Test Genesis Nitro 550 G2. Król opłacalności powrócił w nowym wydaniu

Test Genesis Nitro 550 G2. Król opłacalności powrócił w nowym wydaniu

Genesis Nitro 550 G2 - Pakowanie, montaż design i jakość wykonania

Sugerując się tylko i wyłącznie samymi zdjęciami fotela dostępnymi na stronie producenta, można odnieść wrażenie, że Genesis Nitro 550 G2 to spory, masywny fotel, który może sprawić problem nie tylko kurierowi, który będzie musiał nam dostarczyć ciężką i nieporęczną paczkę, ale także dla nas samych, gdy przykładowo pokój, w którym docelowo znajdować ma się siedzenie, znajduje się na piętrze, a my będziemy musieli wtargać ten fotel w pojedynkę. W innym scenariuszu problem może pojawić się w trakcie składania Nitro 550 G2, ze względu na sporą masę poszczególnych elementów.

Aczkolwiek ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, fotel waży tylko 18 kilogramów, co rzecz jasna nie czyni go najlżejszym gamingowym fotelem dostępnym na rynku, ale przyznam szczerze, że nie oczekiwałem, iż będzie on ważył tyle, co siedzenia ergonomiczne z siateczki i tworzywa kompozytowego, takie jak właśnie MOZOS ERGO-C. Szczególnie że zarówno podstawa, jak i rama fotela Genesis Nitro 550 G2 są wykonane z metalu. Szkoda tylko, że producent nie doprecyzował, z jakiego konkretnie stopu metali.

Pod względem zabezpieczenia do transportu Genesis jak zwykle się postarało. Każdy z poszczególnych elementów fotela jest owinięty w folię bąbelkową, piankę lub kombinację obu tych wypełniaczy. Producent nie stroni również od stosowania tekturowych przegródek czy pakowania szczególnie istotnych elementów jak komplet śrub + klucz montażowy czy maskownice i siłownik w osobne pudełka/blistry. Zaś instrukcja obsługi została sprytnie ukryta pod pasami części siedziska. Swoją drogą warto pochwalić polską firmę za to, że śrubki są odpowiednio oddzielone od siebie i opisane, a cały fotel dla graczy jesteśmy w stanie skręcić za pomocą jednego klucza imbusowego załączonego w zestawie, który może i nie powala, ale jest wystarczający, aby skręcić wszystko do kupy. Z drugiej strony szkoda, że Genesis w przeciwieństwie do MOZOS czy Endorfy nie dostarcza nam w komplecie o jednej śrubki więcej, w razie gdybyśmy gdzieś zgubili którąś ze śrub mocujących. Aczkolwiek gdyby tak się stało, to jestem przekonany, że po skontaktowaniu się z firmą, sprawnie działający support na pewno będzie w stanie dostarczyć nam zapasowe śruby, być może nawet nieodpłatnie.

Z mojej perspektywy proces składania gamingowego fotela nie jest szczególnie wymagający. Bez pomocy instrukcji oraz pomocnika byłem w stanie złożyć Genesis Nitro 550 G2 w całość w niecałe 15 minut, czyli mniej-więcej tyle ile zajęło mi złożenie MOZOS ERGO-C, mającego znacznie mniej śrubek i fabrycznie przymocowane do siedziska podłokietniki. Aczkolwiek warto zaznaczyć, że mówię to z perspektywy mężczyzny mającego 196 cm wzrostu i spory zasięg ramion. Będąc przykładowo na miejscu mojej dziewczyny, czyli silnej i wysportowanej kobiety o wzroście 168 cm, sam wolałbym skorzystać z pomocy drugiej osoby dla własnego komfortu oraz oszczędności czasu. Gdyż problematyczne może okazać się, chociażby spasowanie ze sobą oparcia fotela z siedziskiem, mocując oba elementy poprzez dwa ruchome zawiasy - wtedy zdecydowanie przyda nam się ktoś, kto potrzyma oparcie w jednej konkretnej pozycji, gdy my zajmiemy się skręcaniem. Na koniec, tylko jedna mała uwaga z mojej strony… śruby mocujące nie posiadają fabrycznie naniesionego środka przeciw odkręcaniu się śrub, dlatego dobrym pomysłem byłoby zaopatrzyć się w niebieski klej do gwintów, tak dla pewności, że nie będziemy musieli co kilka miesięcy dokręcać śrub w fotelu. Aczkolwiek nie jest to must have, ani też zasadnicza wada Genesis Nitro 550 G2.

