Test i recenzja Infinix Note 40 Pro, czyli na bogato w średniej półce 

Test i recenzja Infinix Note 40 Pro, czyli na bogato w średniej półce 

Kiedy przy nazwie smartfona pojawia się dopisek Note, do głowy z miejsca przychodzą skojarzenia z kultową serią Samsunga i dużymi eleganckimi urządzeniami do zastosowań biznesowych, często ze wsparciem dla rysika. Przez lata pomysł zaczerpnęli również inni producenci, jak Xiaomi czy Infinix, oznaczając w ten sposób swoje wydajniejsze modele z większymi wyświetlaczami. Dziś polską premierę ma seria Note 40 tego ostatniego producenta, a że w ostatnich tygodniach miałam okazję testować model Note 40 Pro, mogę opowiedzieć wam o niej nieco więcej. Od razu warto jednak zaznaczyć, że w tym przypadku nie mamy jednak do czynienia z flagowymi smartfonami, ale średniakami niemal na każdą kieszeń, które mają tym samym szansę zainteresować wielu użytkowników. 

W tym przypadku nie mamy jednak do czynienia z flagowymi smartfonami, ale średniakami niemal na każdą kieszeń, które mają tym samym szansę zainteresować wielu użytkowników. 

 Test i recenzja ASUS Zenfone 11 Ultra. W końcu Zenfone dla mnie i ta AI?!

Testowana przeze mnie wersja została wyceniona na 1496 PLN, za które możemy liczyć na ciekawą stylistykę ze szklanym panelem tylny, bogaty zestaw akcesoriów, 6-78-calowy wyświetlacz AMOLED o rozdzielczości FHD+ (1080 x 2436 pikseli) i odświeżaniu 120 Hz, układ MediaTek Helio G99, 100 MP obiektyw główny z OIS, szybkie ładowanie 70W i ładowanie bezprzewodowe (z okazji polskiej premiery do smartfona możemy za symboliczną złotówkę dokupić ładowarkę bezprzewodową MagPad), współczesny odpowiednik diody powiadomień na wyspie aparatów czy głośniki strojone przez JBL. Na papierze wygląda całkiem nieźle, prawda?

Specyfikacja Infinix Note 40 Pro
Wyświetlacz 6,58 cala, 20:9, FHD+ (2436x1080 pikseli), AMOLED, 393 ppi, 120 Hz
Procesor MediaTek Helio G99 (2x Cortex-A76 2,2 GHz i 6x Cortex-A55 2,0 Ghz), GPU: Mali-G57 MC2
Pamięć wewnętrzna 12 GB RAM + 256 GB ROM
Pamięć zewnętrzna nie
Aparat tylny 108 Mpx + 2 Mpx + 2 Mpx, lampa LED
Aparat przedni 32 Mpx
Bateria 5000 mAh, szybkie ładowanie 70W, ładowanie bezprzewodowe 20W, ładowanie zwrotne
Połączenia Wi-Fi 802.11a/b/g/n/ac, 2,4G, 5G, Bluetooth: 5.2, NFC, dualSIM
Czujniki czytnik linii papilarnych, akcelometr, czujnik oświetlenia, czujnik zbliżeniowy, radio FM
Złącza USB typu C (USB 2.0)
System operacyjny  Android 14/XOS14
Wymiary 164,4 x 74,6 x 7,8 mm
Waga 190 g

Infinix Note 40 Pro - wygląd i jakość wykonania

Infinix Note 40 Pro dostajemy zapakowany w standardowej wielkości zielone pudełko, które z miejsca zwraca na siebie uwagę (podobnie jak to ma miejsce z żółtymi opakowaniami realme) i to nie tylko kolorem, ale i rozmiarem z miejsca sugerującym, że w środku czeka na nas „pełny zestaw”. Na próżno szukać na nim jednak grafik prezentujących urządzenie, najważniejszych elementów specyfikacji czy choćby wersji pamięci - muszą nam wystarczyć nazwa marki, modelu oraz informacja o dostępności NFC i ładowaniu 70W, które nie jest przecież w żaden sposób wyjątkowe. Zostawmy to jednak i zajrzyjmy do kartonika, w którym zgodnie z przypuszczeniami kryje się sporo dobrego, bo poza smartfonem dostajemy też wspomnianą szybką ładowarkę, przewód USB typu A do USB typu C, szpilkę do wysuwania tacki na karty SIM, szkło hartowane na ekran, etui MagCase oraz… słuchawki z mikrofonem. 

