Test Corsair Xeneon Flex 45WQHD240. 45-calowy OLED dla graczy z opcją wyginania ekranu

Test Corsair Xeneon Flex 45WQHD240. 45-calowy OLED dla graczy z opcją wyginania ekranu

Corsair Xeneon Flex 45WQHD240 - budowa zewnętrzna i ergonomia

Monitor o tak długiej przekątnej zapakowano w pokaźny karton, któremu bliżej do tego, co znamy z telewizorów. Jeśli chodzi o opakowanie i elementy zabezpieczające sprzęt, to otrzymujemy standardową kombinację styropianu i cienkich folii ochronnych, kiedy konkurenci klasy premium często wykorzystują profilowane gąbki o dużej gęstości, osobne pudełeczka na akcesoria i inne tego typu bajery, które umilają pierwszy kontakt z produktem - tu Amerykanie poszli na łatwiznę. Jeśli zaś chodzi o dodatkową zawartość, to także jest dość typowo, bo znajdziemy tu obowiązkową dokumentację plus raport z kalibracji, do którego jeszcze wrócimy, komplet okablowania (DisplayPort, HDMI Cable, USB Type-C na C, USB Type-A na C - wszystkie o długości półtora metra), zasilacz o mocy 240 W i podstawę, którą trzeba samemu zainstalować. Montaż trwa jednak błyskawicznie, bo podstawka przykręcana jest do ramienia za pomocą pojedynczej szybkośrubki, co również jest już standardem. Jeśli ktoś liczył na jakieś dodatkowe akcesoria, jak np. pilot do obsługi monitora, to może poczuć się lekko rozczarowany. 

Corsair Xeneon Flex 45WQHD240

Na szczęście jakość wykonania samego monitora nie budzi już żadnych zastrzeżeń, a i jego design przypadł nam do gustu, choć Corsair mógł pokusić się o nieco większą oryginalność. Tradycyjnie matryca umieszczona jest za szklaną taflą, reszta obudowy to wysokiej klasy tworzywo sztuczne w czarnym kolorze, a producent zdecydował się na kilka typów wykończenia, w zależności od elementu. Cienkie ramki wokół ekranu (standardowo nie obyły się bez dodatkowego kilkumilimetrowego obramowania, które pochłania martwe pole) wykonano z gładkiego plastiku, mechanizm Flex z ramieniem biegnącym wzdłuż placków otrzymał lekko chropowate tworzywo, a sam tylny panel wykończony jest na wysoki połysk (fortepianowa czerń). Spasowanie poszczególnych elementów jest nienaganne, ale warto na moment zatrzymać się na wspomnianym mechanizmie Flex.

Corsair Xeneon Flex 45WQHD240

Bo bokach ekranu umieszczone są wysuwane uchwyty, które służą nam do ręcznego zginania ekranu. Trzeba przyznać, że pierwsze kilka "zgięć" budziło w nas obawy, tym bardziej że mechanizm jest naprawdę sztywny i wymaga od nas włożenia nieco siły, przez co mamy wrażenie, że możemy coś zepsuć. Po kilku próbach nie mieliśmy już jednak tego typu rozterek. Jak już wspominaliśmy, każdą ze stron można ustawić niezależnie, a maksymalny promień krzywizny, który można uzyskać, to 800R (dojście do tego punktu sygnalizowane jest kliknięciem każdej ze stron). Szkoda jednak, że producent nie pokusił się o skokową regulację, albo inny sposób, który ułatwiłby idealną synchronizację obu stron. Z drugiej strony, w praktyce nie stanowiło to problemu, więc może czepiamy się nieco na wyrost. Warto też odnotować, że pomimo sporej siły, jaką trzeba włożyć w proces, monitor zawsze stabilnie stał na biurku i nie przesuwał się nawet o milimetr w trakcie tego zabiegu.  

Corsair Xeneon Flex 45WQHD240

Kontynuując temat budowy i ergonomii, podstawa jest metalowa, co pozwala zapewnić większą stabilność, a przy tym rozmiarze ma to duże znaczenie. Niemniej jednak stopka w kształcie litery V zajmuje naprawdę sporo miejsca na biurku, jak zresztą i sam monitor. Regulacja położenia monitora jest jednak znikoma, bo ogranicza się jedynie do zmiany kąta nachylenia ekranu w zakresie od -7 do +15 stopni, w czym pomaga nam zresztą uchwyt na dolnej ramce Xeneona Flex 45WQHD240. Świetnym rozwiązaniem jest natomiast umieszczenie wszystkich złączy i portów na ramieniu monitora, zamiast tradycyjnie z tyłu obudowy równolegle do matrycy, gdzie dostęp zawsze jest bardzo utrudniony. W tym przypadku na froncie ramienia, zaraz pod ekranem, znajdziemy dwa porty USB 3.1 Gen 1 (5 Gb/s) typu A, gniazdo słuchawkowe minijack, a także włącznik/wyłącznik, przycisk do szybkiej zmiany źródła oraz 5-kierunkowy dżojstik. Z kolei po przeciwnej stronie umieszczono dwa HDMI 2.1, DisplayPort 1.4, dwa dodatkowe USB USB 3.1 Gen 1 typu A,  USB-C z Power Delivery (30W) i alternatywnym trybem DP, USB-C Upstream i złącze zasilacza. Nie można więc narzekać na dobór i liczbę portów. Co jednak rozczarowujące, w monitorze tego rozmiaru zabrakło wbudowanych głośników, choć oprogramowanie pokładowe sugeruje ich obecność. 

Corsair Xeneon Flex 45WQHD240

Warto wspomnieć także o powłoce wyświetlacza, bo zamiast typowego dla OLED-ów połysku, LG Display zastosowało w tym przypadku matową powłokę antyrefleksyjną. Ta jest dość ziarnista, jak na współczesne standardy, co nieco wpływa nie tylko na percepcję kontrastu, ale i przekłada się też na wrażenie matowienia kolorów, co jest szczególnie widoczne na białym tle (typowym np. w pracy z dokumentami). W grach nie przeszkadzało nam to tak bardzo, ale preferowalibyśmy nieco mniej ziarnistą powłokę, choćby kosztem większych odbić. 

Corsair Xeneon Flex 45WQHD240
Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Test Corsair Xeneon Flex 45WQHD240. 45-calowy OLED dla graczy z opcją wyginania ekranu

 0