EA Sports jak co roku zapowiadało nową odsłonę serii FIFA, jakby miało w niej dojść do istnej rewolucji. A my niemal jak co roku musimy zadowolić się ewolucją. Jednak FIFA 22, choć bliźniaczo podobna do poprzedniczki, oferuje wyraźnie lepsze doznania. Pod warunkiem, że gracie na Xbox Series X|S, PlayStation 5 lub w usłudze Google Stadia.
"Elektronicy" podjęli niezrozumiałą decyzję o wprowadzeniu wszystkich istotnych zmian jedynie w next-genowej wersji FIF-y 22. Tak więc nawet posiadacze mocnych, gamingowych pecetów nie doświadczą ulepszonej grafiki czy przebudowanego systemu animacji. Wygląda to tak, jakby Electronic Arts podpisało umowę z Microsoftem, Sony i Google mającą na celu zwiększenie zainteresowania konsolami nowej generacji oraz zabawą w chmurze za pośrednictwem Stadii. Rzeczywistego powodu takiego stanu rzeczy zapewne nigdy nie poznamy, dlatego nie ma co płakać nad strzelonym samobójem i lepiej skoncentrować się na tym, co FIFA 22 oferuje w swoim najlepszym wydaniu.
FIFA 22 to gra bez wątpienia lepsza od FIF-y 21, ale niestety głównie na next-genach. Nawet na hi-endowych pecetach nie uświadczymy niektórych istotnych zmian, w tym graficznych. Chyba, że na... Stadii.
Ach, te kocie ruchy
W tegorocznej odsłonie cyklu FIFA liczyłem przede wszystkim na działanie wprowadzonego przez EA Sports systemu HyperMotion, odpowiedzialnego za sposób animacji. "Elektronicy" odbyli sesje motion capture z udziałem piłkarzy światowej sławy i z wykorzystaniem specjalnych kombinezonów, rejestrujących ruchy dwudziestu dwóch zawodników jednocześnie. Koniec końców powstały ponad cztery tysiące nowych animacji, a co jeszcze ważniejsze, wprowadzono płynniejsze przejścia między nimi. W efekcie piłkarze poruszają się bardziej realistycznie, naturalniej zmieniają kierunek biegu czy przerywają sprint, by wykonać wślizg czy zablokować prostopadłe podanie. W pierwszej chwili możecie nie zauważyć, jak dużą pracę EA Sports wykonało w tym aspekcie, ale z każdym rozegranym meczem powinniście doceniać ją coraz bardziej. Szczególnie, jeśli nie pomijacie powtórek, bo na tych HyperMotion prezentuje się niczym paw na wybiegu.
FIFA 22 - te nowości zobaczymy tylko na PlayStation 5 i Xbox Series X|S
HyperMotion to w mojej opinii najważniejsza nowość w warstwie gameplayowej w FIF-ie 22, ale absolutnie nie jedyna. Nietrudno zauważyć, że spadło tempo rozgrywania meczów, a jednocześnie wzrósł poziom realizmu. EA Sports dopracowało fizykę piłki (futbolówka realistyczniej zachowuje się w locie, jest bardziej nieobliczalna, czasem odskakuje podczas dryblingu, bramkarze częściej mają problemy ze złapaniem jej) czy grę golkiperów (ci czasem dokonują wręcz rzeczy niewiarygodnych na linii bramkowej, ale jednocześnie potrafią wpuścić paskudnego szczura, a poza tym wydają się bronić sprawiedliwiej po obu stronach boiska - w drużynie rywala i w naszej ekipie). Jeśli stosowaliście pressing z wykorzystaniem kolegi z zespołu (a pewnie tak), będziecie zaskoczeni - w FIF-ie 22 można to robić tylko przez kilka sekund. Jeżeli natomiast lubicie przyglądać się statystykom waszej drużyny czy poszczególnych zawodników, będziecie zachwyceni - liczba danych wzrosła kilkukrotnie. W poszczególnych sekcjach sprawdzamy nawet, jakiego rodzaju podania czy strzały - i jak skutecznie, rzecz jasna - wykonywał w meczu każdy z piłkarzy.