Tak, dobrze przeczytaliście, to już dziś ekstremalnie rzadka praktyka i nie bez przyczyny, bo zestawy dodawane do smartfonów zazwyczaj były podłej jakości, zarówno jeśli chodzi o jakość wykonania, jak i dźwięk. A jak jest tutaj? No cóż, włączenie muzyki nie wywołało może grymasu bólu na mojej twarzy, bo słuchawki grają całkiem przyzwoicie jak na tego typu dodatek, ale mają inne problemy, tzn. są przewodowe, więc się plączą, douszne, więc wypadają z ucha i nie izolują odpowiednio, a do tego kabelek łączący je ze smartfonem jest bardzo cienki, a wtyk USB ciasno siedzi w smartfonie, więc jedno niefortunne pociągnięcie i może być po sprawie. 

Zdecydowanie lepsze wrażenie robi dołączone do zestawu etui MagCase, które oferuje plecki z miękkiej i przyjemnej w dotyku skóry ekologicznej, a co najważniejsze umożliwia ładowanie bezprzewodowe Infinix Note 40 Pro. W tej półce cenowej już sama możliwość takiego ładowania jest zaskoczeniem, a co dopiero wzbogacone o stosowne etui magnetyczne w pudełku i aż dziwne, że to właśnie tym producent nie chwali się na pudełku. Początkowo byłam też bardzo pozytywnie zaskoczona szkłem hartowanym, bo w odróżnieniu od wielu rozwiązań dla zakrzywionych wyświetlaczy dostępnych na rynku, nie kończy się ono przed zakrzywieniem, ale jest idealnie wyprofilowane pod smartfon. A przynajmniej tak mi się wydawało, bo chociaż proces jego instalacji przebiegł bez zarzutu, szybko okazało się, że szkło najpewniej nie przylega dobrze do ekranu, bo pojawiły się problemy z właściwym wykrywaniem dotyku i nieprzyjemne „zgrzyty” podczas użytkowania urządzenia, więc ostatecznie szkło wróciło do opakowania. Czy mogłam je źle nałożyć? Nie wydaje się, bo mocno siedziało na wyświetlaczu i nigdzie widocznie nie odstawało, ale kto wie.

To jednak tylko dodatki i najwyższy czas rzucić okiem na gwiazdę wieczoru, czyli sam smartfon i tu także nie obyło się bez zaskoczeń, bo do testów dostałam wersję Titan Gold, która z jednej strony jest całkiem interesująca, ale z drugiej może być dla części użytkowników krokiem za daleko. Infinix Note 40 Pro w tym wariancie oferuje szklane holograficzne „oszronione” plecki, które delikatnie mienią się jeszcze brokatem, a wszystko to w asyście złotej ramki, przycisków i wyspy na aparaty, która dodatkowo podzielona jest na dwie części o różnym odcieniu i wykończeniu. Ba, jest ona duża, dość toporna i mieści dużą pierścieniową lampę LED z czterema diodami i dużą diodą powiadomień Active Halo Lighting. To takie wielokolorowe światełko informujące o połączeniach czy wiadomościach, kiedy telefon jest w trybie cichym i leży ekranem w dół - ot, taki Glyph z Nothing Phone w miniaturce. Mówiąc krótko, pod względem designu naprawdę dużo się tu dzieje, a dodam jeszcze tylko, że urządzenie oferuje przy tym ochronę przed zachlapaniami IP54. 

