Vigor GK50 Low Profile
Klawiatura Vigor GK50 Low Profile zapakowana została w takie same pudełko jak model Vigor GK30 i trzeba uczciwie przyznać, że jak na tej klasy sprzęt to nie robi ono najlepszego wrażenia. Karton jest stosunkowo cienki, a na dodatek sprzęt w środku nie jest zabezpieczony żadnymi dodatkowymi piankami, gąbkami czy plastikową osłonką. Tym samym, produkt dotarł do nas w dość sfatygowanym opakowaniu i choć sama klawiatura w naszym przypadku nie ucierpiała, to nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której tak się stanie. Nie jest to jednak element, który w znaczącym stopniu wpływa na ocenę Vigor GK50, tym bardziej, że w takim przypadku zawsze możemy reklamować urządzenie. Cieszy za to obecność dodatkowych akcesoriów w środku, ponieważ producent dorzuca nam specjalny chwytak ułatwiający ściąganie nasadek oraz dwie dodatkowe nasadki dla klawiszy ctrl i alt, na które podmienić można domyślne (różnią się one nieco kształtem, ponieważ zamiast wklęsłej konstrukcji są wypukłe, przez co łatwiej je odróżnić od pozostałych przycisków oraz przyjemniej klika się je za pomocą kciuka). MSI teoretycznie mogło pójść za ciosem i dorzucić jeszcze podpórkę pod nadgarstki, ale w tym przypadku nie miało to większego sensu, ponieważ mamy do czynienia z niskoprofilową konstrukcją.
Budowa i wykonanie
Sama klawiatura okazuje się być nie tylko niskoprofilowa, ale także naprawdę kompaktowa, ponieważ jej wymiary to 435 x 141 x 34 mm, więc nie zajmuje zbyt wiele miejsca na biurku, co w wielu przypadkach będzie istotnym walorem. Wynika to jednak również z tego, że producent nie pokusił się o żadne dodatkowe elementy, takie jak przyciski funkcyjne, potencjometr czy porty. Sama konstrukcja robi jednak bardzo dobre pierwsze wrażenie, zarówno jeśli chodzi o stylistykę, jak i jakość wykonania. MSI postawiło bowiem na dość stonowany design i utrzymało całość w stalowo-czarnej kolorystyce. Ponadto wierzchnia część obudowy wykonana jest ze szczotkowanego metalu, co zawsze prezentuje się bardziej stylowo od zwykłego plastiku. Producent postawił także na nowoczesny design tzw. lewitujących klawiszy (floating design) bez ramki, które by je okalała. Nie tylko wygląda to ciekawie, ale jest także bardziej praktyczne w kontekście czyszczenia klawiatury. Jeśli zaś jesteśmy już w temacie czystości, to warto wspomnieć, że zarówno metalowa obudowa, jak i matowe nasadki są odporne na zbieranie odcisków palców, co jest rzadkością, więc zasługuje na wyróżnienie. Poza tym wszystkie elementy są ze sobą dobrze spasowane, nic tu nie trzeszczy, a zastosowane tworzywa są naprawdę wysokiej jakości. Jedyne czego można się przyczepić w temacie wykonania, to sztywność konstrukcji, ponieważ klawiatura nieco ugina się w środkowej części pod wpływem mocniejszego nacisku, ale wynika to bezpośrednio z jej smukłej konstrukcji.
Klawiatura wyróżnia się też za sprawą dość nietypowych ośmiokątnych nasadek. Te pokryte są matowym gładkim plastikiem, który nie zapewnia najlepszej przyczepności. Mówiąc wprost jest nawet dość śliski, ale w trakcie użytkowania nie stanowiło to żadnego problemu. MSI zastosowało również „gamingową” czcionkę, która jest jednak bardzo czytelna, a z racji grawerowania nie musimy obawiać się ścierania oznaczeń. Stabilizatory pod większymi klawiszami są w porządku, a rozmiar nasadek także jest standardowy. Poza tym, sam układ klawiszy to popularny i lubiany amerykański schemat, więc przesiadka z innego modelu o takim układzie nie przysparza żadnych problemów. Warto też dodać, że konstrukcja i nasadki są tak wyprofilowane (profil klawiatury przypomina łódkę), by poprawiać ergonomię, co w przypadku niskoprofilowych modeli jest nawet istotniejsze. MSI jednak odrobiło lekcje i GK50 pomimo braku podpórki pod nadgarstki jest bardzo wygodne w użytkowaniu i nawet wielogodzinne sesje (jak pisanie tego tekstu) nie wywoływały u nas żadnego dyskomfortu.
Jak już wspominaliśmy, klawiatura nie posiada żadnych dodatkowych klawiszy, ale za to nadrabia skrótami dostępnymi wraz z przyciskiem funkcyjnym oznaczonym logiem smoka. Kombinacji jest na tyle dużo i pozwalają na tak wiele ustawień, że po ich opanowaniu nie musimy praktycznie sięgać po oprogramowanie. I tak, klawisze sekcji F9-F12, PRTSCN, SCRLK i Pause oraz strzałki i przyciski w sekcji nad nimi (od INS do PGDN) pozwalają na kontrolowanie multimediów (regulacja głośności, pauza/play, przełączanie utworów) oraz podświetlenia (zmian trybu, kierunku, natężenia czy prędkości efektu). Nie zabrakło też opcji zablokowania klawisza Windows, skrótu do aplikacji Afterburner (z F1) czy powrotu do ustawień domyślnych (z Esc).
