​​​​​​​Audictus Explorer 2.0 i Type-C - recenzja słuchawek dla aktywnych

​​​​​​​Audictus Explorer 2.0 i Type-C - recenzja słuchawek dla aktywnych

Audictus Explorer 2.0 i Type-C - jakość dźwięku

Wszystkie te trudy włożone przez Audictus w wykonanie i design spełzłyby jednak na niczym, gdyby ich nowe słuchawki zawodziły pod względem brzmienia i jakości dźwięku. Testy w tym względzie przebiegły dość standardowo - jak zawsze najpierw wygrzewamy przetworniki (doba głośnego odtwarzania dość gęstej muzyki to wystarczający czas), a następnie zabieramy się za odsłuchy. Jako że są to modele skierowane do aktywnych osób, za platformę testową posłużyły nam smartfony Honor 20 Pro, Xiaomi Mi 9 oraz Redmi Note 8 Pro. Nie omieszkaliśmy jednak sprawdzić, jak Explorery radzą sobie podłączone do wzmacniacza słuchawkowego DAC, a konkretniej FiiO E10K Olympus 2.

Tradycyjnie zaczynamy od ogólnej charakterystyki brzmienia, określanej na podstawie typowo muzycznych testów, następnie sprawdzamy, jak słuchawki spisują się w popularnych grach (głównie shooterach, gdzie pozycjonowanie dźwięku odgrywa największą rolę), a na koniec testujemy ich właściwości w filmach (głównie akcji, z dużą ilością efektów specjalnych).

Lista utworów z procedury testowej:

  • Mike Oldfield – „Altered State”
  • Nick Cave – „Into my Arms”
  • Bat For Lashes – „Sleep Alone”
  • Avenged Sevenfold - “Hail to the King”
  • Five Finger Death Punch - “ I Apologize”
  • Pharrell Williams - “Happy”
  • Michael Jackson - “Thriller”
  • Metallica - “Enter Sandman”

Oba modele grają bardzo podobnie i choć można usłyszeć pewne różnice, to jednak ogólna charakterystyka jest bardzo zbliżona. Jest ona bardzo amerykańska, czyli rozrywkowa, z wyraźnie słyszalnym ocieplonym i przyciemnionym brzmieniem w górnych rejestrach. Trudno się dziwić takiemu wyborowi, ponieważ z doświadczenia wiemy, że taki styl jest powszechnie lubiany przez masowego odbiorcę. A biorąc pod uwagę, że nie mamy do czynienia ze sprzętem dla audiofilów słuchających muzyki w domowym zaciszu, tylko mobilnych melomanów, którzy chcą raczyć się dobrym jakościowo dźwiękiem w nieco odmiennych warunkach (np. w tramwaju, podróży pociągiem czy na spacerze), to taka opcja wydaje się najbezpieczniejsza. 

​​​​​​​Audictus Explorer 2.0 i Type-C - test słuchawek dla aktywnych

Tak czy inaczej, trzeba mieć świadomość, że brzmienie Explorerów zostało podkoloryzowane, lekko zawoalowane, co nadaje mu większej muzykalności. Sporym zaskoczeniem okazało się tu jednak dość zrównoważone brzmienie, ponieważ w odróżnieniu od większości modeli z tego segmentu, produkty Auductisa nie stawiają na typowe strojenie na planie litery V i średnica nie została odsunięta na drugi plan i przykryta basem oraz sopranem, wręcz przeciwnie. Nie są to więc słuchawki dla bassheadów, choć niskie tony są wyraźnie zaznaczone i na pewno ich nie brakuje. Bas nie jest jednak nad wyraz dynamiczny i na pewno nie gra punktowo, a raczej swobodnie rozlewa się w całym zakresie - naszym zdaniem przydałoby mu się nieco więcej kontroli. Średnica z kolei jest lekko wysunięta, ocieplając, a zarazem zagęszczając brzmienie. Wciąż jest jednak relatywnie klarowna, aczkolwiek nie są to słuchawki dla osób poszukujących krystalicznego strojenia, które wydobędzie na wierzch każdy, nawet najdrobniejszy szczegół, bo dźwięk w tym przypadku dochodzi do nas niczym zza cienkiej przysłony. Soprany nie stanowiły natomiast priorytetu dla twórców, dlatego lekko je schowano i przyciemniono, dzięki czemu nie musimy obawiać się nieprzyjemnego syczenia czy sybilantów, choć miejscami dźwięk aż prosi się o nieco ostrzejsze podkreślenie górnego rejestru.      

​​​​​​​Audictus Explorer 2.0 i Type-C - test słuchawek dla aktywnych

  

Scena nie jest obszerna, raczej niewielkiego rozmiaru - typowa dla tego rodzaju słuchawek, ale nie na tyle, byśmy mieli uczucie duszności. Słuchawki nie grają bezpośrednio, ale odpowiednia separacja pomiędzy instrumentami pozwala szybko je zlokalizować, choć przy większym zagęszczeniu przydałoby się między nimi nieco więcej powietrza. Mówiąc krótko, słuchawki oferują dość uniwersalne brzmienie, które sprawdza się praktycznie w każdym gatunku, a nie są także wybitnie wymagające co do źródła. Jeśli zaś chodzi o różnice w obu modelach, to w Explorer Type-C bas jest nieco lepiej kontrolowany, przez co lepiej radzi sobie w najniższych rejestrach. Poza tym, wariant na złącze USB przybliża scenę nieco bliżej słuchacza, na czym zyskują także soprany, gdzie pojawia się więcej szczegółów. Co ciekawe jednak, Type-C grają zdecydowanie ciszej od modelu Explorer 2.0 i osobom, które lubią czasem pomęczyć uszy na wysokich poziomach głośności, może to przeszkadzać, ponieważ tutaj jesteśmy dość mocno ograniczeni. Co prawda, sporo zależy od źródła, ale nie zmienia to faktu, że wariant z minijack zawsze był głośniejszy.

Jeśli zaś chodzi o mikrofon wbudowany w pilot, to jest to bardzo podstawowe rozwiązanie, które sprawdzi się do prowadzenia rozmów, o ile warunki nie są nazbyt wymagające, tj. nie wieje silny wiatr, a my nie znajdujemy się w mocno hałaśliwym miejscu, bo brak redukcji szumów daje o sobie znać. Poniżej możecie posłuchać próbek zarejestrowanych przez nas w trakcie testów mikrofonem obu modeli słuchawek.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: ​​​​​​​Audictus Explorer 2.0 i Type-C - recenzja słuchawek dla aktywnych

 0