Gigabyte G27F - test niedrogiego monitora dla graczy z panelem IPS 144 Hz

Gigabyte G27F - test niedrogiego monitora dla graczy z panelem IPS 144 Hz

Gigabyte G27F - budowa zewnętrzna i ergonomia

Monitor został solidnie zapakowany w pokaźne pudełko z szarego kartonu i standardowo zabezpieczony wyprofilowanym styropianem - nie ma więc o czym pisać w tym aspekcie. Cieszy, że podobnie jak w Aorusach, także i tutaj otrzymujemy pełny komplet okablowania, tj. HDMI, DisplayPort, dwa zasilające (jeden z europejską, drugi z angielską wtyczką) oraz przelotowy USB. Jest także blokada na regulację wysokości monitora oraz zasilacz. Ten jest bowiem zewnętrzny, co dziś poczytuje się już raczej jako minus, ale zasilacz w G27F jest naprawdę niewielki, a jego samodzielny charakter sprawia, że w razie problemów bardzo łatwo go wymienimy, czego nie można powiedzieć o tych wbudowanych, więc takie rozwiązanie ma także i plusy. Montaż jest banalnie prosty, ponieważ ramię jest już fabrycznie przykręcone do obudowy i wystarczy jedynie dokręcić do niego podstawę, do czego służy jedna szybkośrubka, więc obejdzie się bez użycia jakichkolwiek narzędzi. Całość, od wyjęcia monitora z pudełka do podłączenia do PC, zajmuje może 5 minut.

Gigabyte G27F to bardzo prosta, wręcz minimalistyczna konstrukcja, tradycyjnie utrzymana w czarnej kolorystyce. W tym przypadku, w odróżnieniu od modeli Aorus, producent postawił na bardzo klasyczny design, choć monitor nieco wyróżnia się nietypowym kształtem podstawy i błyszczącymi wstawkami w tylnej części obudowy i na ramieniu. Zdecydowana większość konstrukcji wykonana jest z matowego i chropowatego, a co za tym idzie bardzo praktycznego w użytkowaniu plastiku. Jeśli zaś chodzi o elementy zdobnicze, to na dolnej ramce umieszczono logo Gigabyte, podobnie zresztą jak na tylnym panelu, w jego górnym lewym rogu. Ciekawie prezentuje się też obszar wokół mocowania ramienia, który otrzymał oryginalną fakturę. Poza tym, pochwalić trzeba cienkie ramki wokół ekranu, przynajmniej te boczne i górną, choć nie obyło się oczywiście bez martwej strefy wokół samego wyświetlacza. Monitor wykonany jest bardzo solidnie, z dobrej jakości tworzyw, a poszczególne elementy są ze sobą dobrze spasowane. Pod tym względem trudno G27F cokolwiek zarzucić, co nie zmienia faktu, że jego design jest niezbyt oryginalny. Nie uświadczymy tu też podświetlenia, ale mało kto będzie nad tym rozpaczał.  

Pewne zastrzeżenia można mieć z kolei do ergonomii podstawy i nie chodzi o brak opcji piwotu, czyli możliwości przekręcenia ekranu o 90 stopni do pozycji portretowej, ponieważ z perspektywy graczy nie jest to pożądana funkcja, ale o brak możliwości obrotu monitora na boki. Na szczęście bez tej opcji można sobie poradzić, obracając cały sprzęt wraz z podstawą, gorzej byłoby z regulacją wysokości i kąta nachylenia, ale tych funkcji nie zabrakło. Wysokość możemy ustawić w zakresie 130 mm, a kąt nachylenia od -5° do +20°. Atutem jest też otwór w ramieniu, który ułatwia uporządkowanie kabli wychodzących z tylnego panelu (nawet ich grubej wiązki). Jeśli dla kogoś zakres regulacji okaże się zbyt mały, to zawsze można także wymienić ramię na inne, zgodne ze standardem VESA 100 lub też powiesić sprzęt na ścianie.

Sam panel jest matowy, ale na szczęście nie przesadzono z powłoką antyodblaskową i producent znalazł złoty środek - z jednej strony nie ma więc nadmiernej ziarnistości, a z drugiej praca w mocno nasłonecznionym pomieszczeniu nie nastręcza problemów i refleksy świetlne są skutecznie niwelowane. Nie zabrakło też wbudowanych głośników stereo o mocy 2x 2 W, ale jakość generowanego przez nie dźwięku jest typowa dla zestawów wbudowanych w monitory, co oznacza, że nadają się one głównie od odtwarzania dźwięków systemowych (mają więc swoje zastosowanie). Całości dopełnia umieszczony równolegle do matrycy panel wejść i wyjść, gdzie znajdziemy złącza DisplayPort 1.2, dwa HDMI (oba w wersji 1.4), pojedyncze złącze audio minijack na słuchawki, dwa gniazda USB 3.0 typu A i jeden typu B (przelotowy, podłączany do PC) oraz, co oczywiste, złącza zasilania. Umiejscowienie koncentratora USB 3.0 jest mówiąc szczerze niezbyt wygodne i chyba lepiej byłoby, gdyby producent przeniósł HUB na bok urządzenia.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Gigabyte G27F - test niedrogiego monitora dla graczy z panelem IPS 144 Hz

 0