Myszka HyperX Pulsefire Dart
Jakość i wykonanie
Recenzowana myszka trafia do nas w niewielkich rozmiarów czerwono-białym opakowaniu, bazującym na typowej stylistyce marki HyperX. Wewnątrz oprócz samego gryzonia znajdziemy instrukcję obsługi, ulotkę informacyjną, a także USB HUB (pozwala na podłączenie odbiornika bezprzewodowego i umiejscowienie go w dogodnym miejscu) oraz kabel USB-C. Niestety producent nie zdecydował się na dołączenie zapasowego kompletu ślizgaczy. Pulsefire Dart na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie solidnej konstrukcji. Wierzchnia powłoka posiada matowe wykończenie, jest przyjemna w dotyku i gwarantuje dobrą przyczepność. Niestety przyciski boczne oraz zmiany DPI są połyskliwe, przez co każda ryska na ich powierzchni będzie zauważalna.
Świetnie spisują się natomiast boczki gryzonia, są bardzo miękkie, gdyż wykonano je z dziurkowanego materiału, który pod mocniejszym naciskiem palca zachowuje się trochę jak część gumowa, ma jednak teksturę przypominającą tapicerkę z ekoskóry. Z Pulsefire Dart świetnie korzysta się palm gripem, ale również claw nie stanowi żadnego problemu. Ze względu na sporą masę, testowany gryzoń może nie być optymalnym wyborem dla osób lubujących się w chwycie typu fingertip, chociaż jeśli nie przeszkadza nam waga 110 gramów, także w ten sposób możemy komfortowo korzystać z recenzowanej myszki. Dlatego też zachęcam do jej przetestowania przed zakupem, aby mieć pewność, że czujecie się w pełni komfortowo podczas jej użytkowania. Tak jak wspomniałem na początku, mysz od HyperX jest bardzo solidna, co więcej nie posiada żadnych luzów i nawet pod dużym naciskiem nie uświadczymy skrzypnięć czy innych niepokojących odgłosów.
Przyciski
Scroll posiada płynny, delikatnie wyczuwalny przeskok i responsywny klik, niewymagający od nas przyłożenia zbyt dużej siły. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to byłyby to jego luzy, wałek "buja się" na boki, tworząc przy tym sporo hałasu, co nie powinno mieć miejsca w myszce kosztującej 400 zł. Dodatkowe przyciski funkcyjne działają bez zarzutów, są dobrze dopasowane, łatwo wyczuć moment aktywacji i nie chyboczą na boki. Poza tym nie wymagają od nas dużego nacisku, są bardzo sprężyste, a ich działanie można określić jako "szorstkie". Zdecydowanym plusem jest też ich umiejscowienie, pozwalające na dogodne korzystanie z przycisków, bez odrywania kciuka czy jego przesuwania. PPM oraz LPM pracują pod górnopółkowymi przełącznikami Omron, których gwarantowana żywotność to około 50 milionów kliknięć. Wracając jednak do charakterystyki omawianych przycisków, dostarczają nam nieco płytszy, w moim odczuciu bardzo miękki skok, chociaż odbija się to bardzo pozytywnie na ich czasie aktywacji. Dodatkowo klawisze główne generują całkiem przyjemne dla ucha "soczyste" dźwięki kliknięcia.
Komfort użytkowania, ogólne działanie i ergonomia
Hyperx Pulsefire Dart pomimo zastosowanych technologii jak ładowanie Qi czy bezprzewodowość, posiada bardzo oldschoolowy design, który świetnie sprawdza się w praktyce. Myszka wzorowo układa się w dłoni, pomimo tego, że jej środek ciężkości przeniesiony został nieco do tyłu. Jednak obrany rozkład masy dobrze współgra z kształtem gryzonia, nie powodując uczucia złego zbalansowania. Całość uzupełnia delikatny profil przycisków, pozwalający na dogodne ułożenie palców, niezależnie od tego, czy stosujemy chwyt typu claw, czy palm. Tak jak wspomniałem wcześniej, boczki są niezwykle komfortowe i zapewniają dobrą przyczepność. Ślizgacze należą zdecydowanie do jednych z najlepszych, jakich miałem okazję używać w ostatnim czasie. Pulsefire Dart dosłownie płynie po podkładce z niezwykłą gracją oraz pozwala na bardzo precyzyjne ruchy. Podsumowując, HyperX pod względem ergonomii i ogólnego działania wykonał kawał dobrej roboty.
Podświetlenie i oprogramowanie
Tak jak wspomniałem nieco wcześniej, HyperX Pulsefire Dart oferuje bardzo oldschoolowy design, dlatego też podświetlenie RGB, choć występuje, to nie jest przesadnie przesycone, a stanowi jedynie drugoplanowy element dekoracyjny. Znajdziemy tu jednak takie smaczki jak podświetlane logo i scroll. Niestety dedykowany program NGENUITY do dyspozycji oddaje nam tylko 5 podobnych do siebie trybów oświetlenia, które nie są aż tak widowiskowe jak w myszkach konkurencji. Oprócz samych efektów możemy oczywiście manipulować prędkością, nasileniem czy dostosowaniem barw. Zakładka "Przyciski" pozwala natomiast przypisać funkcje do każdego z klawiszy, w tym także makra lub kontrolę multimediów. Karta "Czujnik" to oczywiście panel zarządzania wartościami DPI. Na tym kończy się wsparcie programowe tej aplikacji, z rzeczy technicznych znajdziemy tylko opcję zmiany częstotliwości próbkowania i podgląd stanu baterii. Brakuje wielu niezwykle ważnych ustawień takich jak zmiana LOD, angle-snappingu, kontroli szybkości kursora, możliwości włączenia lub wyłączenia 'zwiększenia precyzji wskaźnika" itp. Należy jednak pamiętać, że sterownik nadal jest w fazach beta testów i zaimplementowanie tychże opcji może być kwestią jednego patcha. Miejmy nadzieję, że tak też się stanie w najbliższym czasie, gdyż na chwilę obecną HyperX NGENUITY nie jest w najlepszej formie, a frustrację z jego działania widać po opiniach, jakie uzyskuje w Sklepie Microsoft. Do tego doliczyć też trzeba dosyć często występujące problemy z jego instalacją.
