W dzisiejszym materiale pod lupę trafia najnowsza gra polskiego studia Techland, czyli Dying Light: The Beast, w której przygotowałem test kart graficznych. To trzecia część tej popularnej serii, a licząc dodatek The Following do oryginalnej odsłony nawet czwarta, która powraca do korzeni, gdyż ponownie wcielamy się w Kyle'a Crane'a, doskonale znanego wszystkim, który zagrali w pierwszą odsłonę oraz wspomniane rozszerzenie fabularne. Jak się okazuje, po wydarzeniach z Dying Light: The Following Kyle trafił do niewoli, do laboratorium niejakiego Barona, który przez 13 lat więził go oraz poddawał okrutnym eksperymentom, próbując okiełznać wirus z Harran, którym protagonista jest zarażony. W końcu jednak Crane, korzystając z zamieszania oraz pomocy innej osoby, odzyskuje wolność i po ucieczce oczywiście będzie chciał się zemścić na Baronie.
Spis treści:
Konstrukcja fabuły różni się zatem od wcześniejszych gier z serii, w których motyw zemsty nie pojawiał się aż tak bezpośrednio. Co prawda jest obecny też w Dying Light 2, ale nie jako główny cel, gdyż Aiden przede wszystkim pragnął odnaleźć siostrę, a rozprawienie się z Waltzem miało być tylko wisienką na torcie. W tym wypadku Crane stawia sprawę jasno - zemsta, zemsta i jeszcze raz zemsta. Każdy, kto zagra w Dying Light: The Beast, się o tym bardzo szybko przekona. Nowa jest także mapa, gdyż tym razem trafiamy do regionu Castor Woods, który moim zdaniem zdecydowanie bardziej przypomina Harran niż Villedor, a więc to kolejny aspekt, w którym mamy powrót do korzeni. Jednak w niniejszym artykule najważniejszą rzeczą będzie to, jak wyglądają aspekty techniczne Dying Light: The Beast, z czym w dzisiejszych czasach, głównie za sprawą produkcji na Unreal Engine 5, bywa różnie.
Dying Light: The Beast to kolejna część popularnej serii studia Techland. Zobaczmy, jak radzą sobie w niej karty graficzne.
Test ASUS TUF GAMING Radeon RX 9070 XT OC. Elegancka karta ze świetnym chłodzeniem
Omówienie aspektów technicznych testowanej gry
Jeżeli chodzi o technikalia, to Dying Light: The Beast, tak jak poprzednie części, bazuje na silniku Chrome Engine, który wraz z debiutem Dying Light 2 został przemianowany na C-Engine, ale w dalszym ciągu jest to ewolucja tej samej technologii. Dostępne są dwa API, DirectX 11 oraz DirectX 12, wśród których do testów posłużyło nowsze. Warto tu przypomnieć, że DirectX 12 na premierę Dying Light 2 było mocno problematyczne, z uwagi na ogromne wymagania względem pamięci VRAM, jednak późniejsze aktualizacje rozwiązały ten problem, a Dying Light: The Beast korzysta z tych ulepszeń, dzięki czemu API DirectX 12 jest dobrze zoptymalizowane już na start. W wersji przedpremierowej nie miałem do dyspozycji śledzenia promieni, ale z pewnością RT pojawi się po debiucie, dając graczom możliwość poprawy jakości grafiki kosztem spadku FPS. Odnośnie skalerów obrazu, do dyspozycji mamy DLSS 4, FSR 3.1.5 oraz XeSS 2, a posiadacze Radeonów RX 9000 mogą w panelu sterowników aktywować FSR 4. Są także generatory klatek od AMD oraz NVIDII.
Test kart graficznych w Dying Light: The Beast - metodologia
Wszelkie pomiary zostały wykonane we współpracy z Windowsem 11 64-bit 24H2, sterownikami AMD Software: Adrenalin Edition 25.9.1, GeForce Game Ready 581.29 i Intel Graphics Driver 32.0.101.7029, w trakcie rzeczywistej rozgrywki. Do pomiaru liczby FPS posłużył FrameView w wersji 1.4, a poza tym rozdzielczość zegara czasu rzeczywistego została ustawiona na sztywną wartość 0,5 ms. Zaprezentowane rezultaty są średnią wyników z trzech odrębnych przebiegów, a każdy wykres jest odpowiednio opisany, jeśli chodzi o rozdzielczość i informacje o szczegółowości grafiki.
Ustawienia platformy były następujące:
- taktowanie rdzeni Raptor Cove: 5,4 GHz,
- taktowanie rdzeni Gracemont: 4,4 GHz,
- taktowanie uncore: 4,8 GHz,
- nastawy pamięci: DDR5-7000 MHz CL 40-42-42-82 2T.