Koniec historii
FIFA 22 wprowadza kilka zmian w trybach rozgrywki, ale nie wszystkie są na plus. Jeden z modułów "Elektronicy" wycięli. Nie cieszył się dostatecznie dużą popularnością? Zabrakło na niego czasu? Nie wiadomo. W każdym razie w grze zabrakło ciągu dalszego opcji fabularnej Droga do sławy. Jest to o tyle zaskakujące, że przygodę z nową odsłoną serii rozpoczynamy od filmowego, interaktywnego wprowadzenia, podczas którego spotykamy Davida Beckhama, Thierry'ego Henry'ego czy Erica Cantonę. No cóż, może za rok poznamy dalsze losy Alexa Huntera. A w tym musimy skupić się na doskonale znanych, acz nieco rozbudowanych trybach. W karierze menedżerskiej pojawiła się opcja stworzenia własnego klubu piłkarskiego od A do Z. W karierze zawodniczej wprowadzono nowy system rozwoju, przywodzący na myśl gry RPG. W meczach Volty dodano spektakularne supermoce, a także imprezowy moduł o nazwie Volta Arcade, w którym czekają na was m.in. siatkonoga czy disco lava. Z kolei w trybie FIFA Ultimate Team pojawiła się możliwość podglądania zawartości kupowanych paczek.
Pod względem liczb FIFA 22 wypada tylko niewiele lepiej od poprzedniczki. W grze znalazło się ponad 17 tysięcy piłkarzy, ponad 700 klubów, ponad 100 stadionów oraz ponad 30 lig. Ucieszą się miłośnicy egzotycznych rozgrywek, bo w nowej odsłonie debiutuje hinduska HERO Indian Super League. Nie mogło zabraknąć nowych europejskich zawodów - Ligi Konferencji. Wprowadzono też cztery nowe kluby nienależące do żadnej z zawartych w grze lig: APEOL Nikozja, Ferencvaros Budapeszt, Hajduk Splik oraz Wrexham (klub, który kupiła niedawno dwójka aktorów - Rob McElhenney oraz Ryan Reynolds). Jednak są też straty. EA Sports straciło licencje kolejnych włoskich klubów. Obecnie aż trzy występują pod zmyślonymi nazwami i w fikcyjnych trykotach: Juventus Turyn, AS Roma oraz Atalanta Bergamo. Za rok na pewno zabraknie też Napoli. Z drugiej strony Electronic Arts podpisało umowę z Serie A, na mocy której w grze pojawiła się oficjalna oprawa meczowa tej ligi (nawiasem, odświeżono też prezentację spotkań Bundesligi). Co do polskich akcentów, to też można mieć mieszane odczucia. Niby pojawiło się kilka nowych, dopracowanych twarzy (jak Klich, Piątek czy Gikiewicz), ale wielu zawodników nawet nie przypomina swoich protoplastów. I nie mam tu na myśli piłkarzy z głębokich rezerw PKO BP Ekstraklasy, ale takie nazwiska, jak Krychowiak, Moder, Frankowski czy Jóźwiak.
eFootball 2022 - wczesna recenzja. Sprawdzamy "najgorszą premierę w historii Steama"
Bardziej next-genowo
Już FIFA 21 na konsolach nowej generacji prezentowała się wyraźnie lepiej od wydania na PlayStation 4 oraz Xboksy One, dlatego nie miałem przesadnych oczekiwań względem grafiki w kolejnej odsłonie. Ta zmieniła się na lepsze, ale nie do tego stopnia, by można było mówić o całkowitym przejściu na next-geny. Przede wszystkim mogą się podobać opisane przeze mnie już wcześniej animacje, ale także wygląd piłkarzy (zdecydowanie lepiej prezentuje się tekstura skóry), cieniowanie, murawa (o bardziej nasyconej barwie niż ostatnio) czy przyjemne dla oka nowinki, takie jak bańki mydlane puszczane na początku meczu, dresy dla drużyn wychodzących na murawę czy dzieci wyprowadzające zawodników na środek boiska. Jednak trzeba też zauważyć, że niektóre elementy wyglądają dokładnie tak samo, jak przed rokiem. Ot, chociażby kibice. Spodziewałem się też większej liczby nowych przerywników filmowych. Co prawda dodano parę nowych ujęć przedmeczowych czy ukazujących trenerów, ale można się było bardziej postarać. W FIF-ie 22 nie ma też żadnych wstawek związanych z wykorzystaniem VAR-u. Nie rozumiem ponadto, dlaczego większość kibiców zasiadających na trybunach to kobiety.
