Test Palit GeForce GTX 1050 Ti KalmX - Bezwentylatorowy raj dla fanów ciszy

Test Palit GeForce GTX 1050 Ti KalmX - Bezwentylatorowy raj dla fanów ciszy

Opakowanie wita nabywcę ogromną wizualizacją karty, pochłaniającą blisko 70% jego powierzchni, która dosłownie przyćmiewa wszystkie pozostałe elementy - w tym dane techniczne. Widać doskonale, że Palit nie chce, by ktokolwiek przeoczył rodzaj zastosowanego chłodzenia. A jako, iż samych danych jest naprawdę niewiele, wspomniany render stanowi właściwie oś całego projektu pudełka. Poza nim widzimy bowiem tylko adnotacje o wykorzystanym rdzeniu, ilości pamięci oraz handlowej nazwie układu chłodzenia. Na odwrocie pojawia się ponadto lista zaimplementowanych złącz obrazu, a także lakoniczna notka o obsługiwanych API... I na tym koniec. Przechodząc do zawartości, w skład zestawu wchodzą: karta graficzna, broszura szybkiego startu oraz nośnik ze sterownikami. Nic ponad normę. 

Test karty graficznej Palit GeForce GTX 1050 Ti KalmX

Zaskakuje natomiast sam akcelerator. Grafika na froncie choćby w najmniejszym stopniu nie oddaje tego, z jak dużą konstrukcją musimy się zmierzyć. Długość na poziomie 185 mm nie jest może niczym szczególnym, ale już 150 mm szerokości to raczej niecodzienny widok w segmencie kart graficznych, nawet tych absolutnie topowych. Co ciekawe, laminat zrealizowano według koncepcji ITXowej - za tak duże wymiary odpowiada radiator. Ten składa się z rzadko rozrzuconych aluminiowych żeber, dwóch ciepłowodów, a także miedzianej podstawy odbierającej ciepło zarówno z chipu GP107-400, jak i pozostałych elementów umieszczonych na płytce drukowanej. Tym samym odpowiednie chłodzenie otrzymały także pamięci GDDR5 i trzyfazowa sekcja zasilania (2+1). Jest to konieczność w przypadku konstrukcji pasywnej, gdzie brakuje wentylatora tłoczącego powietrze w stronę PCB. 

Test karty graficznej Palit GeForce GTX 1050 Ti KalmX

Odwrócenie GTX 1050 Ti KalmX na drugą stronę nie ujawnia nic szczególnego. Projektanci nie pokusili się ani o backplate, ani o jakąkolwiek szynę usztywniającą. Nie było to niestety zbyt dobrym posunięciem, ponieważ akcelerator widocznie opada w slocie PCIe, psując estetykę wnętrza komputera. Jako, iż laminat jako materiał cechuje się wysoką elastycznością, obaw o potencjalne uszkodzenie mieć nie można, tyle tylko, że aspekt stylistyczny kuleje... Krawędź boczną można z czystym sumieniem przemilczeć. Nie znajdziemy tam dosłownie niczego. GTX 1050 Ti nie wspiera SLI, co tłumaczy brak złącza dla tejże technologii, a producent odpuścił sobie umieszczenie, skądinąd opcjonalnego, złącza zasilania. Zabrakło też logo, nie wspominając już o jakimkolwiek systemie oświetlenia. Zapewne dla wielu osób będzie to bezdyskusyjnym atutem, niemniej o gustach ponoć dyskutować nie wypada.  

Test karty graficznej Palit GeForce GTX 1050 Ti KalmX

O ile GTX 1050 Ti KalmX sam w sobie jest dość nietypowy, o tyle zestaw wyjść obrazu okazuje się przewidywalny. Producent zaserwował po jednym gnieździe DisplayPort 1.4 HDR, DVI-D oraz HDMI 2.0b. Złącza umieszczono w jednym rzędzie, jednakowoż śledź jest dwuslotowy, tak, jak radiator. Co ciekawe, śledź posiada też rozbudowaną perforację o strukturze plastra miodu, być może w celu zapewnienia akceleratorowi dostępu do powietrza z zewnątrz obudowy - albo po prostu wskutek zapożyczenia elementu z projektu aktywnie chłodzonego GTX 1050 Ti StormX. Nominalnie konstrukcja pasywna działa w zgodzie z fizyczną zasadą konwekcji, czyli oddaje ciepło ku górze. Perforacja nie ma więc szans na wsparcie tego procesu. Zgaduję, że obecność otworów nie jest do końca intencjonalna, choć oczywiście mogę się mylić. 

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Test Palit GeForce GTX 1050 Ti KalmX - Bezwentylatorowy raj dla fanów ciszy

 0