26 marca to niezwykle ważna data w kalendarzu internautów, bo to właśnie tego dnia Parlament Europejski przeprowadził głosowanie nad wprowadzeniem w życie dyrektywy o prawach autorskich określanej potocznie przez jej krytyków jako ACTA 2. Dotychczas liczne grupy, wliczając w to także branżowych potentatów pokroju Google czy YouTube, robiły dużo, by przeszkodzić w ustanowieniu nowych przepisów z racji znacznego ograniczania przez nie wolności słowa w sieci, a dla wielu jej końca. Niestety przedstawiciele Unii Europejskiej uchwalili kontrowersyjną ustawę - za wprowadzeniem regulacji głosowało 348 europosłów, przeciwnych było 274, zaś 36 wstrzymało się od głosowania. Przeciwko wprowadzeniu ACTA 2 opowiedziało się 11 państw członkowskich, m.in. Polska oraz Włochy. Czy w związku z tym naprawdę mamy się czego obawiać i już możemy pakować walizki? Do tego jeszcze daleko, gdyż dyrektywę muszą wprowadzić rządy wszystkich krajów członkowskich UE.
Parlament Europejski przegłosował kontrowersyjną dyrektywę o prawach autorskich zwaną potocznie ACTA 2.
Największe kontrowersje oraz sceptycyzm wzbudzają przede wszystkim dwa artykuły ustawy, tj. 11 i 13. Jeśli chodzi o pierwszy przepis zwany „podatkiem od linków”, to zabrania on udostępniania treści objętych prawami autorskimi, które będą należeć do wydawców bądź dziennikarzy. Przykładowo Google News skupiające najważniejsze wiadomości ze świata musi mieć dedykowaną licencję, aby wrzucać wspomniane treści. Protestujący dużo mówili o zlikwidowaniu opcji dodawania na stronach linków odsyłających do konkretnych treści, co okazuje się nieprawdą, ponieważ przepisy umożliwiają umieszczenie na portalach odnośników wraz z pojedynczym wyrazem. Natomiast artykuł 13 zakłada, że administratorzy stron internetowych, wliczając w to popularne platformy, np. YouTube czy Twitter, zostaną zmuszone do aktywnego śledzenia wszelkiej treści wrzucanej bezpośrednio przez użytkowników. Do tej pory to my ponosiliśmy odpowiedzialność za dodawane materiały, z kolei teraz wszelkie również przykre konsekwencje spadną właśnie na właścicieli stron.
Przegłosowano ACTA 2.0! Wyjaśniamy jak bardzo zmieni się internet
Unijna dyrektywa EPICA - co i czy w ogóle warto o niej wiedzieć
Dodatkowo to oni mają wprowadzić specjalne mechanizmy analizujące, czy udostępniane treści przypadkiem nie są chronione prawem autorskim. I tutaj niestety portale będą miały obowiązek skasowania materiału niezależnie od tego, czy jego prawowity autor zgłosi taką wolę. Chociaż mówi się o powszechnej cenzurze internetu, to mimo wszystko wielu zapomina, że Unia Europejska nie zabrania publikowania i dalszego wykorzystywania treści całkowicie za darmo. Jeżeli ACTA 2 w kogoś naprawdę mocno uderzy, to przede wszystkim w duże korporacje pokroju Google, które na przykład będzie wolało korzystać z darmowych treści. Natomiast dla nas największym ryzykiem jest wycofanie za parę lat przez YouTube czy różne zagraniczne firmy europejskich wersji swoich stron. Czy ACTA 2 faktycznie jest tak złe, to powinien każdy ocenić sam, uprzednio dokładnie zapoznając się z całą dyrektywą. Oczywiście przegłosowane przepisy zapewne wpłyną na działalność większej lub mniejszej grupy, ale czy faktycznie oznaczają one koniec internetu jaki znamy?
Pokaż / Dodaj komentarze do: ACTA 2 przegłosowane. Co dalej z wolnością w internecie?