Jeżeli zaś chodzi o ergonomię, to jest naprawdę w porządku, bo chociaż Infinix Note 40 Pro jest sporym urządzeniem, ważącym 190 gramów i mierzącym 164.4 x 74.6 x 7.8 mm, to za sprawą smukłego profilu oraz zakrzywionych ekranu i plecków dobrze leży w dłoni, pozwalając na wygodny dostęp do elementów ramki (choć czytnik linii papilarnych umieszczony jest standardowo nieco za nisko i wymaga gimnastyki kciuka). A skoro już przy tym jesteśmy, to po prawej stronie mamy przyciski zasilania i regulacji głośności, lewa jest pusta, na górze mamy diodę podczerwieni, mikrofon i grill głośnika do rozmów pełniącego też rolę części zestawu stereo, a na dole znajdziemy gniazdo na 2 karty SIM, mikrofon, gniazdo USB typu C oraz grill głośnika multimedialnego.

Infinix Note 40 Pro - ekran

Już na pierwszy rzut oka widać, że ekran był jednym z elementów, na które producent zwrócił szczególną uwagę podczas projektowania Infinix Note 40 Pro. Wyświetlacz jest chroniony przez Gorilla Glass 5, zakrzywiony na boki i otoczony bardzo cienkimi ramkami, co nadaje smartfonowi wyglądu klasy premium. Większych powodów do narzekania nie ma też w zakresie jego możliwości, bo to 6,78-calowy AMOLED o rozdzielczości FHD+ (1080 x 2436 pikseli), co przekłada się na zagęszczenie pikseli na poziomie 393 ppi, odświeżaniu 120 Hz (60 Hz, 120 Hz i adaptacyjne) i jasności szczytowej 1300 nitów. 

W codziennym użytkowaniu to jednak nierealna wartość i maksymalnie udało mi się zmierzyć 560 nitów w trybie manualnym przy włączonym trybie wysokiej jasności. Złego słowa nie powiem też o jasności automatycznej, która trafnie i szybko dobiera jasność do panujących warunków (ekran jest czytelny nawet w słoneczne dni na zewnątrz) oraz minimalnej, która schodzi wystarczająco nisko, by komfortowo używać urządzenia w ciemności. Poza tym, jak na AMOLED przystało, cieszymy się piękną czernią, wysokim kontrastem, świetnymi kątami widzenia i przyjemnymi dla oka kolorami - pozostaje mieć nadzieję, że już niebawem będzie to smartfonowy standard niezależnie od półki cenowej. 

Infinix Note 40 Pro - wydajność

Przy ekranie były powody do pochwał, więc dla równowagi przy wydajności muszę trochę ponarzekać. Zacznijmy od tego, że Infinix zdecydował się na różne układy na różnych rynkach i w naszym przypadku dostajemy Mediatek Helio G99 Ultimate (2x Cortex A76 2,2 GHz i 2x Cortex A55 2,0 GHz) z GPU Mali-G57 MC2, wspomaganą przez 12 GB pamięci RAM LPDDR4 i 256 GB pamięci na dane UFS 2.2 bez możliwości rozszerzenia za pomocą kart microSD. To nieco podkręcona (na papierze nie różnią się praktycznie niczym, a wyniki w benchmarkach też są niemal identyczne) wersja procesora, który widzieliśmy choćby w wycenianym na niecałe 900 PLN modelu POCO M5 z 2022 roku. Co prawda pisałam wtedy, że POCO sięgnęło po układ spoza swojej półki cenowej, ale mimo wszystko. Zwłaszcza że od samego początku zwracałam uwagę na dość istotne ograniczenie tej jednostki, a mianowicie brak łączności 5G.

