Telegram, aplikacja do przesyłania wiadomości, która przez lata zyskała popularność jako symbol oporu wobec inwigilacji przez gigantów technologicznych, właśnie zaktualizowała swoją politykę prywatności.
Nowe przepisy umożliwiają udostępnianie danych użytkowników — takich jak adresy IP i numery telefonów — organom ścigania, pod warunkiem, że te przedstawią „ważny wniosek prawny”. Zmiana ta wywołała zaniepokojenie wśród użytkowników, którzy przez lata ufali aplikacji jako bastionowi ochrony prywatności. Jeszcze niedawno Telegram wyróżniał się na tle innych platform komunikacyjnych, oferując użytkownikom maksymalną ochronę danych, nawet w obliczu nacisków ze strony rządów i organów ścigania. Firma jasno komunikowała, że dane takie jak adresy IP i numery telefonów mogą być przekazywane wyłącznie w przypadkach podejrzeń o terroryzm. Według poprzednich zasad, takie sytuacje nigdy nie miały miejsca.
Telegram, dawniej postrzegany jako narzędzie dla tych, którzy pragną zachować anonimowość, teraz staje się kolejnym zwykłym komunikatorem, który nie będzie się wyróżniał niczym na tle konkurencji. Na szczęście są jeszcze alternatywy, jak choćby Signal.
Jednak w poniedziałek Telegram dokonał istotnej zmiany w swojej polityce. Nowa wersja przepisów poszerza zakres sytuacji, w których dane użytkowników mogą być przekazane władzom. Teraz wystarczy, że użytkownik naruszy Warunki korzystania z usługi, aby jego dane mogły zostać udostępnione, o ile istnieje ważny nakaz sądowy. Ten krok wywołuje obawy, że definicja „ważnego” wniosku może być naciągana w celu realizacji konkretnych interesów.
Zatrzymanie Durova – przełomowy moment
Jednym z kluczowych wydarzeń, które mogło wpłynąć na zmianę polityki Telegrama, było sierpniowe aresztowanie jego założyciela i dyrektora generalnego, Pavla Durova, przez francuskie władze. Durov, który znalazł się w kajdankach, został oskarżony o utrudnianie śledztwa, gdyż Telegram nie odpowiadał na prośby o przekazanie danych, pomimo złożenia aż 2460 takich wniosków przez francuskie służby.
To wydarzenie mogło zmusić firmę do przemyślenia swojego stanowiska wobec współpracy z organami ścigania. Nowa polityka, choć nadal podkreśla potrzebę „ważnych” nakazów prawnych, wyraźnie łagodzi wcześniejsze, bardziej restrykcyjne zasady.
Nowa polityka prywatności – większe możliwości dla władz
Nowa polityka Telegrama stanowi istotny krok w kierunku większej elastyczności wobec wniosków o dane użytkowników. Zamiast ograniczać się do przypadków związanych z terroryzmem, aplikacja teraz umożliwia udostępnianie danych użytkowników, którzy naruszają jej regulamin, o ile organy ścigania przedstawią odpowiedni nakaz. Przekazanie danych będzie poprzedzone analizą prawną, ale sama możliwość przekazania numeru telefonu i adresu IP użytkownika budzi ogromne kontrowersje.
Firma obiecała publikować kwartalne raporty przejrzystości, w których będą ujawniane przypadki przekazywania danych. Aby ułatwić użytkownikom dostęp do tych informacji, Telegram uruchomił specjalnego bota, który ma zapewnić transparentność działań aplikacji.
Oświadczenie Durova: zmiany w imię bezpieczeństwa
Pavel Durov, w odpowiedzi na pojawiające się obawy, wydał oficjalne oświadczenie, w którym tłumaczył, że aktualizacja polityki ma na celu walkę z nadużyciami w Telegramie. „Nasza wyszukiwarka pozwalała na znajdowanie nielegalnych towarów, co naruszało Warunki korzystania z usługi. Zaktualizowaliśmy więc politykę prywatności, aby jeszcze skuteczniej zniechęcać przestępców do korzystania z naszej platformy” — wyjaśnił.
Durov podkreślił, że zmiany w polityce mają odstraszyć osoby próbujące wykorzystać Telegram do nielegalnych celów, takich jak handel nielegalnymi towarami. „Telegram służy do odkrywania wiadomości i znajdowania znajomych, a nie do promowania nielegalnej działalności. Nie pozwolimy, aby przestępcy narażali integralność naszej platformy dla niemal miliarda użytkowników” — dodał.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Telegram się kończy. Przekazują władzom IP i numery telefonów użytkowników