Pod względem graficznym otrzymaliśmy kompletnie przemodelowany wygląd lokacji. Twórcy zamiast przyzwyczajać nas do jednego klimatu, regularnie serwują nam różniące się od siebie regiony świata. Idealnym tego przykładem jest trzecia odsłona, którą podzielono na różne miejsca geograficzne. Oprócz klasycznych miejsc zlokalizowanych w dżungli, trafiamy również do obłożonych śniegiem krain, a nawet odbywamy podróż w kosmos. Warto odnotować, że zaimplementowano sporo rozwiązań niedostępnych w pierwowzorze, jak choćby odbicie lustrzane bądź lepszej jakości oświetlenie. Również do przerywników filmowych, których, co prawda, jest jak na lekarstwo, nie można się przyczepić. Przed premierą fani obawiali się o optymalizację tytułu i tutaj muszę zdecydowanie wszystkich uspokoić, ponieważ deweloperzy stanęli na wysokości zadania. W przypadku wersji komputerowej dostajemy grę w stabilnych 30 lub 60 klatkach na sekundę. Przy czym sformułowanie stabilne rzeczywiście pasuje do całości. Podczas przechodzenia Crasha klatki cały czas trzymały się wyznaczonej cyfry, nawet podczas ładowania czy w miejscach, gdzie pojawiała się większa ilości detali (na moim sprzęcie wyposażonym w: Core i5 7300HQ 2.50GHz, 8 GB pamięci RAM DDR4 oraz GeForce GTX 1050 Ti 4 GB gra chodziła bez zarzutu). Niestety w trakcie eksploracji parokrotnie przytrafił się dość przykry błąd, dzięki któremu można było ominąć dane pułapki wchodząc na boczne elementy i tym samym torując sobie bezproblemową drogę do ukończenia levelu.
Oprawa wizualna jest dostosowana do dzisiejszych standardów, dzięki czemu cieszy oko odbiorcy.
Niestety w Crash Bandicoot N. Sane Trilogy na próżno szukać pełnej polskiej lokalizacji, za co należy się prztyczek w nos lokalnemu dystrybutorowi, ponieważ tego typu produkcje, choć nie przesiąknięte powalającą ilością dialogów, aż się proszą o dubbing. Zwłaszcza że trafiają w gusta dużo młodszych odbiorców. Jeśli nawet nie polskie głosy, to chociaż napisy powinny znaleźć się w grze. Stanowi to raczej standard w zdecydowanej większości produktów wydawanych w kraju znad Wisły. Tymczasem dostaliśmy anglojęzyczny tytuł. Mimo wszystko nie należy umniejszać roli aktorów podkładających głosy poszczególnym postaciom, gdyż spisali się oni dobrze. Także pojawiający się w tyle motyw muzyczny potrafi wpaść w ucho.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Crash Bandicoot N. Sane Trilogy - recenzja gry