No cóż, nic się pod tym względem nie zmieniło i może dla części osób nie będzie to większy problem, ale w 2024 roku to już pewne niedopatrzenie (do dyspozycji mamy LTE, dwuzakresowe Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, Bluetooth 5.2, NFC, USB 2.0 i nawigację GPS, QZSS, Galileo, BeiDou, NAVIC). Co jednak zdecydowanie gorsze, w codziennym użytkowaniu można poczuć pewną „słabość” procesora - nie zrozumcie mnie źle, Note 40 Pro przez większą część czasu działa płynnie, sprawnie uruchamiając aplikacje i pozwalając na szybkie przełączanie się między nimi, ale nie jest to „błyskawiczne” doświadczenie, w którym czujemy, że system dokładnie wie, czego od niego oczekujemy, a zdarzają mu się momenty, kiedy musi dłużej pomyśleć. Na plus zaliczyć trzeba jednak fakt, że telefon nie ma w zwyczaju się zbytnio nagrzewać - zdjęcie kamerą termowizyjną przy 70% benchmarku Antutu wskazuje niecałe 30 stopni w najcieplejszym miejscu obudowy, a zaraz po jego zakończeniu temperatura baterii i CPU to odpowiednio 29,2 i 30 stopni. Test w programie CPU Throttling Test pokazuje, że throttling termiczny też nie powinien nam dokuczać, bo wydajność rdzeni spada maksymalnie do 93%.

 
 

Infinix Note 40 Pro - możliwości fotograficzne

Infinix Note 40 Pro to urządzenie, które nie rozmienia się na drobne, jeśli chodzi o liczbę dostępnych obiektywów, bo z przodu znajdziemy 32 MP kamerkę (f/2.2), a z tyłu jednostkę główną 108 MP (f/1.75) z OIS wspomaganą przez sensor głębi i makro 2 MP (f/2.4). Efekty? Mówiąc szczerze, mocno przeciętne i to nawet przy dobrych warunkach oświetleniowych. Zdjęcia mogłyby być bardziej szczegółowe, mają problemy z ostrością, kolory są czasem wyblaknięte, a innym razem przesycone, a zakres dynamiczny mógłby być większy. Ot, taki standard budżetowej półki, którym świetnych fotek z wakacji na Insta nie zrobicie. 

Pozostałe obiektywy to klasyczne przystawki, bo nie znam zbyt wielu osób z zamiłowaniem cykających foty makro, zwłaszcza przy takiej specyfikacji obiektywu, a tryb portretowy też ma swoje problemy, bo efekt bokeh nie wygląda tu zbyt naturalnie, a urządzenie ma też problem z separacją obiektów od tła. Selfiaki też trzymają podobny poziom, tzn. z pewnością się na nich poznacie i można z pomocą kamerki przedniej prowadzić wideorozmowy, ale szału nie ma. 

Jeżeli chodzi o możliwości wideo, to Note 40 Pro nagrywa maksymalnie 2K w 30 klatkach, więc jeśli zależy nam na 60 klatkach, musimy zadowolić się 1080p:

Infinix Note 40 Pro - oprogramowanie i bateria

Software

Infinix Note 40 Pro działa pod kontrolą Androida 14 z nakładką interfejsu użytkownika XOS 14 i choć na pierwszy rzut oka doświadczenia z jego użytkowania są podobne do czystej wersji tego OS, to w rzeczywistości zmian jest sporo (Infinix deklaruje ostatnio 2 lata aktualizacji Androida i 3 lata aktualizacji bezpieczeństwa). Co prawda nie musimy się obawiać dwóch wersji Kontaktów czy Kalendarza, ale producent zdecydował się na własne dodatki do systemu Google (nie wspominając nawet o tym, że zainstalował apki Facebooka, Instagrama czy TikToka), jak Galeria AI (po prostu galeria, ale ostatnio wszystko musi być przecież AI), Radio FM, sklep Palm Store, Rejestrator, WPS Office, Welife do zmiany smartfona w pilot na podczerwień, Phone Master do zarządzania wydajnością czy aplikacjami, multimedialny odtwarzacz Visha Player, apkę do motywów XTheme, XArena do zarządzania grami wideo czy asystenta AI o nazwie Folax, który wykorzystywać ma możliwości Chata GPT. 

