Audictus Leader - Testy
Przyszła w końcu pora na odpowiedź na najważniejsze pytanie, czyli jak to gra. Jeśli oczekujecie możliwie najkrótszej odpowiedzi, to mając na uwadze cenę, mogę od razu napisać, że bardzo dobrze, ale … z recenzenckiego obowiązku zmuszony jestem rozwinąć tę myśl. Zacznijmy od tego, że brzmienie modelu Audictus Leader ogólnie określić można jako lekko pogłosowe i przyciemnione, typu „V”, czyli podkreślające przede wszystkim niskie tony, ale także soprany, co odbywa się kosztem średnicy.
Lista utworów z procedury testowej:
- Mike Oldfield – „Altered State”
- Nick Cave – „Into my Arms”
- Bat For Lashes – „Sleep Alone”
- Avenged Sevenfold - “Hail to the King”
- Five Finger Death Punch - “ I Apologize”
- Pharrell Williams - “Happy”
- Michael Jackson - “Thriller”
- Metallica - “Enter Sandman”
Po odpowiednim wygrzaniu słuchawek (po wyjęciu z pudełka mają tendencję do zamulania) od razu zwracamy uwagę na bas, który odgrywa tu dominującą rolę, ocieplając brzmienie całości. Co jednak warto zaznaczyć, pomimo jego wyraźniejszej ekspozycji względem pozostałych pasm, jest on przyjemny, mięsisty i raczej nikt nie powinien narzekać na brak mocy (no chyba, że jesteśmy typowymi bassheadami). Co prawda nie należy on do najbardziej zróżnicowanych czy dynamicznych (sytuacja poprawia się po podpięciu kablem do wzmacniacza słuchawkowego – tu wykorzystaliśmy Fiio E10K), ale lekko podkolorowuje brzmienie, nadając mu muzykalno-rozrywkowego charakteru, który powinien przypaść do gustu szerokiemu gronu odbiorców. Trudno nie odnieść wrażenia, że Audictus w przypadku Leadera celował w jak największą uniwersalność, stąd też wygładzone brzmienie, które dobrze spisuje się w różnych gatunkach muzycznych, ale również duża tolerancja na źródła, ponieważ model ten zaskakująco dobrze spisuje się nawet w przypadku zintegrowanych kart graficznych czy smartfonów.
Średnica to natomiast pasmo, któremu można zarzucić najwięcej - jest lekko wycofana, co wynika z faktu, że przykrywa ją bas. Odbija się to przede wszystkim na wokalach, które zostają oddalone od słuchacza, co w niektórych gatunkach przekłada się na brak pożądanej intymności. Nie charakteryzuje się ona szczególną wyrazistością, ale trzeba przyznać, że mimo wszystko jest spójna z całością i może lepiej, iż zdecydowano się tu na takie bezpieczne wyjście. Soprany trzeba z kolei pochwalić za fakt, że nie próbują się przed nami ukrywać, przez co są naprawdę wyraźne i przyzwoitej jakości. Zostały nieco stonowane i brak im detaliczności, ale dzięki temu zachowano ciepłe, przyciemnione brzmienie, a talerze naprawdę przyjemnie wybrzmiewają bez kłujących syków, pisków czy metaliczności.
Zaskakująco dobrze wypada także scena Leadera, ma przyzwoitą szerokość i głębię zdecydowanie powyżej oczekiwań - na pewno nie uświadczymy tu uczucia klaustrofobii, które jest charakterystyczne dla tanich zamkniętych słuchawek. Wyróżnić trzeba też spore napowietrzenie i naprawdę solidną selektywność, mimo nie najwyższej rozdzielczości. Realizacja sceny wraz z komfortem użytkowania tych słuchawek sprawiają, że bardzo dobrze nadadzą się one także do gier czy filmów. Na koniec zweryfikowaliśmy jeszcze podawane przez producenta 20 godzin czasu pracy na jednym ładowaniu. W naszych testach było to bliżej 16-17 godzin, ale te odbywały się na wysokiej głośności i wydaje się, że przy cichszym użytkowaniu deklarowana wartość jest realna do uzyskania.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Audictus Leader - recenzja niedrogich bezprzewodowych słuchawek Bluetooth