California Access Cobra II (CA-1717) - recenzja słuchawek

California Access Cobra II (CA-1717) - recenzja słuchawek

Ku mojemu zaskoczeniu te także przypominają recenzowany przeze mnie kilka miesięcy temu model Genesisa (Radon 600) i to nie tylko ze względu na zbliżoną konstrukcję z samoregulującą się opaską, dużymi okrągłymi nausznikami, mikrofonem na elastycznym pałąku czy czarną kolorystykę z czerwonymi akcentami, ale także jeśli chodzi o funkcjonalność. Przede wszystkim wsparcie dla dźwięku przestrzennego 7.1 w wydaniu wirtualnym, chociaż jak się później okazało podobieństw jest znacznie więcej i stosunkowo łatwo tu o porównania, tym bardziej, że mówimy o słuchawkach praktycznie z tej samej półki cenowej.

CA Cobra II (CA-1717) są naprawdę wygodne, a użytkowanie tego modelu należy do bardzo komfortowych. Słuchawki nie męczą i nie uwierają  głowy, nawet w trakcie wielogodzinnego użytkowania

CA Cobra II to sporych rozmiarów słuchawki, choć nie należą do żadnych gigantów, a ich waga jest zaskakująco niska. Całość utrzymano w neutralnej czarnej kolorystyce przełamywanej przez czerwone akcenty, jak obwódka na muszlach oraz ich podświetlenie wydobywające się zza plastikowej siatki, a także oplot kabla. Co prawda większość elementów wykonana została z plastiku, ale na duży plus zaliczyć trzeba metalowy pałąk w postaci dwóch szyn - ten powinien gwarantować trwałość konstrukcji, szczególnie że wzmocniono go dodatkowo w centralnym punkcie grubym plastikiem. Stylistycznie CA postawiło na dość agresywne gamingowe wzornictwo, którego ocenę pozostawię Wam, ponieważ jest to kwestia gustu - a jeśli miałbym się już czegoś czepiać, to na pewno byłyby to plastikowe elementy łączące pałąk z muszlami, bo są masywne i moim zdaniem nie dodają słuchawkom urody.

Przejdźmy zatem do omówienia poszczególnych elementów i zacznijmy od wspomnianego przed chwilą pałąka, ponieważ producent zdecydował się tu na coraz modniejsze rozwiązanie w postaci samoregulującej się skórzanej opaski (mówimy oczywiście o ekoskórze). Generalnie lubię tego typu mechanizmy, ponieważ nie musimy samodzielnie regulować długości pałąka za każdym razem, kiedy ktoś inny korzysta ze słuchawek, ale z jego realizacją bywa różnie, czego dowodem był choćby Radon 600. Na szczęście CA ustrzegło się wpadki i w tym przypadku wszystko działa jak należy, a słuchawki dobrze przylegają do uszu, zachowując odpowiednio wyważony docisk do naszych skroni. System sprawdza się więc świetnie i bardzo komfortowo, w czym zasługę ma także wyłożenie opaski odseparowanymi od siebie gąbkami oraz pokrycie jej miękką ekoskórą.

Same muszle robią wrażenie przede wszystkim swoim dużym rozmiarem w najbardziej uniwersalnym okrągłym kształcie. Obudowy wykonano oczywiście z plastiku, ale żeby nie było zbyt nudno, producent zastosował w środkowej części siatkę ala grill głośnikowy, pod którą umieszczono podświetlane na czerwono LED-y. Poza tym, znajdziemy tu pady wykonane z miękkiej gąbki pokrytej sztuczną skórą - są naprawdę wygodne, co wynika m.in. z faktu, że średnica ich otworów to blisko 55 mm i choć nie są zbyt głębokie, to jednak w połączeniu ze wspomnianym już pałąkiem użytkowanie tego modelu należy do bardzo komfortowych. Nic nie uciska za bardzo, ale też nie lata na głowie przy gwałtownych ruchach, a małżowiny nie są w żadnymi miejscu przygniatane przez nauszniki, tylko wygodnie mieszczą się w ich środku. Nie da się ukryć, że komfort użytkowania to zdecydowanie jedna z najmocniejszych stron tego produktu.  

Lewa słuchawka jak to przeważnie bywa kryje także dodatkowe elementy. To tutaj znajdziemy pokrętło do regulacji głośności, które zamiast na spodzie umieszczono w tylnej części. Znalezienie go po omacku nie nastręcza jednak żadnych problemów, chociaż to mogłoby nieco bardziej wystawać ponad obudowę muszli. Mikrofon wyprowadzono na elastycznym ramieniu, przez co łatwo dostosować jego odległość od naszych ust. Dobrze też, że w przypadku tego elementu producent nie zdecydował się na podświetlenie, które potrafi być irytujące podczas nocnych sesji, ale zabrakło mi tu przycisku do szybkiego wyłączenia mikrofonu, co jest sporym przeoczeniem. Z dolnej części wychodzi zaś długi 2-metrowy kabel i producent najwyraźniej chciał, by ten element był bardzo solidny, przez co nieco przesadził. Zarówno miejsce wyjścia z muszli, jak i wtyk USB są bardzo masywne, a sam przewód otrzymał gruby materiałowy oplot w czerwono-czarnym kolorze. I pewnie normalnie uznalibyśmy to za plus, ale w tym przypadku odbiło się to na elastyczności kabla oraz jego wadze, przez co element ten ciąży i nieco ciągnie w trakcie użytkowania, więc warto zaczepić go sobie gdzieś na biurku. Szkoda też, że nie uświadczymy tu żadnego pilota, który mógłby posiadać brakujący przycisk do wyciszania mikrofonu czy też włączania/wyłączania trybu dźwięku przestrzennego.

Podsumowując kwestię jakości wykonania, to ta jest dość typowa dla gamingowych słuchawek z tej półki cenowej. Otrzymujemy sprzęt o solidnym wykonaniu i może przywiązanie do szczegółów pozostawia nieco do życzenia, ale wytykanie takich drobiazgów w produkcie za 129 PLN to zwykłe czepialstwo. Trudno się tu czegoś czepiać, szczególnie w kontekście ceny tego produktu, a metalowy pałąk i solidna ekoskóra to niewątpliwe plusy tego headsetu. Poza tym, świetnie wypada też ergonomia, ponieważ słuchawki nie męczą i nie uwierają zarówno po bokach, jak i na czubku głowy, nawet w trakcie wielogodzinnego użytkowania.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: California Access Cobra II (CA-1717) - recenzja słuchawek

 0