Więcej pracy niż zazwyczaj musiał wykonać polski oddział Electronic Arts, ponieważ po piętnastu latach z FIF-ą rozstał się Dariusz Szpakowski. W jego miejsce zaproszono Tomasza Smokowskiego, który musiał w szybkim tempie nagrać wszystkie niezbędne kwestie. Przy okazji dodano też parę nowych wypowiedzi Jacka Laskowskiego, który pozostał w komentatorskim tandemie. A jak wypada popularny "Smok"? Podejrzewam, że opinie graczy będą polaryzować, ale według mnie jest znacznie lepiej niż można było sądzić na podstawie przedpremierowych materiałów. Smokowski nie brzmi tak widowiskowo, jak Szpakowski, ale większość jego wypowiedzi wydaje się brzmieć bardziej naturalnie, zaś sam ton głosu powinien stanowić przyjemniejsze tło na dłuższą metę. Współprowadzący Kanał Sportowy na YouTubie, znany też z transmisji meczów ligi francuskiej w Canal+, ponadto lepiej wymawia nazwiska piłkarzy. Natomiast zaskakujące jest to, jak wielu spośród nich nie nagrano. Grając drużynami z polskiej ligi, byłem w szoku. Na przykład nie nagrano ponad połowy nazwisk ze składu Wisły Kraków. Szkoda też, że w polskim komentarzu wciąż brakuje głosu dziennikarza pracującego przy murawie. W tę rolę w angielskiej wersji (którą można, rzecz jasna, ustawić w opcjach) wcieliła się Alex Scott.
Lepiej, ale...
Nie ulega wątpliwości, że FIFA 22 jest grą lepszą (bardziej realistyczną, płynniejszą, przyjemniejszą), ładniejszą i bardziej dopracowaną od ubiegłorocznej edycji. Ale przede wszystkim na next-genach. I nawet na nich nie możemy mówić o rewolucji, bo pewne rzeczy pozostały po staremu, a te nowe to tylko trucht w kierunku nowej generacji, a nie żwawy sprint, na który pewnie wielu z was liczyło. Tym niemniej FIF-ę 22 w wersji na PlayStation 5 oraz Xbox Series X|S (ewentualnie na Stadię) mogę polecić z czystym sumieniem.
FIFA 22 (PS5) – opinia:
FIFA 22 (PS5) – plusy
- System HyperMotion i tysiące nowych animacji
- Wolniejszy, ale bardziej realistyczny przebieg meczów
- Pomniejsze, udane zmiany w mechanice rozgrywki
- Opcja stworzenia własnego klubu w trybie kariery
- Przydatny podczas domowych imprez moduł Volta Arcade
- Znacząco rozbudowane statystyki drużynowe i indywidualne
- Przyjemnie brzmiący (szczególnie na dłuższą metę) Tomasz Smokowski
FIFA 22 (PS5) – minusy
- Komplet zmian i nowości tylko na next-genach i Stadii
- Brak kontynuacji fabularnego trybu Droga do sławy
- Sporo brakujących nazwisk w polskim komentarzu
- Zmiany w grafice jedynie kosmetyczne (szczególnie widoczne na twarzach piłkarzy)
Pokaż / Dodaj komentarze do: FIFA 22 - recenzja (PS5). Jest wyraźnie lepiej... ale tylko na next-genach