Elgato Wave:1 - Zastosowane technologie
Jak już wspominaliśmy, wiele z atutów Wave:1 kryje się pod jego maską. Zacznijmy od wbudowanego wewnętrznego wielowarstwowego pop-filtra, który służy do wyeliminowania dźwięków związanych z szybko poruszającym się powietrzem, w tym tzw. głosek wybuchowych (np. p czy t), ale również zapobiega gromadzeniu się śliny wewnątrz. Przeważnie tego typu filtry mocowane są przed mikrofonem w formie dodatkowego akcesorium, a Elgato oferuje nawet takowy do swoich produktów z serii Wave, ale trzeba przyznać, że ten wewnętrzny radzi sobie naprawdę dobrze i nie czuliśmy potrzeby montowania dodatkowego (wiele zależeć będzie tu jednak od ekspresji artykulacji samego użytkownika).
Do tego producent chwali się wysokiej klasy kapsułą kondensatorową zoptymalizowaną pod kątem mowy oraz wspomnianą kardioidalną charakterystyką rejestrowanego dźwięku. Tego typu jednokierunkowy sprzęt cechuje się większą czułością z przodu oraz mniejszą czułością z tyłu, przez co koncentruje się na źródle znajdującym się bezpośrednio przed nim, a przy tym jest odporniejszy na sprzężenia zwrotne (w porównaniu do mikrofonów wielokierunkowych). Tym samym nie musimy się obawiać, że głośne dźwięki klawiatury czy dochodzące z głośników będą zagłuszać nasz głos, ale ważne jest odpowiednie ustawienie mikrofonu (producent zaleca odchylenie jego górnej części od użytkownika). A trzeba również pamiętać, że jest to "majk" pojemnościowy - tego typu przetworniki są bardziej czułe i zapewniają bardziej wyrównane i naturalne brzmienie, szczególnie w wysokich częstotliwościach, ale potrafią zbierać niepożądane dźwięki z otoczenia (pomimo typu kardioidalnego). Warto więc zadbać o odpowiednie warunki pracy i natężenie głosu, a najpraktyczniejsze wydaje się zawieszenie go na długim ramieniu nad nami, by nie kolidował z dostępem do klawiatury. Co prawda konkurenci potrafią oferować kilka trybów pracy, gdzie oprócz kardioidalnego otrzymujemy także dwukierunkowy czy dookólny, ale Wave:1 na typowe potrzeby streamerów, youtuberów i podcasterów powinien sprawdzić się bez zarzutu (no chyba, że korzystać miałyby z niego 2 osoby jednocześnie, choć i z tym radzi sobie całkiem nieźle, o ile nie siedzą one naprzeciwko siebie). Bardzo dobrze wypada też odsłuch z podłączonych do mikrofonu słuchawek, ponieważ w praktyce nie odnotowujemy tu praktycznie żadnego opóźnienia, a jakość dźwięku pozytywnie zaskakuje.
Znajdziemy tu także wysokiej klasy układy odpowiedzialne za konwersję analogowo-cyfrową, które zapewniają jakość 24-bit / 48 KHz (jedną z przewag wyższego modeli Wave:3 jest częstotliwość próbkowania na poziomie 96 KHz), a warto też wspomnieć o filtrze dolnoprzepustowym, pozwalającym pozbyć się zakłóceń o niskiej częstotliwości (ten w razie potrzeby możemy wyłączyć). Ciekawym autorskim rozwiązaniem Elgato jest także technologia Clipguard, która opracowana została przy współpracy ze wspominaną już firmą LEWITT. Ta nieustannie analizuje sygnał wejściowy i w momencie odnotowania nagłych skoków, te przekierowywane są na dodatkową ścieżkę o niższym poziomie głośności. Celem tego zabiegu jest pozbycie się przesterowań wynikających ze zbyt głośnych dźwięków, np. w momencie, kiedy streamer zacznie krzyczeć, co w przypadku dużych emocji w czasie rozgrywki zdarza się dość często. Cały proces odbywa się automatycznie bez naszego udziału, co sprawia, że nie musimy nieustannie pilnować i regulować poziomów sygnału wejściowego, aby nasi odbiorcy nie cierpieli katuszy. Mieliśmy pewne wątpliwości co do działania tego mechanizmu, ale trzeba przyznać, że choć potrafi on wywołać pewne zniekształcenia dźwięku w momencie krzyku użytkownika, to jednak spisuje się bardzo dobrze i jest niewątpliwym atutem mikrofonów Elgato (nie dziwi, że producent opatentował tę technologię).
Pokaż / Dodaj komentarze do: Elgato Wave:1 - recenzja mikrofonu dla streamerów (i nie tylko)