7. Assassin’s Creed Valhalla
W Assassin’s Creed: Valhalla Ubisoft znów pokazał skalę swojego działania. AC potrafiło się niesamowicie rozrastać w Origins i Odyssey, ale podbijanie Anglii i okolic zgrają walecznych wikingów to coś wyjątkowego. Klimat, możliwości rozwoju postaci, fantastyczne mity i przepiękne tereny gwarantują dziesiątki godzin zabawy i odkrywania wciąż czegoś nowego. Mimo to sama fabuła powiązana ze zdobywaniem terenów nie jest aż tak porywcza. Gra wydaje się równocześnie wielka i powtarzalna, momentami przytłaczająca i tracąca swe tempo. Mimo jej wielu zalet wypada po prostu mniej ciekawie - przez miejsce akcji złożone głównie z wiosek i pomników przyrody - niż odsłony z Grecji i Egiptu. Nawet fani tego klimatu mogą czuć się znużeni po 70 godzinach, a wciąż będą wtedy daleko od zakończenia gry. Z drugiej jednak strony: jaka inna seria potrafi wciąż oferować gry tak wypchane zawartością? Dla czujących choćby cień sympatii do wikingów jest to pozycja obowiązkowa. Tylko polecam przygotować sobie kilka tygodni na połknięcie całości wraz z dodatkami.
6. Assassin’s Creed: Syndicate
Wiktoriański Londyn i rodzeństwo rabusiów robiących sobie bazę w pociągu, który bez przerwy jeździ przez miasto? Nie brzmi to najmądrzej, ale tak było. Po próbie wprowadzenia dużych zmian do serii w Unity postanowiono, że Syndicate uderzy w bardziej tradycyjne tony, dodając takie detale jak choćby linka z hakiem. Eve i Jacob tworzą świetną parę zadymiarzy, nieco przez przypadek walczących z Templariuszami i wyzyskiem, jaki zaczyna się rodzić wraz z epoką przemysłową. Uwalnianie dzieci z fabryk, podziemne pojedynki na gołe pięści i walki gangów tworzą tu bardzo klimatyczną mieszankę, która przez wiele osób została pominięta i niedoceniona. Bardzo szkoda, bo Syndicate to ostatni tak dopracowany i „czysty” w swej formie Assassins Creed. W kolejnych częściach brakuje już wielkiego miasta i morza budynków, po których dachach przeskakujemy z wielką gracją. Nieco krótsza i lżejsza, ale też wymagająca większego docenienia odsłona serii.
5. Assassin’s Creed Odyssey
Mity greckie leżą u podstaw europejskiej kultury. Tłumaczenie świata kaprysami niezrównoważonych bogów, którzy uwielbiają zeskoczyć ze swej chmurki, by pobaraszkować z ludzkimi kobietami to historie pełne barw i smaków. Assassin’s Creed Odyssey też taką jest, dając nam masę słońca, bujnej roślinności i najwspanialszych podróży między wyspami, na których łatwo uwierzyć w magię i przeznaczenie. Jest to także pierwsza gra z serii, w której wybieramy czy gramy kobietą, czy mężczyzną. Wirtualna turystyka, jakiej możemy tu doświadczyć, zapada w pamięci naprawdę na długo, podobnie jak wtrącanie się w wojnę między Atenami a Spartą. To wielka gra, która to, co ma w sobie najlepsze zakrywa ogromem średnich elementów - co jest wyróżnikiem ostatnich części Assassins Creed. Jeżeli tęsknicie jednak za wakacjami i filmami w stylu „miecze i sandały” to, poczujecie się tu wspaniale.
4. Assassin’s Creed Brotherhood
Bractwo to przykład tego jak budować wielkie sequele epickich historii. Druga gra z Ezio to opowieść dziejąca się w samym centrum świata polityki, kultury i władzy - w Rzymie. I choć nie jest to Rzym Juliusza Cezara, tylko renesansowy to Wieczne Miasto nie traci nic ze swojej mocy. Wspaniała muzyka i budowanie podwalin pod aktywnie działającą kastę Asasynów, a także dodany przy okazji tryb multiplayer (bardzo ciekawy, szkoda, że szybko z niego zrezygnowano) stworzyły grę, która mocno rozwinęła całą serię. Mimo ograniczeń, jakie wykazywała już generacja PS360 czuć było monumentalność miasta, a silny i świadomy swych umiejętności Ezio był prawdziwym herosem, za którym chciało się skakać w ogień. Albo w stóg siana z 70 metrowej wieży. Fani południowego słońca na pewno nie odmówią sobie powrotu do tej części. To jedna z ostatnich tak czysto awanturniczych gier AAA.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Top 10 gier z serii Assassin’s Creed