I w sumie wykorzystuje… do opowiadania nam żartów, tworzenia powiedzonek motywacyjnych i życzeń (tzw. sweet words) czy śpiewania - mówiąc szczerze, dostałam tu tak solidną dawkę cringe’u, że wystarczy na długo. No dobra, na szczęście nie tylko do tego, bo zapewnia też typowe dla Chata GPT możliwości, np. w zakresie pisania tekstów, uatrakcyjniania tworzonych treści, przygotowywania planów i harmonogramów. Oczywiście do dyspozycji mamy też opcje typowe dla wszystkich asystentów cyfrowych, czyli głosowe polecenia zarządzania urządzeniem ułatwiające codzienne. Jest tylko jeden problem, bo Folax w tym wydaniu nie obsługuje języka polskiego, więc z punktu widzenia polskich użytkowników jest tylko ciekawostką.

Ale nie do końca, bo Folax to także całkiem przydatne narzędzie do tłumaczeń, gdzie problemów z językiem polskim nie ma, a przynajmniej jeśli chcemy ograniczyć się do tłumaczenia z angielskiego na polski. I tak, asystent pozwala na tłumaczenie selektywne tekstu w wybranych aplikacjach (wystarczy zaznaczyć fragment tekstu, żeby wyświetliło się jego tłumaczenie) i choć brakuje tu wciąż wielu kluczowych apek, jak przeglądarka Google (choć tu tłumaczenie udostępnia sam amerykański gigant), to w przypadku Gmaila, Outlooka czy mediów społecznościowych działa to bardzo dobrze, a także tłumaczenie mowy w czasie rzeczywistym (fragmenty max 20s) czy tłumaczenie tekstu ze zdjęcia. Mówiąc krótko, liczba języków źródłowych i docelowych jest jeszcze mocno ograniczona, ale wydaje się, że to właśnie tego typu narzędzia większość użytkowników ceni najbardziej. 

Wracając jeszcze na chwilę do samej nakładki, oferuje ona również dość szerokie opcje personalizacji, w ramach których możemy modyfikować motywy systemu, tapety (jest też opcja… a jakże generowania własnych z pomocą AI, choć ponownie wśród obsługiwanych języków mamy tylko angielski i indonezyjski) czy kolory elementów sterowania. Nie zabrakło możliwości otwierania pływających okien, inteligentnego paska bocznego, opcji wirtualnego zwiększenia pamięci RAM, Smart Huba do przenoszenia zawartości między aplikacjami, klonowania aplikacji, trybu dziecięcego, kilku gestów, ustawień ekranu zawsze aktywnego (tutaj jako zawsze na awyświetlaczu), wspomnianej już wcześniej diody powiadomień czy opcji w stylu iPhone'owej dynamicznej wyspy. Ta ostatnia nazywa się Magic Ring i początkowo trudno się domyślić, czym w ogóle jest, a przedostatnia ukrywa się jako Aktywne podświetlenie krawędziowe, co też jest nieco niezrozumiałe i sugeruje dość popularne u chińskich producentów podświetlane krawędzie, ale to nie jedyna tego typu sytuacja z tą nakładką. Można się do tego przyzwyczaić, a przy korzystaniu z wyszukiwarki znajdziemy większość interesujących nas opcji, ale nie oszukujmy się, XOS 14 nie jest najbardziej intuicyjną nakładką, z jaką mieliście do czynienia, a tłumaczenia na polski są miejscami dość mocno „kwadratowe”.

