Genesis Radon 600 - recenzja słuchawek

Genesis Radon 600 - recenzja słuchawek

Oprogramowanie

Wraz ze słuchawkami producent udostępnia dedykowane im sterowniki. Warto bowiem wiedzieć, że sprzęt posiada własną kartę dźwiękową na pokładzie, dzięki czemu uzyskiwać mamy wysokiej jakości wirtualny dźwięk 7.1, nawet jeśli nasz komputer posiada jedynie zintegrowaną "dźwiękówkę". Xear Audio Center to sterowniki wykorzystywane przez wielu innych producentów, w tym np. Ravcore. Te oferują sporo ciekawych opcji, od tak podstawowych jak regulacja głośności, przez korektor graficzny z predefiniowanymi trybami pod różne gatunki muzyki, efekty dźwiękowe środowiska, pozwalające zasymulować otoczenie jakbyśmy byli pod wodą, w górach, w amfiteatrze, aż po możliwość wirtualnego określenia rozmiaru pomieszczenia czy rozmieszczania poszczególnych kanałów (dokładność tej opcji pozostawia sporo do życzenia). Nie zabrakło też opcji dedykowanych mikrofonowi, gdzie możemy np. dodać echo czy specjalne efekty dźwiękowe (głos potwora, postaci z kreskówki, męski oraz żeński).

Jakość dźwięku

Przyszła więc pora na odsłuchy i sprawdzenie, jak słuchawki radzą sobie w różnych zastosowaniach. Jako że mamy do czynienia ze stricte gamingowym modelem, to w głównej mierze skupimy się na tym, jak wypadają w samych grach, ale nie omieszkamy również przeanalizować ich brzmienia w muzyce czy filmach. Warto przypomnieć, że sprzęt posiada własną kartę muzyczną, na którą jesteśmy skazani, co w tym przypadku uznać trzeba jednak na plus. Mowa bowiem o budżetowym produkcie, na który najpewniej zdecydują się osoby nieposiadające dedykowanej karty i bazujące jedynie na zintegrowanych rozwiązaniach.

Na początek bierzemy się za gry i już na wstępie muszę przyznać, że Radony 600 spisują się tu naprawdę dobrze, przewyższając znacznie moje oczekiwania. Co prawda wirtualny dźwięk 7.1 to nie to samo, co prawdziwy system przestrzenny, ale na pokładzie znajdują się dwa duże 50 mm i efektywne przetworniki. Na pierwszy ogień poszedł Battlefield 1, ponieważ produkcje DICE słyną z dużego przywiązania do warstwy audio. Pozycjonowanie dźwięku wypada naprawdę przyzwoicie i generalnie nie miałem większych problemów z określeniem, skąd dobiegają strzały czy też nadbiega przeciwnik, co przecież ma największe znaczenie. Poza tym, scena jest naprawdę spora, zarówno jeśli chodzi o szerokość, jak i wysokość, a wybuchom nie brakuje mocy. Słuchawki dobrze oddają też niuanse, dlatego jesteśmy w stanie rozpoznać ze sporej odległości, czy np. strzały padają w małym pomieszczeniu, tunelu czy może na otwartej przestrzeni.  Podobne wrażenia towarzyszyły mi w trakcie ogrywania Counter-Strike: Global Offensive i choć czasami czuć, że jest to tylko symulacja dźwięku przestrzennego, to jednak słuchawki okazują się być bardzo skuteczne w trakcie rywalizacji online. Sprzęt świetnie sprawuje się też we wszelkiej maści horrorach i innych tytułach, gdzie dźwięk służy do budowania klimatu, ale również produkcjach pokroju Wiedźmina 3, gdzie dialogi wypchnięte są na pierwszy plan, przez co są dobrze słyszalne, a muzyka żwawo przygrywa w tle.

Jeśli jesteśmy już przy muzyce, to tutaj także zostałem pozytywnie zaskoczony, ponieważ jak to przeważnie bywa ze słuchawkami dla graczy, spodziewałem się zagłuszającego pozostałe pasma basu i stłumionego brzmienia. Tak się jednak nie stało, bo Radony 600 grają zaskakująco równo. Bas potrafi tąpnąć, ale tylko kiedy trzeba, bo cały czas trzymany jest w ryzach. Ba, osobom lubującym się w potężnych niskich tonach może go nawet nieco brakować. Zejście może nie jest najniższe, a brakuje tu też nieco sprężystości, ale bas stanowi mocną bazę dla pozostałych pasm. Średnica wysuwa do przodu wokale, co sprzyja popularnym gatunkom muzycznym (tj. pop czy hip-hop), ale z drugiej strony nieco chowa gitarę, a góra nie syczy i nie kłuje w uszy metalicznymi dźwiękami. Nie są to w żadnej mierze analityczne słuchawki i brakuje tu rozdzielczości czy klarowności, ale oferują rozrywkowe brzmienie z dobrą separacją instrumentów. Tym samym słuchanie muzyki na tym zestawie wypada naprawdę przyjemnie, ale trzeba pamiętać o ograniczeniach tak budżetowego produktu i melomani powinni zainwestować w coś dedykowanemu ich pasji.

W przypadku filmów nie mam większych zastrzeżeń, bo słuchawki spisują się tu równie dobrze jak w grach, oferując dobre pozycjonowanie dźwięków czy podkreślone wokale, a w momentach naprawdę intensywnej akcji zapewniają sporo frajdy mocnymi wybuchami i odgłosami wystrzałów. Wbudowana karta muzyczna ma jednak jedną zasadniczą wadę - otrzymujemy bowiem jedynie złącze USB i kompatybilność z PC, więc skazani jesteśmy na oglądanie filmów na komputerze i nie podłączymy sprzętu do konsoli czy amplitunera. Wydaje się to jednak relatywnie niedużą ceną jak na korzyści płynące z tego rozwiązania.

Warto też wspomnieć nieco na temat mikrofonu, chociaż w gruncie rzeczy nie bardzo jest o czym pisać. Ten poprawnie wywiązuje się ze swojej roli i ani nie zachwyca jakością dźwięku, ani też nią nie rozczarowuje. Co prawda mógłby zbierać nieco mniej hałasu z otoczenia, ale z drugiej strony moi rozmówcy nie skarżyli się na trudności z komunikacją, a nagrywane próbki nie wykazują przesadnych zniekształceń. W trakcie gier, gdzie prowadzimy czat grupowy z drużyną, jak najbardziej spełnia więc swoje zadanie. Szkoda tylko, że nie możemy pozbyć się tego irytującego podświetlenia, a brak funkcji szybkiego wyłączenia mikrofonu także nieco boli.  

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Genesis Radon 600 - recenzja słuchawek

 0