EA Sports UFC 3 - recenzja gry

EA Sports UFC 3 - recenzja gry

Osoby znające sportowe produkcje Kanadyjczyków zapewne doskonale kojarzą FUTA chociażby z FIFY. Tym samym poczują się prawie jak w domu, albowiem szkielet pozostał niezmieniony. Na powitanie otrzymujemy zestaw podstawowych pakietów obejmujących karty dodatkowe oraz zawodników pozwalających w miarę normalny sposób rozpocząć zabawę. Niestety całego bogactwa nie ma za wiele, ale jak to mówią: lepszy rydz niż nic. FUT w wydaniu UFC 3 oferuje rozgrywki online zwane inaczej Mistrzostwami Ultimate. Są one dokładną kalką sezonów ligowych w FIFIE, aczkolwiek z tą różnicą, że tutaj rozgrywki rozpoczynamy domyślnie od 3, a nie 10 ligi, co jest całkiem fajnym rozwiązaniem, albowiem nie musimy w nieskończoność piąć się po szczeblach kariery.

W Ultimate Team potrafi wiać nudą, ale pozostałe tryby online są jak najbardziej w porządku

 

Zasada rozgrywki jest niezwykle prosta - wchodzimy do meczu, wybieramy dostępną postać i szukamy oponenta. Sam sezon jest dość krótki, obejmując maksymalnie 5 meczów, przy czym dwa ostatnie są o najwyższe pasy, a w efekcie awans ligę wzwyż. Gra zapisuje nasze poczynania w dedykowanej tabeli 100 najlepszych osób, wyszczególniając w niej m.in. ilość wiktorii, przegranych, czy zdobytych punktów. Przyznam - fajna innowacja, zmuszająca do rywalizacji. Na deser pozostaje jeszcze dokładnie bliźniacza liga, ale przeciwko komputerowemu botowi, więc raczej dość szybko się znudzi i w mojej ocenie w dzisiejszych czasach jest zbyteczna. Katalog dostępnych zawodników podzielono na cztery kategorie: lekką, średnią, ciężką oraz kogucią kobiet. Do gustu przypadły mi możliwości zaimplementowanego edytora postaci. Poza nadaniem imienia, czy nazwiska (niestety wyłącznie z przygotowanej odgórnie listy), zmieniamy też ogólny wygląd i cieszynki wykonywane podczas walk. Rozwój wirtualnego podopiecznego, to kolejny istotny aspekt o którym nie należy zapominać. Karty polepszające nasze statystyki pokroju lepszej kondycji, silniejszych ciosów, czy zwinności przydzielamy do czterech pól w trzech różnych działach. Choć wybór nie jest szczególnie zaawansowany, to jak dla mnie wystarczający w tego typu produkcji.

Brak pełnoprawnego rynku transferowego, czy ogólna uboga lista trybów niszczy tryb FUTA

Rynek transferowy, na którym kupujemy bądź sprzedajemy karty z zawodnikami, wielokrotnie potrafi stanowić o sile konkretnego tytułu. Tutaj nie zdołałem doszukać się rozwiązania obecnego przykładowo w serii FIFA. W zamian otrzymaliśmy szukanie przedmiotów. Z tego, co zrozumiałem - autorzy codziennie dodają kilka losowych kart z zawodnikami bądź cechami, które idzie kupić za zebrane monety. Tylko tyle. Dla mnie to spory strzał w kolano i smutny przykład tego, co by się działo, jakby podobne rozwiązanie Electronic Arts wprowadziło do popularnego symulatora piłki nożnej. Bez problemów z kolei funkcjonuje sklepik z pakietami zawierającymi zawodników, bądź innymi losowymi kartami, czyli innymi słowy: skrzynki premium aka loot boxy (realnie jedyny normalny sposób, by złożyć tu jakąś ekipę). Oczywiście otworzymy je nie tylko za monety, ale prawdziwe pieniądze. Dla mnie wspomniana rzecz, stosowana obecnie gdzie popadnie, w ogóle nie powinna mieć racji bytu. Na koniec wychodząc z Ultimate Team, możemy rozegrać jeszcze klasyczne mecze online opierające się dokładnie na tym samym systemie ligowym, z tą różnicą, że do wyboru pozostawiono sporo licencjonowanych zawodników UFC, co jest zdecydowanie in plus.

Obserwuj nas w Google News

Tagi

GamingGry

Pokaż / Dodaj komentarze do: EA Sports UFC 3 - recenzja gry

 0