Największe wpadki branży gier 2020

Największe wpadki branży gier 2020

Dostępność konsol i kart graficznych nowej generacji

Nie ma to jak po wyczerpującej epidemii chcieć wydać kilka tysiączków na nowy sprzęt do grania i odbić się od braków w dostawach. NVIDIA ze swoją nową generacją RTX-ów zaczęła zamiatanie konkurencji z przytupem. Nie spodziewano się jednak, że głos grających na pecetach może być tak słyszalny i po karty droższe niż PS5 czy Xbox Series X ustawi się długa kolejka chętnych. Czy to związane z koparkami kryptowalut, czy nie – gracze mają problem z tym, by złożyć peceta swych marzeń. Zresztą, problem dotyczy nie tylko serii RTX 30, ale i Radeonów RX6000. Co gorsze, nie tylko jest to kwestia samej produkcji sprzętu. Swoje do tego problemu dokładają też spryciarze piszący specjalne boty, które rezerwują i zamawiają sprzęt automatycznie gdy tylko pojawi się jego rzut. Często trafia on potem po zawyżonej cenie na serwisy aukcyjne. Szkoda, że zarówno NVIDIA jak i AMD nie mają skutecznego sposobu na walkę z tym procederem. Można nawet założyć (i nie będzie to dalekie od prawdy), że szeroko opisywane problemy z dostępnością kart są dobre dla wizerunku firmy, podsycając zainteresowanie i pozwalając utrzymywać wysokie ceny.

Czy to związane z koparkami kryptowalut, czy nie – gracze mają problem z tym, by złożyć peceta swych marzeń

Microsoft i Sony kontra popyt

Dokładnie ten sam problem ma PlayStation 5 i Xbox Series X, które są wykupywane na pniu. Zakup PS5 w Polsce wymaga szczególnie karkołomnego połączenia szczęścia i znajomości. Sklepy zaczęły pakietować konsolę, by przy okazji zeszły im ze stanu akcesoria, a kolejne newslettery i listy oczekujących zalewają maile osób, które po prostu chcą mieć już nową platformę Sony. Na usprawiedliwienie trzeba jednak przyznać, że japońska korporacja dokręciła śrubę, jak mogła, bo w niecałe dwa miesiące sprzedała 3,4 miliona egzemplarzy. Fabryki w erze postcovidowej zwyczajnie nie dały rady dostarczyć więcej pudełek na półki. Podobne wyniki odnotowuje także następca Xboksa One, który zwłaszcza w USA znika ze sklepów w błyskawicznym tempie. Dla samej branży są to świetne informacje. Im szybciej baza posiadaczy next-genów (no, już current-genów) się rozrośnie, tym szybciej zobaczymy gry, które będą stosować rozwiązania niemożliwe do osiągnięcia w poprzednich latach.

Fabryki w erze post-covidowej zwyczajnie nie dały rady dostarczyć więcej pudełek na półki

Dla zwykłych graczy taki krajobraz to jednak nic wesołego. Po ciężkim roku, bez wakacji, w izolacji, ze strachem o siebie i bliskich, nie mogliśmy nawet kupić najnowszych sprzętów w spokoju. I choć racjonalne jest myślenie, że przecież nigdzie nam nie uciekną i za kilka miesięcy też będą cieszyć, to nie zawsze chcemy być racjonalni. Branża gier to jeden wielki impulsowy zakup. Promocje, nowości, bundle, totalnie niepotrzebne gadżety, kolekcjonerki za kilkaset złotych z plastikowymi figurkami jak z bazaru przy granicy... coś nas do tego ciągnie. Szkoda, że tyle osób nie dało rady w 2020 pozyskać nowego hardware'u, i pewnie w tym roku też nie będzie to łatwe. Taka sytuacja to mimo wszystko duża wpadka.

 

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Największe wpadki branży gier 2020

 0