Jeśli zastanawiasz się co grozi Ci za używanie nielegalnej kopii systemu Windows, już śpieszę z wyjaśnieniem.
Zgodnie z Artykułem 278 § 2 Kodeksu karnego, osoba posługująca się „lewą” licencją może zostać pociągnięta do odpowiedzialności za nieuprawnione uzyskanie dostępu do oprogramowania komputerowego. Za taki występek grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności oraz kara finansowa zależna od szkodliwości czynu.
Ktoś zaraz powie, że w Polsce, użytkownikom domowym nic nie grozi. Bzdura. Fakt, policjant czy urzędnik nie może sobie tak po prostu zapukać do drzwi i sprawdzić, czy macie licencję na Winrara.
Gorąco robi się w momencie, kiedy to sklep/sprzedawca, u którego nabyliście trefną licencję, zostanie schwytany. Wtedy w trakcie dochodzenia, odszukuje się wszystkie osoby, które dokonały zakupu nielegalnej licencji. W najlepszym wypadku wasz sprzęt zostanie zarekwirowany do czasu zakończenia śledztwa. W najgorszym, kara finansowa i odsiadka. Sami odpowiedzcie sobie na pytanie, czy warto ryzykować.
Nawet jeśli policja nigdy nie zapuka do waszych drzwi, może przytrafić się inny problem. Jeśli nieuczciwy handlarz, sprzedał ten sam klucz wielu osobom, licencja może zostać zablokowana. Microsoft posiada narzędzia, które weryfikują czy klucz produktu zgadza się z identyfikatorem sprzętowym. Jeśli licencja jest aktywna na wielu urządzeniach, a do tego ich konfiguracje sprzętowe różnią się od siebie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że taki klucz zostanie zablokowany przy najbliższej aktualizacji. W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego jak kupić nowy klucz licencyjny, oby nie za 5 zł, bo w takiej wersji lepiej już ściągnąć plik z torrenta niż dawać zarobić.
Warto jeszcze przy sprawach legalności dołożyć akapit o “darmowej aktualizacji do Windows 10” która… legalna nie jest. Mianowicie Microsoft przestał wspierać akcję zmiany systemu na Windows 10 26. lipca 2016 roku. Wszystkie starsze licencje aktywowane na Windows 10 po tej dacie są już niezgodne z licencją, ale więcej na ten temat przeczytacie w publikacji dedykowanej temu zagadnieniu. Dlatego np. zakup sprzętu poleasingowego na naszym rodzimym portalu aukcyjnym, na którym 90% komputerów i laptopów posiada system Windows 10 Upgrade (zna ktoś tą wersję?:D) można uznać za sprzęt bez licencji, chyba że dokupimy odnowienie systemu dla komputerów zregenerowanych, w postaci klucza Windows 10 MAR.
Jak sprawdzić, czy klucz, który kupiłem, jest legalny?
No i tu zaczynają się schody… Na potrzeby tego materiału dokonaliśmy zakupu taniej licencji Windows 10 Pro. Zgodnie z opisem, licencja miała być legalna. Po zakupie miał przyjść klucz licencyjny wraz z certyfikatem potwierdzającym autentyczność oraz faktura. Niestety, ale ani faktura, ani certyfikat do dziś nie dotarły. Jedyne co otrzymaliśmy to klucz. Poniżej zrzut ekranu ze strony sklepu.
Przygotowałem sobie czystą instancję Windows 10 w środowisku wirtualnym i aktywowałem ją kupionym kluczem. System się aktywował. W sumie to o to mi chodziło, więc czemu się czepiam? Ano dlatego, że nie mam pojęcia, skąd pochodzi ten klucz, na jaki rynek był certyfikowany oraz czy jestem jedynym właścicielem.
Głodny wiedzy postanowiłem uderzyć bezpośrednio do producenta. Najpierw, na infolinii dowiedziałem się, że Microsoft nie ma możliwości weryfikacji zakupionego klucza, więc nie dowiem się, na ilu urządzeniach jest aktywowany oraz skąd pochodzi. Początkowo byłem w szoku. Jakim cudem taki kolos jak Microsoft nie może, w prosty sposób, zweryfikować kto używa ich własnego produktu. Pomyślałem, że osoba na infolinii była niedoinformowana, więc dla odmiany skontaktowałem się z czatem Microsoft. Zrzut z rozmowy macie poniżej.
