Japonia zmieni przepisy, które wymagają używania dyskietek do przekazywania danych

Japoński minister ds. cyfryzacji Karo Tono zobowiązał się do zmiany dość archaicznych przepisów, które wymagają używania dyskietek i CD-ROM-ów podczas przekazywania danych do rządu. Choć może wydawać się to zaskakujące, przesyłanie danych np. poprzez e-mail jest niedozwolone.

W minionym tygodniu, podczas konferencji poświęconej koncepcji społeczeństwa cyfrowego w Japonii, nakreślono strategię przyszłych cyfrowych usług rządowych. Jedną z nowości ma być wprowadzenie cyfrowego dowodu osobistego – w tym przypadku MyNumber – swoim obywatelom, aby mogli uzyskać dostęp do różnych usług rządowych. Ponieważ jednak usługi te ze swej natury polegają na przesyłaniu danych do agencji rządowych, minister chce przeglądu przepisów regulujących sposoby przesyłania danych. Okazało się, że jest ich ponad 1900, a wiele z nich wciąż wymaga użycia dyskietek. Nowoczesne techniki przesyłania danych nie dość, że nie są opisane, to w niektórych przypadkach technicznie niedozwolone.

Japoński minister cyfryzacji zlecił przegląd przepisów regulujących przesyłanie danych do urzędów. Nie dość, że w wielu przypadkach wciąż wymagają one używania przestarzałych dyskietek, to wręcz technicznie zakazują przesyłania informacji współczesnymi metodami.

Nie jest to pierwsza próba unowocześnienia japońskiej administracji. Już w minionym roku były premier chciał ograniczyć wykorzystywanie pieczęci oraz faksów, jednak jego krótka obecność na stanowisku nie pozwoliła na zmiany. Minister Tono na konferencji Digital Concept Conference poparł plan, w ramach którego rząd Japonii zajmie się niedoborem umiejętności technicznych, ulepszy infrastrukturę komunikacyjną, a nawet wdroży Web3. Tono zobowiązał się do przeredagowania tych przepisów "jak najszybciej", aby cyfrowy plan Japonii mógł przebiegać bez przeszkód.

Mogłoby się wydawać, że Japonia, która postrzegana jest jako jeden z najbardziej rozwiniętych technologicznie krajów na świecie, stosuje innowacje we wszystkich sferach funkcjonowania państwa. Kraj kwitnącej wiśni nie jest jednak osamotniony w swoim technologicznym opóźnieniu w administracji rządowej. Zaledwie w zeszłym roku Korea Południowa zakończyła używanie formantów ActiveX na niektórych rządowych stronach internetowych.