Asus Cerberus V2 - test gamingowych słuchawek

Asus Cerberus V2 - test gamingowych słuchawek

Produkt ulokowany jest w przezroczystym opakowaniu, a ozdobna wkładka za słuchawkami przedstawia mityczną bestię - cerbera. Sam ten widok wywołuje zdecydowanie inne wrażenia, niż produkty z serii ROG, które są bardziej poważne, stonowane, ale przy tym kosmiczne. Widok Cerberusów, na kolorowym tle przywołuje odczucia typowe dla gamingowych, “przebojowych” urządzeń. W zestawie oprócz kompletu modularnego okablowania i odczepialnego mikrofonu znajdziemy jeszcze instrukcję. Sam mikrofon jest elastyczny i do jego wykonania nie można mieć zastrzeżeń. Do tego słuchawki mają wbudowany drugi, na przewodzie w module razem z potencjometrem do przyciszania. Żebyśmy kwestię mikrofonów mieli już za sobą, to nawet jeśli zapomnieliśmy tego dużego, odłączalnego, to ten mały zapewnia dostateczne warunki, by się dzięki niemu porozumieć. Z kolei, gdy już wepniemy ten dodatkowy, nasz głos będzie słyszany z wieloma szczegółami. Nagrają się wyraźnie także dźwięki, które typowo usłyszycie w budżetowych testach video, gdy ktoś coś rozpakowuje itd. Mikrofon pozwala naprawdę całkiem nieźle zarejestrować emisję głosu, od odgłosów chrapania, mruczenia, ziewania, normalnej mowy, skończywszy na śpiewaniu. Mikrofon mamy z głowy, wróćmy do słuchawek.

Słuchawki, czyli dwie duże, okrągłe muszle spięte są metalowym, ale elastycznym, podwójnym pałąkiem. Co ciekawe pomiędzy nim a muszlami nie ma żadnej podkładki i jak zakładamy sprzęt na głowę, to jeszcze przez chwilę słyszymy jak rezonują - gumowa podkładka by to wyeliminowała, ale na szczęście nie jest to żaden mankament. Przy samych muszlach widać jeszcze logo, kolorowy binding i wszystko to robi za ozdoby. Oprócz tego muszle spina plastikowy pasek, obszyty materiałem, z widoczną nazwą słuchawek. To on będzie stykał się bezpośrednio z naszą głową. Jest on bardzo miły w dotyku, elastyczny, miękki i dobrze się dopasowuje. Krawędzie materiału są obszyte kolorową nicią. Plastik, który użyto do obudowania muszli jest dobrej jakości, ale szkoda, że nie jest tak wykończony jak obudowa myszki ROG Pugio. Materiał okalający muszle jest przyjemny w dotyku, ale niestety nie jest to skóra. Pomiędzy nim a plastikową muszlą jest ozdobny kolorowy pasek. Słuchawki są dostępne w trzech wersjach kolorystycznych - niebieskiej, zielonej i czerwonej, mi przypadła ostatnia wersja, więc wszystkiego rodzaju wstawki są takiego koloru. Jako całość prezentują się całkiem dobrze, choć mają definitywnie bardziej gamingowy design, niż muzyczno - studyjny, to nie są przy tym fajerwerkowo-ekstrawaganckie. Do pełni szczęścia brakuje bardziej poważnego, ROG-owego charakteru.

słuchawki zapewniają duży komfort i w ogólnym rozrachunku są jednymi z wygodniejszych, jakie miałem na głowie

Słuchawki są bardzo wygodne. Na nieprzyzwyczajonych uszach ból pojawia się dopiero po około 2-3 godzinach nieprzerwanej gry. Wystarczająco długo. Są dość ciężkie i wystarczająco dopasowane do głowy by nie przemieszczały się gdy ruszamy głową. Oczywiście jeśli dostaniemy ataku epilepsji lub chcemy poćwiczyć head banging przed koncertem metalowym - na to już nie ma siły, po prostu zaczną się zsuwać. Oprócz tego niektórym może w nich robić się ciepło, akurat mi to nie przeszkadzało, ale mój gamingowy kolega zwrócił na to uwagę. Właściwości wytłumiające nie są jakoś specjalnie powalające. Poruszmy jeszcze kwestię okablowania. Domyślnie ze słuchawek wychodzi kabel o długości około metra, a na nim zamocowany jest ten “pilot” z potencjometrem i wbudowanym mikrofonem, o którym już pisałem. Wolałbym, aby przewód ten był w pełni modularny, tzn żeby dało się go odłączyć w razie potrzeby tuż przy samych słuchawkach, jak np w słuchawkach Bitfenix czy chociażby SuperLux 669. Sami wiecie, przewód słuchawek często nas gdzieś tam oplecie, zakręci i zdarza się go gwałtownie pociągnąć i wyrwać. Jeśli jest modularny, tzn odczepia się przy samych słuchawkach to nie ma problemu. Jeśli nie- cóż słuchawki spadają na podłogę. A drążąc kwestię przewodzików, to jak zauważył mój testowy asystent, cienkie przewodziki łączące membrany przebiegają schowane pod paskiem, na którym jest zamontowana ta miękka, “podusiowa” część stykająca się z głową. Jest ona ruchoma i wraz z jej ruchami ruszają się także cienkie przewodziki. Co prawda mają duży zapas i wyrwanie im nie grozi, natomiast z doświadczenia wiem, że często wykręcane druciki lubią się psuć. Można by w jakiś sposób puścić je np. pod metalową ramą. Podsumowując ten fragmet - słuchawki zapewniają duży komfort i w ogólnym rozrachunku są jednymi z wygodniejszych, jakie miałem na głowie. Trudno mieć także zastrzeżenia co do jakości wykonania czy designu.

 

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Asus Cerberus V2 - test gamingowych słuchawek

 0