Wpływ koronawirusa na branżę elektroniczną
Sądzę, że większość z Was zgodzi się ze stwierdzeniem, że na rynku elektroniki trafiają się zarówno lepsze, jak i gorsze momenty, jeśli chodzi o kondycję branży, a - co za tym idzie - bardziej lub mniej korzystne okresy na zakup sprzętu. Powody przejściowych problemów, które co jakiś czas nas dotykają, nierzadko porządnie ingerując przykładowo w plany nabycia nowego komputera lub ulepszenia już posiadanego, bywają oczywiście różne. A to jakaś katastrofa naturalna nieoczekiwanie spowoduje poważne szkody, jak to było z powodziami niszczącymi zakłady produkcyjne dysków twardych, a to się trafią zanieczyszczone chemikalia, a to górnicy akurat postanowią wchłonąć wszelkie zapasy kart graficznych. Bardziej jednak od konkretnych przyczyn istotny jest fakt, że sytuacja potrafi być długotrwała, czego doskonały przykład mieliśmy wcale nie tak dawno z pamięciami RAM, których ceny poszybowały w kosmos na długie, długie miesiące. Obecnie mamy następne zmartwienie, w postaci zagrożenia fachowo zwanego SARS-CoV-2, zaś potocznie po prostu koronawirusem. I choć nie można zaprzeczyć, że na pierwszym miejscu jest zdrowie i życie ludzi, to trudno pominąć jego wpływ na branżę, który jest już bardzo dobrze widoczny - także w regionach (przynajmniej na razie) niedotkniętych infekcjami.
Nowy koronawirus to spore wyzwanie dla branży elektronicznej i nasze kieszenie w wielu przypadkach już teraz odczuwają skutki.
Jak na Szanghaj widok dość niecodzienny (źródło)
Problemy z produkcją i logistyką, możliwe scenariusze dla rynku PC
Ku przypomnieniu, pierwsze zakażenie nowym koronawirusem miało miejsce w grudniu 2019 roku w chińskim Wuhan i błyskawicznie zaczął on budzić niepokój w Państwie Środka, a że właśnie tam wytwarzana jest lwia część elektroniki, nietrudno wydedukować, że problemy mogą być poważne. Otóż SARS-CoV-2 w sposób bezpośredni lub pośredni wpływa na wielkość produkcji, gdyż nawet jeśli dana fabryka jest w mniejszym lub większym stopniu zautomatyzowana (a takich mamy sporo) i łagodniej odczuwa skutki niedoboru personelu, to i tak nie ma ucieczki przed problemami natury logistycznej, bo przecież ktoś musi odebrać gotowe urządzenia, przetransportować je do pozostałych zakątków świata, i tak samo dostarczyć niezbędne do dalszej działalności komponenty oraz surowce. Według raportu o rynku pecetów, przygotowanego przez Canalys, szalejąca epidemia najmocniej swoje piętno odcisnęła na podaży płytek drukowanych (PCB), których dostępność ma być bardzo niska w najbliższych dwóch kwartałach. Co istotne, przewidziano dwa scenariusze - optymistyczny oraz pesymistyczny. Pierwszy zakłada przywrócenie pełnych mocy produkcyjnych już w kwietniu i w takim wariancie niedobory gotowych komputerów mają zostać opanowane w trzecim kwartale (skurczenie się dostaw w całym 2020 roku względem 2019 o 3,4%), podczas gdy drugi w czerwcu, co oznaczałoby problemy ciągnące się do czwartego kwartału (8,5% na minusie). Przy czym na pocieszenie prawdopodobieństwo pozytywnego scenariusza określono na 80%.
Tak w ostatnim czasie zmieniała się cena dysku SSD GOODRAM CX400 512 GB...
Smartfony również ucierpią i to dość mocno
Z kolei inny raport, autorstwa IDC, porusza tematykę smartfonów, które zdają się być jedną z większych ofiar koronawirusa. Co ciekawe, analitycy szacują, że na lokalnym chińskim rynku sam popyt na nie zmniejszy się w pierwszym kwartale przynajmniej o 20%, a niewykluczone, że nawet o 40%. To wszystko pokłosie znacznych spadków sprzedaży w sklepach stacjonarnych, co raczej nie powinno wywoływać zdziwienia, a że z produkcją również nie jest kolorowo, to i tak zapasy na drugi kwartał mają zauważalnie stopnieć. Bez wątpienia to zła wiadomość dla Huawei, która to firma właśnie tam sprzedaje około 60% wytworzonych telefonów. Jeszcze gorzej sprawa wygląda dla podmiotów takich jak Oppo czy Vivo, które bardzo mocny nacisk położyły właśnie na sklepy stacjonarne, a chyba największy pech miało Xiaomi, które paradoksalnie w grudniu otworzyło drugą centralę w Wuhanie, która teraz świeci pustkami. Poza tym całkiem prawdopodobne jest, że problemy z podażą smartfonów będą odczuwalne na światowym rynku, bo chociaż Tim Cook stara się uspokajać, to jednak wyraźne zastrzeżenie Apple, że osiągnięcie założonych celów finansowych jest mało prawdopodobne, mówi samo za siebie. Podobnie jak prognozy IDC odnośnie łącznych dostaw, które mają w pierwszej połowie 2020 roku zanotować redukcję o 10,6% (w skali całego roku o 2,3%). Optymistą nie jest też Ethan Qi, analityk Counterpoint Research, który sądzi, że globalna sprzedaż telefonów może w pierwszym kwartale stopnieć o 5%.