Wychodzi na to, że jako kupujący nie mogę sprawdzić, czy mój klucz jest legalny. Co prawda Microsoft posiada narzędzia do weryfikacji kluczy licencyjnych, jednak służą one do automatycznego blokowania tych, które są nadmiernie powielone. Zwykły kowalski nie może sobie ot tak zadzwonić i zapytać. Wychodzi na to, że o nielegalności klucza dowiem się, dopiero jak Windows wyświetli komunikat o zablokowaniu licencji albo gdy do moich drzwi zapuka Policja.
Jest co prawda instytucja How to Tell. Jednak służy ona do zgłaszania nielegalnych licencji w celu weryfikacji sprzedawcy. Jeśli już wiecie, że macie „lewy” klucz to możecie zgłosić sprzedawcę, od którego go kupiliście, a Microsoft zajmie się całą resztą. A co w przypadku, gdy nie wiecie? Niepojęte jest, że Microsoft wie o masowym handlu nielegalnymi licencjami, a mimo to nie potrafi dostarczyć prostego narzędzia do weryfikacji legalności. Pozwoliłoby to na łatwą i szybką walkę z oszustami, tymczasem nielegalny biznes kwitnie i ma się dobrze.
W obecnej sytuacji jedynym wyjściem jest omijanie sklepów i aukcji oferujących potencjalnie nielegalne klucze licencyjne.
Przesłaliśmy ten materiał do działu PR Microsoftu, z prośbą o ustosunkowanie się do powyższych informacji. Niestety w odpowiedzi nadeszło jedynie to:
Microsoft nie komentuje tego typu tematów. Natomiast jeśli potrzebujecie wiedzy w obszarze zakupów, licencji, czy zgłaszania fałszerstw, to MS dysponuje stosowną stroną, na której można znaleźć wszystkie informacje: https://www.microsoft.com/pl-pl/howtotell.
Nabieranie wody w usta w obliczu problemu znanego od lat nie wygląda najlepiej. Microsoft to gigant, który ze względów zarówno wizerunkowych, jak i finansowych, powinien dążyć do likwidacji szarej strefy. Tymczasem nielegalny handel kwitnie, a producent zdaje się nie przykładać do tego większej wagi.
Pieniądz, który kusi
Szczególnie oburzenie budzi we mnie znieczulica i krótkowzroczność portali technologicznych, które zalewają internet, sponsorowanymi wpisami, zachęcającymi do zakupu tanich licencji. Z jednej strony rozumiem chęć zysku. Za taki wpis można otrzymać między 100 a 300 USD w zależności od wielkości portalu. Nie zmienia to jednak faktu, że takie artykuły to jawne nakłanianie do popełnienia przestępstwa a na to jest już paragraf. Konkretnie Art. 18. Kodeksu karnego. Pomińmy na moment kwestie prawne. Może trochę wyolbrzymiam, ale uważam, że media, szczególnie te, które mają wpływ na duże grupy ludzi, biorą na siebie odpowiedzialność za treści, które propagują. Nie wymagam by „stały na straży prawa i porządku dzielnie walcząc z przestępczością zorganizowaną”. Wystarczy, że przestaną promować procedery o wątpliwej legalności. Wyjdzie to na zdrowie zarówno czytelnikom, jak i samym portalom. Dobre imię łatwo zszargać, znacznie trudniej je odbudować.
Na koniec chciałbym prosić was o omijanie szerokim łukiem takich promocji. Najlepszą i najbezpieczniejszą opcją jest kupno licencji u autoryzowanego partnera. Wiem, że jest drogo, ale tak na dobrą sprawę, jak często kupujecie nową licencję na system? W czasach Windows 10, który ma być stale rozwijany, jedna licencja wystarczy na lata, jeśli nie na zawsze. Jeśli bardzo zależy wam na dokonaniu taniego zakupu, to upewnijcie się, skąd pochodzi dana licencja oraz czy wszystko odbywa się zgodnie z prawem, w wielu wypadkach zakup ten bowiem niewiele różni się od płyty z przysłowiowego bazaru...
Pokaż / Dodaj komentarze do: Tani Windows 10 – Czy to w ogóle jest możliwe?