Kryptowaluty były żyłą złota, na której niektórzy dość mocno się wzbogacili. Warto tu przypomnieć historię człowieka, który od dekady próbuje odzyskać nośnik danych z zaginionymi Bitcoinami o ogromnej wartości. Jegomość bezskutecznie chciał uzyskać zgodę na przeczesanie wysypiska śmieci, na które ów nośnik trafił.
James Howells jest człowiekiem mającym ogromnego pecha w życiu. Mężczyzna od ponad 10 lat próbuje odnaleźć zaginiony dysk twardy zawierający Bitcoiny o wartości 713 milionów dolarów, który wylądował na wysypisku śmieci. W zeszłym roku pozwał on radę miasta za to, że nie otrzymał pozwolenia na przeszukanie terenu. Ostatnio sąd oddalił ten wniosek, uznając go za bezzasadny. Mała szansa, by pechowiec pogodził się z tą decyzją i zapomniał o sprawie.
Od lat szuka zaginionego dysku z Bitcoinami wartymi miliony dolarów
Howells od lat bezskutecznie próbuje przekonać radę miasta Newport w Walii, aby pozwoliła mu przekopać teren wysypiska śmieci w poszukiwaniu 2,5-calowego dysku. Nie jest to byle jaki dysk, bowiem zawiera dane o znacznej wartości. Obiecał nawet przekazać lokalnej społeczności 10%, czyli około 71 milionów dolarów z Bitcoinów, jeśli pozwoli mu się przeprowadzić udane poszukiwania. Lokalne władze nie dały się jednak przekonać, więc pechowiec w październiku ubiegłego roku pozwał radę miasta do sądu, domagając się zmiany decyzji. Chciał on uzyskać wymagane pozwolenie na poszukiwania albo dostać 495 milionów funtów odszkodowania.
Twierdził w sądzie, że ma „dokładnie opracowany plan” odzyskania nośnika danych i że skala poszukiwań została zawężona do małego obszaru. Jednak sędzia Sądu Najwyższego nie dał się przekonać argumentowi Howellsa. Rada Newport poprosiła sędziego Keysera o oddalenie pozwu, co uczynił. Sędzia argumentował, że nie było „uzasadnionych podstaw” do wniesienia sprawy i „żadnych realnych perspektyw” na wygranie pełnego procesu.
„Uważam, że szczegóły roszczenia nie wskazują na żadne uzasadnione podstawy do wniesienia tej sprawy. Uważam również, że roszczenie nie miałoby realnych perspektyw na wygranie, gdyby trafiło do sądu i że nie ma żadnego innego przekonującego powodu, dla którego powinno zostać rozstrzygnięte” — powiedział sędzia.
Adwokaci reprezentujący radę Newport wcześniej stwierdzili, iż Howells nie ma żadnych praw do napędu i że wszystko, co trafia na wysypisko, staje się własnością miasta. Sędzia przyjął ten argument.
Poszukiwania dysku na wielkim wysypisku śmieci
Jak podaje BBC, składowisko mieści ponad 1,4 miliona ton odpadów, chociaż sam zainteresowany zawęził obszar, na którym powinien znajdować się dysk twardy do sekcji zawierającej 100 000 ton. Jego zdaniem zgromadzone Bitcoiny będą warte w przyszłym roku nawet 1 miliard funtów. Co ciekawe Howells rzucił pracę, by skupić się na poszukiwaniach w pełnym wymiarze godzin. Zatrudnił zespół inżynierów odzyskiwania danych, którzy podobnie jak jego prawnicy pracują pro bono – pojawiają się pytania, czy dane na dysku będą nadal dostępne po ponad dekadzie leżenia pod stertą gnijących śmieci?
Przypomnijmy, Howells miał dwa 2,5-calowe dyski twarde przechowywane w szufladzie w 2013 roku. Jednego zamierzał się pozbyć, a drugi miał cyfrowy portfel z 7500 Bitcoinami. Włożył dysk zawierający kryptowalutę do czarnego worka na śmieci podczas porządkowania biura i zostawił go w holu swojego domu. I tak dysk trafił potem na śmietnik.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Wyrzucił Bitcoiny na wysypisko, sąd zdecydował, że nie może ich szukać