Recenzja słuchawek Superlux HD668B

Recenzja słuchawek Superlux HD668B

Sięgając po Superlux HD 668B należy sobie przypomnieć, że to sprzęt studyjny. Wymownie świadczą o tym napisy na nausznikach wskazujące impedancję 2x56 OHMS. Wytrawni entuzjaści sprzętu audio znają sprzęt o wiele trudniejszy do napędzenia (250, 600 OHMS), jednak powyżej 32 OHM kończy się miejsce dla smartfonów.

Mocno uogólniając: czym większa impedancja, tym bardziej potrzebna większa moc źródła/wzmacniacza. Słuchawki o niskiej impedancji charakteryzują się często wyższą agresywnością, podczas gdy te o wysokiej oferują bardziej poukładane brzmienia. Testy rozpocząłem od podłączenia Superluxów do Sansy Clip. Ten niezwykle czysto grający odtwarzacz, skierowany jest do bardzo lekkich słuchawek. Jakość odsłuchu z wykorzystaniem 668B była więc poniżej krytyki.

Testy z wykorzystaniem smartfona również nie dały powodów do zadowolenia. Całkowicie spłaszczony, chociaż nie stłumiony dźwięk, nie daje najmniejszej radości z odsłuchu. Każda próba poruszania się ze słuchawkami na głowie sprawia, że plastiki okrutnie trzeszczą zagłuszając dźwięk.

Najlepszym sprawdzianem możliwości słuchawek studyjnych powinien być test z wykorzystaniem wzmacniacza SONY F311. Już pierwsze dźwięki sprawiają, że wcześniejsze uwagi przestają mieć znaczenie. Superluxy zaczynają brzmieć obłędnie, zostawiając daleko w tyle testowane przez nas niedawno Brainwavz HM2. Specyfika pracy z tak dużym wzmacniaczem sprawia, że problem z trzeszczeniem materiałów przestaje być dotkliwy – nasz zasięg ogranicza sie do 4 metrów.

Najbardziej oczywistym atutem, słyszalnym już od pierwszych nut jest obłędnie wysoka separacja z ładnie podkreśloną górą. Słuchacz bez problemu wychwyci wszystkie dźwięki. Brzmienia są jednak w tym wypadku wysoce neutralne. Korzystając z wysokiej jakości sampli można usłyszeć zdecydowanie więcej niż z wykorzystaniem słuchawek o kilkaset złotych droższych.

Warto pamiętać, że czystość brzmienia przywodzi na myśl raczej koncert plenerowy niż klub z dobrym nagłośnieniem. Obecność basu jest solidnie zbalansowana. Jasny dźwięk otrzymał przyjemny pogłos, jednak absolutnie nie można posądzić producenta o nadmierne podbicie. Fani dobrze napowietrzonej muzyki nie nadrobią basu na potencjometrze wzmacniacza. Wszelkie próby podbicia dźwięku sprawiają, że plastiki zaczynają wyraźnie wibrować i trzeszczeć.

Monitorowe brzmienie skłania się zazwyczaj w kierunku zimnych dźwięków. Tak jest i w tym wypadku, jednak trudno nazwać Superluxy słuchawkami typowo zimnymi. Efekt jest jednak zauważalny, szczególnie w przypadku nieco ziarnistej średnicy, czyli w dużym uogólnieniu – twardego wokalu.

Nie zaskakuje natomiast oferowana scena. Boki są delikatnie zawężone, natomiast głębia właściwie nie istnieje. Trudno potraktować to jako poważny zarzut pamiętając, że słuchawki z zauważalną głębią kosztują co najmniej kilkukrotnie więcej.

Sięgając po porównania. Dźwięk oferowany przez odpowiednio napędzone Superluxy HD 668B jest czystszy niż brzmienia oferowane przez jakiekolwiek użytkowane przez nas dotychczas słuchawki.  Jednocześnie ich możliwości w zakresie prezentacji sceny wypadają blado w porównaniu do wzorowych pod tym względem, kinowych Pioneer A1000. Przyrównywanie Superluxów do słuchawek dousznych będzie mijało się z celem. Podczas odsłuchu mobilnego z wykorzystaniem smartfona, Superluxy przegrają z większością bardzo budżetowych modeli.

Obserwuj nas w Google News

Tagi

RTV AGD

Pokaż / Dodaj komentarze do: Recenzja słuchawek Superlux HD668B

 0