... a tak zestawu pamięci RAM G.SKILL Ripjaws V 2x8 GB 3200 MHz CL 16
Wyświetlacze kolejnym problemem, ceny w polskich sklepach
To rzecz jasna nie wszystko, gdyż problemy nie omijają zakładów wytwarzających telewizory, monitory czy w ogólności wszelkiego rodzaju wyświetlacze. Według firmy IHS ich moce przerobowe spadły w lutym mniej więcej o połowę, a może być jeszcze gorzej, czego dowodzi przykładowo wciąż świeża informacja o wstrzymaniu prac w LG Display, w tym samym mieście Korei Południowej, gdzie wcześniej na analogiczny krok zdecydował Samsung, po tym, jak u jednego z pracowników wykryto koronawirusa. W obu przypadkach przerwy mają być krótkotrwałe, bo tylko dwudniowe, ale nie sposób przewidzieć, czy sytuacja się nie powtórzy. Innymi słowy, gdzie nie spojrzymy, wszędzie można dostrzec mniejsze lub większe trudności. Niemniej, zostawiając sprzęty mobilne w spokoju, warto się zastanowić, co to oznacza dla nas, zatwardziałych pecetowców. W skrócie - nic dobrego, czyli wzrost cen. Patrząc chociażby na popularne zestawy RAM, G.SKILL Ripjaws V oraz Patriot Viper 4, w obu przypadkach w wersji 2x8 GB 3200 MHz CL 16, jak na dłoni widać, że w porównaniu do grudnia jest o jakieś 70-80 zł drożej. Analogicznie, patrząc na często wybierany dysk SSD GOODRAM CX400 o pojemności 512 GB, mamy około 90 zł podwyżkę. To naturalnie tylko przykłady i w zależności od konkretnego produktu różnice mogą być mniejsze lub nawet znacząco większe, ale tak czy inaczej nie da się zaprzeczyć, że obecnie mamy gorszą chwilę na zakup komputera niż jeszcze kilka miesięcy temu.
Na deser jeszcze jeden zestaw RAM, tym razem Patriot Viper 4 2x8 GB 3200 MHz CL 16
Odwieczne pytanie - kupować czy czekać na lepsze czasy?
I w tym właśnie momencie wypadałoby sobie zadać fundamentalne pytanie - kupować, czy może jednak czekać? Cóż, odpowiedź wcale nie musi być jednoznaczna. Przede wszystkim należy wyraźnie zaznaczyć, że podwyżki cen (przynajmniej niektórych) części bazowych, choć są zauważalne i niezaprzeczalne, wciąż jeszcze nie osiągnęły absurdalnych poziomów. Wystarczy sobie przypomnieć wspomniane na początku zawirowania z pamięciami RAM z lat 2017-2018, kiedy to nasze kieszenie zdecydowanie boleśniej odczuły ich skutki. Dlatego też, pomimo tego, że aktualny stan rzeczy niewątpliwie nie jest niczym fajnym, to tragedii mimo wszystko nie ma i trudno powiedzieć, że moment na nabycie sprzętu jest wybitnie niekorzystny. Tym bardziej, że dość dobrym wyznacznikiem dalszego rozwoju sytuacji są ceny w dystrybucji, które idą bardzo mocno do góry. Przykładowo obecnie w hurcie 120 GB SSD kosztuje mniej więcej tyle co w grudniu 240 GB, a niektóre zestawy RAM podskoczyły o ponad 40%. Także wraz z wyczerpywaniem się zapasów magazynowych do sklepów niechybnie dotrą kolejne podwyżki, ergo złote rady w stylu "nie kupuj w marcu, poczekaj do kwietnia" zdają się być hurraoptymizmem bez pokrycia w faktach. Reasumując, naprawdę trudno jest dokładnie określić, co się będzie działo dalej, toteż jeżeli jesteście w stanie poczekać dłuższy okres czasu, najpewniej co najmniej kilka miesięcy, to wtedy istotnie można się wstrzymać, natomiast w przeciwnym wypadku ociąganie się z nabyciem części nie musi być dobrym pomysłem...
Pokaż / Dodaj komentarze do: Koronawirus a rynek elektroniki i jej ceny. Jak radzi sobie branża?