Artykuł sponsorowany.
Tak, drogi Czytelniku, artykuł na który właśnie natrafiłeś jest reklamą – ale to reklama inna niż wszystkie. Nie zamierzamy mamić Cię bajkami o ukrytych pokładach wspaniałości naszych produktów, chłodzeniach zdolnych od oszronienia obudowy i cewkach zasilaczy zwijanych na udach dziewic. Przedstawimy Ci za to kilka sposobów na rozsądne zagospodarowanie pieniędzy przy składaniu komputera do najnowszych gier, szczerze i uczciwie, umożliwiając zarazem samodzielne wyciągnięcie wniosków. Brzmi niewiarygodnie? Cóż, tylko od Ciebie zależy czy nam zaufasz, czy też nie. Gwarantujemy, że czas poświęcony na tę lekturę nie będzie czasem straconym.
Gdyby wyrywkowo pytać graczy, jaki komponent komputera jest najistotniejszy, większość zapewne bez chwili namysłu odpowiedziałaby – karta graficzna. Rzadziej, ale niewątpliwie także pojawiłyby się głosy na procesor, odpowiednio zasobną i szybką pamięć operacyjną czy wreszcie dysk, najpewniej SSD. Jest w tym dużo racji. To właśnie karta graficzna generuje obraz, który widzimy na ekranie monitora – choć używa do tego danych binarnych dostarczonych wcześniej przez procesor, a ten jest blisko skoligowany z RAM przechowującą aktualnie wykonywane programy. Oczywiście do tego dochodzi jeszcze dysk pełniący, najprościej mówiąc, funkcję magazynu danych.
Wszystkie te komponenty niewątpliwie odgrywają kluczowe role w łańcuchu zwanym komputerem, pośrednio lub bezpośrednio warunkując szybkość platformy. Siłą rzeczy to na nich głównie koncentrujemy się wybierając odpowiedni zestaw dla siebie. Technicznie wygląda to następująco: większa część budżetu idzie na wymarzoną kartę graficzną, po czym dobieramy płytę z procesorem, przeważnie 8 do 16 GB RAM, a także dysk… I tutaj rodzi się dość oczywisty problem, bowiem całość wypadałoby jeszcze zasilić stabilną jednostką, umieszczając uprzednio w solidnej i estetycznej obudowie, a – w przypadku chęci overclockingu – dorzucić jeszcze wydajne chłodzenie.
Oto teoria. W praktyce jest niestety inaczej. Statystyki świadczą jasno, że o ile karty graficzne klasy GTX 1060 lub wyższej, czy procesory z odblokowanym mnożnikiem sprzedają się całkiem nieźle, o tyle na reszcie podzespołów próbujemy za wszelką cenę przyciąć koszty. Naszym zdaniem nie wynika to tylko z chęci oszczędności, ale także zjawiska, które sami określamy mianem wiązania transakcji. Niech za przykład posłużą zasilacze. Chęć zakupu certyfikowanej jednostki z przetwornicą prądu stałego (DC-DC) z miejsca oznacza często konieczność dopłaty za fikuśną naklejkę, dodatkowe akcenty stylistyczne bądź opakowanie z bogatym zestawem akcesoriów, np. etui do przenoszenia jednostki. To przyjemne dodatki, jednak nijak mają się do rzeczywistej funkcjonalności, a z całą pewnością sztucznie zawyżają cenę.
Pytanie: co w przypadku, gdy chcemy zapłacić za produkt, a nie jego otoczkę? Mając na uwadze to zagadnienie przygotowaliśmy zupełnie nową serię produktów. Produktów, które umożliwiają zbudowanie komputera zaawansowanego technologicznie, często też bardzo atrakcyjnego stylistycznie, ale wolnego od zbędnych dodatków – a dzięki temu atrakcyjnego cenowo. Niniejszym przedstawiamy Wam kilka propozycji trójelementowych pakietów, składających się z zasilacza, obudowy oraz chłodzenia, w różnych przedziałach cenowych. Przy okazji obiecujemy zdradzić Wam niekiedy, w czym tkwi sekret podejrzanie niskich cen ;)
Pokaż / Dodaj komentarze do: Jak wybrać zasilacz, obudowę oraz chłodzenie - i nie przepłacić?