Everest Max - podsumowanie
Nie będę ukrywał, że jestem pod dużym wrażeniem Everest Max i powiem wprost - to najlepsza klawiatura, z jaką miałem do czynienia. Nie oznacza to jednak produktu idealnego, a mając na uwadze jego cenę, oczekiwać można sprzętu naprawdę bliskiego perfekcji. Mountain dostarcza świetnie wykonaną klawiaturę, wykorzystującą wysokiej jakości tworzywa, w tym aluminium czy solidny materiałowy oplot na kablu, choć z drugiej strony w tej cenie można było wymagać w standardzie nasadek wykonanych z PTB, a nie ABS, które z czasem zaczną się świecić. Na podkreślenie zasługują za to pieczołowite wykończenie i minimalistyczny, nieco industrialny design, który jest mile widzianą odskocznią od typowego gamingowego wzornictwa. Najważniejszymi cechami Everst Max są jednak modularność i możliwość szerokiej personalizacji. Zarówno moduł Numpad z sekcją numeryczną i przyciskami z wyświetlaczami, jak i Media Dock z pokrętłem z wbudowanym ekranem i przyciskami multimedialnymi, są nie tylko gadżetami, o których szybko zapominamy, ale bardzo praktycznymi dodatkami. Co więcej, możliwość ich zadokowania z obu stron (lub na krótkim kablu) sprawiają, że każdy dopasuje je do własnych preferencji. Nie można też zapomnieć o możliwości szybkiej i bardzo prostej podmiany nie tylko keycapów, ale i samych przełączników.
Nie będę ukrywał, że jestem pod dużym wrażeniem Everest Max i powiem wprost - to najlepsza klawiatura, z jaką miałem do czynienia.
Ergonomia również stoi tu na najwyższym poziomie, począwszy od wygodnego układu klawiszy, przez trzystopniową regulację wysokości kąta nachylenia z wykorzystaniem magnetycznych podkładek, po bardzo dobrą podpórkę pod nadgarstki. Do tego dochodzi dobre zrealizowane podświetlenie RGB z kilkoma efektownymi trybami, które możemy modyfikować (lub też stworzyć własny tryb). Szkoda jednak, że zapomniano o odpowiednim doświetleniu dodatkowych oznaczeń na części klawiszy. Oprogramowanie Base Camp jest bardzo funkcjonalne i intuicyjne w obsłudze, choć mogłoby działać nieco szybciej, ale być może to wada wieku dziecięcego. Zalet przełączników Cherry MX raczej nie muszę powtarzać, bo to klasa sama w sobie. Największym problemem Everest Max jest zatem wysoka cena klawiatury, która zaczyna się w naszym kraju od 1220 zł. I nie chodzi nawet o to, że produkt nie jest tyle wart (konkurencja posiada nawet droższe modele - patrz: Asus ROG Claymore II), ale tak wysoka kwota sprawia, że jest to produkt bardzo niszowy, na który pozwolić mogą sobie nieliczni. Jeśli jednak macie takie środki i szukacie high-endowej klawiatury szytej na miaręm Everest Max może okazać się idealnym wyborem.
Mountain Everest Max
Mountain Everest Max - opinia
Mountain Everest Max - plusy:
- Jakość wykonania
- Bardzo solidna konstrukcja
- Design
- Wysokiej klasy przełączniki Cherry MX Red
- Modularna budowa
- Możliwość szybkiej podmiany przełączników
- Media Dock z pokrętłem i wyświetlaczem
- Numpad z personalizowanymi przyciskami z wbudowanym ekranem
- Podpórka pod nadgarstki
- Ergonomia
- Odpinany kabel
- Hub USB
- Kilkustopniowa regulacja wysokości
- Tona akcesoriów w zestawie
- Funkcjonalna aplikacja
- Podświetlenie RGB
Mountain Everest Max - minusy:
- Keycapy z ABS w standardzie (PBT opcjonalne)
- Brak wodoodporności lub ochrony przed zalaniem
- Niedoświetlone podwójne oznaczenia na nasadkach
- Brak dodatkowych oznaczeń na skrótach klawiszowych
- Cena odstrasza
Cena (na dzień publikacji): od 1220 zł
Gwarancja: 24 miesięcy

Pokaż / Dodaj komentarze do: Test Mountain Makalu 67 i Everest Max. Ciekawa mysz i najbardziej innowacyjna klawiatura na rynku