Kształt Nitro 550 G2 jest mocno inspirowany samochodowymi fotelami kubełkowymi, co nadaje mu charakternego, gamingowego wyglądu, ale niekoniecznie musi iść w parze z wygodą, o czym być może przekonacie się w dalszej części tego artykułu. Pod kątem estetyki na pewno nie można zarzucić Genesis Nitro 550 G2, że jest to brzydki i niczym niewyróżniający się fotel dla graczy. Zastosowane tu materiały sprawiają wrażenie, jakbyśmy mieli do czynienia z produktem wartym ponad 1000 złotych, tymczasem miłym zaskoczeniem jest cena znacznie poniżej tej kwoty. Szara tkanina, którą pokryte jest 80% powierzchni obicia, fotela jest miła w dotyku i sprawia wrażenie wytrzymałej, a na pewno o wiele wytrzymalszej niż ekoskóra, która jak sami zapewne wiecie, ma tendencję do pękania i łuszczenia się. Ciekawie prezentują się też czarne wstawki z materiału w typie weluru, który jest jeszcze milszy w dotyku, ale niestety nie jestem pewien, jak na dłuższą metę zniesie on ząb czasu. Być może zacznie się mechacić, a może jednak to tylko moje bezpodstawne obawy. W każdym bądź razie jedyną pewną rzeczą, którą mogę wam zagwarantować, jest fakt, że niestety, ale tak obity fotel będzie stosunkowo łatwo się brudzić. Tkanina to magnes na wszelką sierść, włosy, drobinki kurzu, zachlapania czy inne potencjalne zabrudzenia.

Z drugiej strony czyszczenie Genesis Nitro 550 G2 nie jest szczególnie wymagające, wystarczy użyć do tego wilgotnej ściereczki z naniesionym na nią mydłem galasowym i przetrzeć siedzisko, a następnie dać mu trochę czasu, aby materiał zdążył wyschnąć. Jednocześnie musimy uważać, aby zbytnio nie przemoczyć fotela, w końcu tkanina, z której jest wykonany, nie posiada powłoki hydrofobowej, a gąbka stanowiąca wypełnienie środka fotela, szybko wchłania wilgoć, przez co istnieje ryzyko, że w nieodpowiednio wysuszonym fotelu zaczną namnażać się bakterie i grzyby, a tego zdecydowanie byśmy nie chcieli. Natomiast jeśli często coś rozlewacie przy biurku i cierpi na tym wasz fotel to jesteście w stanie w pewnym stopniu temu zaradzić spryskując krzesło jakimkolwiek nanoprotektorem, który nada tkaninie tymczasowo właściwości hydrofobowe i zminimalizuje szkody.

Wracając jednak do tematu jakości wykonania… nie mogę powiedzieć złego słowa na jakość szwów i sposób, w jaki połączone są ze sobą wszystkie elementy. Tkanina nie marszczy się w żadnym widocznym miejscu, a przeszycia są równe i estetyczne. Warto również zwrócić uwagę na detale takie jak logotypy marki o wysokiej rozdzielczości z zachowanymi odpowiednimi proporcjami. Oprócz estetycznych haftów, z tyłu fotela, w prawym dolnym rogu znaleźć możemy także małą, prostokątną naszywkę z tak zwanym call to action (hasłem motywującym do działania) wykonaną z gumy. We wnętrzu fotela skrywa się metalowy stelaż pokryty pianką o średniej sprężystości, która nie odkształca się, nawet gdy w fotelu dla graczy spędzamy cały dzień.

Największą zaletą Genesis Nitro 550 G2 jest podwieszane na pasach siedzisko, zamiast tandetnej wkładki ze sklejki, popularnie stosowanej w wielu konkurencyjnych fotelach. Dzięki temu rozwiązaniu siedzi się wygodniej, a jednocześnie nie musimy się obawiać, że siadając na fotel, będziemy się w nim zapadać. Tymczasem jeśli chodzi o mechanizm regulacji siedziska, to tak samo jak rama i podstawa wykonany jest z metalu i jak można by się spodziewać, posiada podstawowy zakres regulacji tak samo jak podłokietniki, a więc nie ma co oczekiwać po nim fajerwerków. Aczkolwiek sprawia wrażenie solidnego i nie można mieć żadnych zastrzeżeń co do jakości spawów. Tak samo pozytywne wrażenie sprawia pięcioramienna podstawa z dużymi, bo aż 60 mm nylonowymi kółkami. Zgodnie z dostarczonymi przez producenta informacjami, mają one tak zwaną powłokę CareGlide, która ma za zadanie chronić podłoże, po którym przemieszcza się Nitro 550 G2 przed rysami, co teoretycznie zaoszczędza nam pieniędzy na zakupie maty pod fotel.

 

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Test Genesis Nitro 550 G2. Król opłacalności powrócił w nowym wydaniu

 0