Zawartość opakowania
Mysz zapakowana została w niemal identyczne kartonowe pudełko co poprzednik, bo zmiany obejmują tylko podmianę konkretnych nazw, opisów funkcji i grafik. Opakowanie jest dwuelementowe, składa się z cienkiej zewnętrznej tektury, którą przyozdobiono stylowymi grafikami oraz czarnego wewnętrznego pudełka. Taka kombinacja zapewnia solidną ochronę dla elementów w środku, ale producent dodatkowo zabezpieczył je twardą profilowaną gąbką. A sama zawartość? Również jest praktycznie identyczna jak ostatnio, bo oprócz samej myszki znajdziemy tu stację ładującą z wejściem dongle, odbiornik, przewód zasilający w materiałowym oplocie (ostatnim razem był gumowy) typu C na typu A (z różowym złączem USB) oraz rozbudowaną instrukcję obsługi. Można było pokusić się jeszcze o dodatkową parę ślizgaczy, ale i tak nie ma co narzekać, no może poza samym kablem FrixionFree, który według MSI charakteryzuje się wyjątkową elastycznością i został zaprojektowany tak, aby zminimalizować tarcie o podkładkę i biurko, tymczasem jest to jedna z najsztywniejszych "sznurówek", z jaką mieliśmy do czynienia i korzystanie z niej wymaga raczej zastosowanie bungee.
Budowa zewnętrzna i wykonanie
MSI CLUTCH GM51 Lightweight nie jest dokładną kopią poprzednika i bliżej mu do modelu Clutch GM50. Tym razem zamiast symetrycznej obudowy producent zdecydował się na konstrukcję wyprofilowaną pod kątem praworęcznych użytkowników, co jest o tyle zrozumiałe, że przeważnie osoby leworęczne (do których się zaliczam) i tak korzystają z myszki prawą dłonią. Taki kształt jest bardziej ergonomiczny, przez co mysz lepiej leży w dłoni. CLUTCH GM51 Lightweight to średnich rozmiarów mysz, jej wymiary to ok. 120 × 64 × 44 mm. Uwagę zwraca przede wszystkim wysoki profil, z relatywnie stromym uskokiem w tylnej części. To sprawia, że nasze śródręcze niemal w całości opiera się na grzbiecie gryzonia. Profilowania bocznych paneli ułatwiają zaś chwyt urządzenia, poprawiając jego stabilność, a tym samym naszą kontrolę nad sprzętem. Nie jest to jednak uniwersalny kształt, gdyż w przypadku osób o dość standardowych dłoniach (ok. 19 cm) konstrukcja niejako wymusza chwyt typu palm (o ile z fingertip wciąż można korzystać całkiem wygodnie, tak już claw zdecydowanie nie jest tu preferowany). Jeśli zaś chodzi o ułożenie palców, panele boczne są na tyle pojemne, że bez problemu można korzystać z układu 1+2+2, choć nic stoi na przeszkodzie, by zdecydować się na 1+3+1.
Producent podkreśla, że CLUTCH GM51 Lightweight Wireless jest lekką konstrukcją, w której o 25% zredukowano ilość plastiku. Tymczasem mysz według danych MSI waży 85 gramów (nasza waga wskazywała na 86 gramów), więc wbrew temu, co sugeruje Lightweight w nazwie, model ten nie należy do najlżejszych na rynku. Co więcej, jest znacznie cięższy od poprzednika, bo MSI CLUTCH GM41 Lightweight Wireless ważył przeszło 10 gramów mniej (74 gramy). Nie wiemy, czym podyktowane jest to niespodziewane przybranie na masie, być może większym akumulatorem, ale na szczęście udało się dobrze zbalansować i rozłożyć ciężar. Poza tym, wbrew obecnemu trendowi, cześć graczy wciąż lubi czuć mysz w ręku, a tu masa wciąż jest na tyle niska, by nie powodować nadmiernego zmęczenia w trakcie dłuższych sesji.
Producent chwali się, że boczne panele zostały zaprojektowane z wykorzystaniem opatentowanych uchwytów Diamond LightGrips z podwójnie wtryskiwaną antypoślizgową powierzchnią o wzorze rombu, która pozwala na pewniejszy chwyt, ale w praktyce nie mamy wrażenia, by realnie poprawiały ten aspekt. MSI zadbało też o wrażenia estetyczne, bo panele boczne otrzymał ciekawy podświetlany wzór, a w tylnej części znajduje się iluminowane smocze logo - oczywiście w obu przypadkach mówimy o systemie RGB.
Całą wierzchnią skorupę wykonano z dobrej jakości twardego plastiku o gładkiej, ale nie błyszczącej powierzchni. Zastosowane tworzywo jest praktyczne w użytkowaniu, bo nie zbiera tak łatwo odcisków palców jak gumowane powierzchnie, a do tego łatwo się czyści. Podobnie jak w poprzedniku pochwalić musimy oddzielenie od reszty konstrukcji łopatek, przez co nie musimy się martwić o takie zjawiska, jak wobble i pre-travel czy możliwość pęknięcia któregoś z głównych przycisków, bo jest to wrażliwy element myszek, gdzie często dochodzi do dużych naprężeń.
Pokaż / Dodaj komentarze do: MSI CLUTCH GM51 Lightweight Wireless - test flagowej myszki w bezprzewodowym wydaniu