Testy
Wnętrze myszki skrywa uważany obecnie za najlepszy dostępny na rynku sensor PixArt PMW3389 (jest to trochę podrasowana wersja PMW3360, który niegdyś był liderem górnej półki). Maksymalna wartość zakresu operowania tego sensora to 16000 DPI, może się on również poszczycić przytłaczająco szybkim śledzeniem, gdyż maksymalnie jest w stanie zarejestrować ruch o prędkości 400 IPS, co przekłada się na około 10,35 m/s. Natomiast jego wartość LOD wynosi 3 mm. Na szczęście w testowanym gryzoniu nie uświadczymy akceleracji, lekko zauważalny jest za to delikatny jittering o niskiej częstotliwości, ale nie musimy przejmować się predykcją czy akceleracją.
Standardowo, jak to w przypadku myszek bezprzewodowych, zaobserwować możemy spore wartości wygładzania, zarejestrowane przez program Enotus Mouse Test. Jest to oczywiście wartość typowa, większość urządzeń wireless z górnej półki nie przekracza 30%. Pod kątem precyzji HyperX Pulsefire Dart wypadła wzorowo, co nie jest oczywiście żadnym zaskoczeniem. Dlatego też powinna świetnie sprawdzić się w grach dynamicznych wymagających sporej dokładności takich jak League of Legends, Call of Duty: Modern Warfare (2019), Counter Strike: Global Offensive czy Valorant. Chociaż nie da się ukryć, że bardziej hardkorowi gracze produkcji typu MOBA sięgną po coś innego, oferującego znacznie większą ilość przycisków funkcyjnych.
Podsumowanie
HyperX Pulsefire Dart to wyśmienity gryzoń dla osób szukających połączenia precyzji z wysokim komfortem. Nie da się ukryć, że jego ergonomia jest po prostu wzorowa. Myszka świetnie układa się w dłoni, niezależnie od tego, czy zdecydujemy się na chwyt typu claw, czy też palm. Posiada ona bardzo oldschoolowy, ale jednocześnie ponadczasowy design, który udowadnia, że wcale nie trzeba udziwniać konstrukcji, by osiągnąć perfekcję. Producent poeksperymentował za to z takimi detalami jak na przykład materiałowe boczki, poprawiające wygodę użytkowania. HyperX Pulsefire Dart to zdecydowanie jeden z najwygodniejszych bezprzewodowych gryzoni, z jakimi miałem okazję obcować. Oczywiście można się w nim doszukać kilku marginalnych wad, takich jak zbyt luźny scroll, delikatny jittering czy całkiem spory smoothing, ale szybko o nich zapominamy.
Kupując HyperX Pulsefire Dart, płacimy jak za urządzenie z górnej półki i takie właśnie dostajemy
Hama uRAGE Reaper 900 Morph - test modularnej myszki dla graczy z PMW3389
Podsumowując, kupując HyperX Pulsefire Dart, płacimy jak za urządzenie z górnej półki i takie właśnie dostajemy. Możemy liczyć na świetną specyfikację (sensor PMW3389 i przełączniki Omron o żywotności 50 milionów kliknięć), bliską perfekcji ergonomię czy też niezwykle płynny ślizg. Całość uzupełniają wzorowy czas pracy na baterii (50 godzin z włączonym podświetleniem i aż 90 godzin bez), komfort z użytkowania w grach i wysoka precyzja, rzeczywiście przekładająca się na lepsze wyniki. Moim zdaniem najlepiej wypadła ona w tytułach FPS takich jak Valorant, Counter Strike: Global Offensive, Overwatch czy Battlefield 5. Jeśli więc zastanawiacie się nad bezprzewodową myszką dla graczy, to w okolicach 400 zł jest to produkt, obok którego nie można przejść obojętnie. Naszym zdaniem Pulsefire Dart zasłużyła sobie na ocenę czterech i pół gwiazdki oraz rekomendację.
HyperX Pulsefire Dart
Wzorowa ergonomia, oldschoolowy design, dobre spasowanie, świetne boczki, subtelne podświetlenie RGB, dobre zbalansowanie, świetne ślizgacze, ładowanie bezprzewodowe, topowy sensor, górnopółkowe przełączniki, dobra jakość wykonania, długi czas pracy na baterii, ponadczasowy design
Delikatny jittering (o niskiej częstotliwości), luźny scroll, raczkujący sterownik, wysoki smoothing
Cena (na dzień publikacji) : ok. 400 zł
Gwarancja: 24 miesięcy
Pokaż / Dodaj komentarze do: Opóźnienia? Nie tym razem, wygrywaj z bezprzewodowym zestawem od HyperX