Artykuł sponsorowany. Kontynuując cykl poradników dotyczących wyposażenia stanowiska gracza, po myszkach, nadchodzi czas na słuchawki. Zasadniczo słuchawki postrzegane są przez wiele osób jako akcesorium opcjonalne, stosowane zamiennie z głośnikami, ale to raczej rodzaj mitu, nie prawda bezwzględna. Owszem, do gier jednoosobowych, gdzie liczy się głównie immersja, zestaw kolumn jest jak najbardziej rozsądnym wyborem. Co innego w przypadku rywalizacji po sieci, która narzuca konieczność akustycznej lokalizacji przeciwników, wymagając jednocześnie wzmożonego skupienia (gracz nie może dać się rozproszyć dźwiękami napływającymi z zewnątrz; wymagana jest dobra izolacja względem otoczenia). Wtedy też słuchawki stają się zakupem obligatoryjnym, a na dodatek warto zatroszczyć się jeszcze o mikrofon do komunikacji z kompanami, przy czym najbardziej ergonomiczne wydaje się połączenie obydwu tych elementów. Innymi słowy: zakup nie tyle samych słuchawek, co całego zestawu słuchawkowego, zwanego z języka angielskiego headsetem. Ale jak wybrać sprzęt optymalny dla siebie? Cóż, źródła na ten temat są tyleż liczne co wzajemnie sprzeczne...
Istnieją dwie szkoły odnoszące się do tego, jakie słuchawki należy wybrać do gier. Szkoła teoretyczna, ta wywodząca się z forów dyskusyjnych dla fanatyków audio, zwijających cewki na udach dziewic i de facto żyjących topowym sprzętem, nakazuje sądzić, że zawsze należy dążyć do perfekcji. Jej zdaniem słuchawki zawsze muszą gwarantować odsłuch materiału dźwiękowego możliwie zgodny z rzeczywistością, czyli dobry balans pomiędzy kolejnymi pasmami czy nienaganną separację. Z kolei szkoła praktyczna upatruje swych racji w doświadczeniach płynących z faktycznej rozgrywki. Tymczasem, wbrew pozorom, to, co nazywamy realizmem w grach, często jest tylko przekoloryzowaną interpretacją faktów. Siłą rzeczy poszczególne odgłosy i ich charakterystyka także bywają przesadzone. Zwróćcie choćby uwagę na kroki bohaterów, które w wirtualnym świecie są zdecydowanie bardziej doniosłe. Dlatego spore grono osób chętnie sięga po sprzęt intensyfikujący doznania. To trochę tak, jak na rynku monitorów. Przekontrastowane, wydatnie pastelowe obrazy w ogóle nie oddają otaczającego nas świata, jednak statystycznemu konsumentowi po prostu przypadają do gustu. Są, kolokwialnie mówiąc, fajne.
Co oczywiste, ze słuchawkami nie jest inaczej, choć tutaj dochodzi jeszcze problem zależności od źródła - karty dźwiękowej. Konstrukcje typowo muzyczne są od źródła zależne tak bardzo, że sparowanie ich z nieodpowiednim układem audio potrafi kompletnie zepsuć końcowy efekt. W konsekwencji, moim zdaniem, poszukując słuchawek z myślą o grach, najbezpieczniejszym i najbardziej optymalnym wyborem są właśnie urządzenia zaprojektowane pod tym kątem. Ich producenci, tacy jak chociażby firma Modecom, stawiają na cechy kluczowe dla graczy - dobre pozycjonowanie dźwięku, mocny i mięsisty bas, izolację względem otoczenia. Jednocześnie mają oni świadomość, że gracze typowymi audiofilami nie są, przez co często korzystają ze zintegrowanych kart dźwiękowych czy uproszczonych układów audio w laptopach, które nie są w stanie dostatecznie napędzić konstrukcji o wysokiej impedancji. Przy czym gracze mają też unikatowe wymogi ergonomiczne, nie tylko jeśli chodzi o poruszoną wcześniej kwestię mikrofonu, ale także pilot do sterowania na kablu czy odporność na czynniki fizyczne. W końcu podczas intensywnej rozgrywki łatwo o przypadkowe szarpnięcie.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Wyposażamy stanowisko gracza z Modecom, odc. 2: Słuchawki