Platforma testowa
![]() |
Intel Core i9-13900K |
![]() |
ASUS ROG MAXIMUS Z790 HERO |
![]() |
Patriot Viper Venom RGB 2x16 GB DDR5-6200 CL40 |
![]() |
Lexar NM790 4 TB |
![]() |
GIGABYTE UD1000GM PG5 |
![]() |
CORSAIR iCUE 4000D RGB AIRFLOW |
![]() |
CORSAIR iCUE H150i ELITE CAPELLIX |
Test kart graficznych w Dying Light: The Beast - wydajność
Testy wykonano w klasztorze, do którego trafiamy zaraz po ucieczce z laboratorium Barona. To dość wymagająca lokalizacja, tak więc przez większość czasu liczba FPS będzie wyższa od wartości, które zobaczycie na wykresach. Pomiary obejmują po dwie najnowsze generacje układów graficznych AMD, NVIDII i Intela. Testy przeprowadzono przy maksymalnych ustawieniach graficznych, z LOD na 140 (czyli domyślną wartość), w rozdzielczościach 1080p, 1440p oraz 2160p. Dla GPU, które w 1080p nie są w stanie zapewnić płynności, wykonałem dodatkowe pomiary z aktywnym skalowaniem obrazu DLSS 4, FSR 3 albo XeSS 2 (zależnie od producenta układu).
Miejsce testowe
Klasztor
Wyniki wydajności
Wyniki wydajności - skalowanie obrazu
Test kart graficznych w Dying Light: The Beast - konkluzje
Przeprowadzone testy pokazały, że Dying Light: The Beast na szczęście jest grą o umiarkowanych wymaganiach sprzętowych. By zapewnić sobie płynną rozgrywkę w 1080p, wystarczy GPU pokroju Radeona RX 9060 XT czy Arc B580. Z kolei do 1440p potrzeba przynajmniej RX 7800 XT albo GeForce'a RTX 4070. Jedynie 4K stanowi pewne wyzwanie, gdyż dopiero RTX 5080 jest w stanie wygenerować odpowiednią liczbę FPS. Jednocześnie widać, że to produkcja, w której architektura Blackwell czuje się dobrze, gdyż przykładowo RTX 5070 Ti dorównuje RTX 4080, a RTX 5080 wyprzedza swojego poprzednika w sposób przekonujący. Solidnie prezentuje się też druga generacja Intela, ponieważ Arc B580 wypada ponadprzeciętnie, rywalizując z RTX 4060 Ti. Ale Arc A770 oraz Arc A750 nie podzielają tego entuzjazmu nowszego modelu, plasując się typowo dla siebie, a więc w pobliżu RTX 4060. Inaczej sprawa wygląda dla Radeonów, które nie bardzo lubią się z Dying Light: The Beast. Wszyscy przedstawiciele serii RX 7000 są poniżej swoich odpowiedników z obozu NVIDII, a RX 9000 prezentują się wręcz słabiutko, jako że RX 9060 XT ledwie wyprzedza RTX 4060, a RX 9070 XT notuje potężną stratę do RX 7900 XTX. Choć trzeba dodać, iż Radeony trochę ożywają w wyższych rozdzielczościach, przede wszystkim RX 7000, jednak w niewielkim stopniu także RX 9000, np. RX 7900 XTX w 4K prawie dogania RTX 4080.
Techland postarał się przy tworzeniu gry Dying Light: The Beast i dostaliśmy dobrze zoptymalizowany tytuł, w który komfortowo zagrają także posiadacze słabszych PC.
Test GPU w Killing Floor 3. Radeonowcy triumfują, Intelowcy zakupu żałują
Zapotrzebowanie na VRAM, jakość oprawy oraz słowo końcowe
Oprócz względnie niskich wymagań, Dying Light: The Beast jest także grą, która nie potrzebuje bardzo pojemnej VRAM. Do dobrego działania nowej produkcji studia Techland spokojnie wystarcza 8 GB pamięci graficznej, dzięki czemu posiadacze takich kart nie będą musieli kombinować z ustawieniami tekstur. Odnośnie oprawy graficznej, artystycznie jest to zupełnie inny kierunek niż w Dying Light 2, dużo bliższy pierwszej części, co przypadło mi do gustu. Ale technicznie mamy dokładnie to samo co w drugiej odsłonie, a to sprawia, że omawiany tytuł odstaje od nowych gier na silniku Unreal Engine 5. Również w gronie kilkuletnich produkcji spokojnie znajdziemy takie, które wyglądają lepiej. Jednak mimo tego uważam, że oprawa Dying Light: The Beast w dalszym ciągu jest przyzwoita oraz nie kłuje w oczy, a przynajmniej wymagania są do niej adekwatne, czego nie można powiedzieć o wyrobach z fabryki o nazwie UE5. Jedynie wyniki Radeonów RX 9000 są niepokojące, ale być może ich dyspozycja poprawi się po którejś aktualizacji sterowników, tak jak to miało miejsce w Indiana Jones (zobacz ten test). Reasumując, Techland postarał się przy tworzeniu Dying Light: The Beast, zaś my dostaliśmy dobrze zoptymalizowaną grę, w którą komfortowo zagrają również posiadacze słabszych komputerów. Oby więcej takich produkcji przy obecnym zalewie optymalizacyjnych gniotów...
Grę do testów dostarczył:

Pokaż / Dodaj komentarze do: Test kart graficznych w Dying Light: The Beast. Wreszcie dobrze zoptymalizowana gra