Call of Duty: WW2 - The Resistance - recenzja DLC

Call of Duty: WW2 - The Resistance - recenzja DLC

Największą nowością zeszłorocznego CoDa w zakresie multiplayera był fabularyzowany tryb o nazwie Wojna, który stanowi odpowiedź na Szturm w Bettlefiedzie. Ten naprawdę wciągał i był bardzo angażujący, ale pozostawiał także sporo niedosytu, ponieważ na starcie otrzymaliśmy zaledwie 3 mapy, więc rotacja była naprawdę skromna. Co prawda jedna dodatkowa mapa z The Resistance nie zmieni sytuacji dramatycznie, ale przywitałem ją z szeroko otwartymi ramionami. Operation Intercept pozwala nam rozegrać kolejną misję w trybie Wojny, która tym razem odbywa się na obrzeżach miasta St. Lo we Francji. Gracze po jednej ze stron muszą ocalić przewożonych pociągiem członków ruchu oporu - pierwszym celem misji aliantów jest uwolnienie bojowników, następnie zniszczenie kluczowego sprzętu komunikacyjnego, a na koniec zatrzymanie pociągu. Oczywiście rywale muszą im w tym przeszkodzić. Rozgrywka jest naprawdę dobrze zbalansowana i starcia często rozstrzygają się w ostatniej chwili, więc emocji nie brakuje. Ja bawiłem się w trakcie testów świetnie, a Operation Intercept zaostrzyło mój apetyt na więcej, choć szkoda, że większość celów powtarza się z tym co znamy z podstawki.

Call of Duty: WW2 - The Resistance - recenzja DLC

Nie można oczywiście zapomnieć również o kolejnym rozdziale dla trybie Zombie, który kontynuuje historię z podstawki, co osobiście uznaję za plus. "Na brzegu mroku” rozgrywa się zaledwie kilka dni po przerażających wydarzeniach w Mittelburgu, kiedy nasza drużyna otrzymuje informacje, z których wynika, że doktor Straub znajduje się na wyspie na północ od wybrzeży Niemiec. Okryta mgłą wyspa otoczona jest przez siły marynarki i lotnictwa nazistów, a do tego roi się na niej od nieumarłych. "Marie, Drostan, Olivia i Jefferson będą musieli przejść przez piekło, aby odkryć tajemnice ukryte na brzegu mroku " - chwalą się twórcy i mogę tylko przyznać im rację. Zmiana klimatu z parodii, jaką był tryb Zombie w poprzednich odsłonach, moim zdaniem bardzo dobrze wpłynęła na klimat, a w "Na brzegu mroku” jest on nawet bardziej ponury. Co prawda rozgrywka zaprojektowana została pod kooperację, przez co trudno o strach czy przerażenie, ale i tak czułem lekki niepokój, a kilka razy zdarzyło mi się nawet spanikować. "Na brzegu mroku” trzyma poziom pierwszego scenariusza, co jest bardzo dobrą rekomendacją i fani trybu Zombie powinni być usatysfakcjonowani.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Call of Duty: WW2 - The Resistance - recenzja DLC

 0