Bateria

Infinix Note 40 Pro został wyposażony w akumulator o bardzo typowej pojemności 5000 mAh, który w połączeniu z niezbyt energożernym układem i wyświetlaczem AMOLED pozwala osiągnąć całkiem niezłe przebiegi. Co jednak zdecydowanie bardziej zaskakujące, to opcje ładowania smartfona, które poza standardowym szybkim ładowaniem 70W obejmują także ładowanie bezprzewodowe MagCharge 20W oraz ładowanie zwrotne (tutaj: odwrotne ładowanie). Za pomocą dołączonej do zestawu ładowarki naładujemy urządzenie od 0 do 100% w ok. 45 min, po 15 min cieszymy się już 44%, a po 30 min 80%. Z ładowaniem bezprzewodowym tak dobrze nie ma, bo po 15 min zobaczymy tu dosłownie 16%, ale nie da się ukryć, że to bardzo wygodne rozwiązanie. 

Infinix Note 40 Pro - podsumowanie

Infinix Note 40 Pro to z pewnością ciekawa propozycja z dolnej części średniej półki cenowej, która ma szansę zwrócić uwagę wielu użytkowników i to nie tylko rzucającym się w oczy wyglądem. Co więcej, chociaż nie każdemu przypadnie do gustu zastosowana przez producenta stylistyka, bo naprawdę wiele się tu dzieje, to z pewnością należy docenić szklany tylny panel, który na dodatek w ogóle nie zbiera odcisków palców. Trudno przejść też obojętnie obok zakrzywionego 6,78-calowego panelu AMOLED o rozdzielczości FHD+ i odświeżaniu 120 Hz, a także pełnego zestawu akcesoriów, w którym poza szybką ładowarką znajdziemy też słuchawki (mniej istotne) oraz etui pozwalające na ładowanie bezprzewodowe MagCharge. 

Tak jak wspomniałam wcześniej, sama obecność ładowania bezprzewodowego w tej półce cenowej jest sporym zaskoczeniem, a co dopiero wspierającego je etui w zestawie.

 Mocy przybywaj! Test i recenzja motorola moto g54 Power Edition

Tak jak wspomniałam wcześniej, sama obecność ładowania bezprzewodowego w tej półce cenowej jest sporym zaskoczeniem, a co dopiero wspierającego je etui w zestawie. Część osób - na fali ogromnej popularności sztucznej inteligencji - z pewnością doceni też zastosowanie AI w postaci generatora tapet czy asystenta Folax, oferującego m.in. przydatne narzędzia tłumaczenia. Z drugiej jednak strony, chociaż aparat na papierze zapowiadał się lepiej, w praktyce dostarcza przeciętne fotografie, nakładka systemowa Infinix nie należy do najbardziej intuicyjnych i przyjemnych w obsłudze, a zastosowany układ nie tylko widzieliśmy już w urządzeniach sprzed dwóch lat, ale jeszcze nie wspiera on łączności 5G. Smartfon Infinix Note 40 Pro kupisz na oficjalnej stronie producenta.

Infinix Note 40 Pro

Infinix Note 40 Pro - ocena:

​ Infinix Note 40 Pro - plusy: 

  • jakość wykonania i zastosowanych materiałów (IP54)
  • duży panel AMOLED o odświeżaniu 120 Hz
  • szybkie ładowanie 70W (ładowarka w zestawie)
  • ładowanie bezprzewodowe 20W (etui z taką możliwością w zestawie) 
  • software ze wsparciem AI, w tym tłumaczenia asystenta Folax
  • dioda powiadomień Active Halo

​ Infinix Note 40 Pro - minusy:

  • ... ale nakładka XOS 14 wymaga dopracowania, nie tylko w polskiej wersji językowej
  • spadki płynności i przycięcia
  • brak 5G, a pozostałe standardy łączności też mogłyby być nowsze
  • przeciętne możliwości fotograficzne

Cena (na dzień publikacji): 1496 zł (12/256 GB)

Gwarancja: 24 miesiące


Sprzęt do testów dostarczył:

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Test i recenzja Infinix Note 40 Pro, czyli na bogato w średniej półce 

 0