Pod spodem niewiele się dzieje i nie uświadczymy tu choćby rynien na kabel. Poza dużym tłoczonym logiem MSI, otrzymujemy trzy gumowe podkładki antypoślizgowe, które skutecznie zapobiegają przemieszczaniu się klawiatury podczas użytkowania, a także jednostopniowe nóżki do regulacji kąta nachylenia. Te również doczekały się ogumienia i choć są dość niskie, to wystarczające w przypadku niskoprofilowej konstrukcji. Sam kabel wychodzi z tylnej krawędzi i został zabezpieczony materiałowym oplotem, który jest dość sztywny, ale w przypadku klawiatury nie ma to takiego znaczenia jak w myszkach. Jego długość to 180 cm i zakończony jest pozłacanym wtykiem.
Podświetlenie i oprogramowanie
Klawiatura, podobnie, jak myszka, korzysta z aplikacji Dragon Center, więc nie będziemy się tu za bardzo powtarzać. Szkoda jednak, że podobnie jak to było w przypadku modelu GK30, możliwości oprogramowania w zakresie klawiatury kończą się na możliwości zaprogramowania i zmiany podświetlenia i zapisania naszych ustawień na jednym z trzech profili. Znajdziemy tu tylko najbardziej podstawowe opcje, jak zmiana funkcji klawiszy, ale tym razem mamy przynajmniej wsparcie dla makr, które możemy samodzielni nagrywać, uwzględniając przy tym opóźnienia (lub samodzielnie je ustawiać). Pod tym względem możemy mówić więc o pewnym rozczarowaniu. Samo podświetlenie to jednak pierwsza klasa, tym bardziej, że producent przygotował dla nas 9 predefiniowanych trybów, które możemy dodatkowo modyfikować w zakresie tempa, kierunku efektu czy kolorów, a nie brakuje też obsługi Mystic Light. Iluminacja jest bardzo równomierna, co wynika z faktu, że każdy klawisz podświetlany jest indywidualnie, a wszystkie oznaczenia na nasadkach znajdują się blisko siebie.
Przełączniki i użytkowanie
Przejdźmy zatem do jednego z najciekawszych aspektów tej klawiatury, czyli niskoprofilowych przełączników mechanicznych Kailh Low Profile, znanych też jako Kailh Choc. Ich producentem jest firma Kaihua specjalizująca się w dostarczaniu na rynek klonów popularnych przełączników Cherry MX, które pomimo chińskiego rodowodu zyskały spore uznanie wśród graczy. Zacznijmy od tego, że zastosowane tu białe warianty przełączników charakteryzują się niższym skokiem wynoszącym 3 mm, a nie 4 mm jak w przypadku standardowych "mechaników". Wiąże się to automatycznie z szybszym momentem aktywacji, który następuje w połowie skoku, ale w tym przypadku jest to po 1,5, a nie 2 mm jak w przypadku standardowych switchy.
Ma to naprawdę duże przełożenie na użytkowanie i choć początkowo powoduje pewien dyskomfort, to po kilku godzinach użytkowania można dostrzec plusy wynikające z takiej konstrukcji przełączników. Po pierwsze, zaczynamy używać mniej siły do ich wciskania (wynika to nie tylko z niskiej siły nacisku potrzebnej do aktywacji, wynoszącej 50 g, ale też niższego skoku), przez co palce wolniej się męczą (ma to spore znaczenie, jeśli dużo piszecie na co dzień). Co jednak jeszcze istotniejsze, aktywacja klawisza następuje szybciej, przez co klawisze te umożliwiają szybsze reakcje w trakcie grania. Warto przy tym podkreślić, że Kaihua udało się zachować praktycznie wszystkie pozostałe cechy standardowych przełączników mechanicznych. Oznacza to, że białe warianty pod względem działania najbardziej przypominają niebieskie, czyli są dość głośne i mają dźwiękowo-dotykowy charakter, wyraźnie informując nas o momencie aktywacji. Producent zadbał również o równomierny klik i długą żywotność przełączników wynoszącą aż 50 mln naciśnięć. Kailh Choc to jedne z naszych ulubionych przełączników dostępnych na rynku i zdecydowanie trzeba zaliczyć je do mocnych stron klawiatury Vigor GK50 Low Profile.
Jeśli zaś chodzi o wrażenia z użytkowania, to muszę przyznać, że są świetne. Mechaniczne przełączniki zapewniają charakterystyczny przyjemny feeling, są responsywne i wyczuwalnie szybsze od typowych. Palce same przeskakiwały z klawisza na klawisz, a wygodny układ i ergonomiczna konstrukcja sprawiają, że błyskawicznie „uczymy się” nowej klawiatury. Co więcej, powrót do modelu wyposażonego w klawisze o standardowym 4 mm skoku okazał się dość bolesny (i to dosłownie), szczególnie podczas pisania i szybko zatęskniliśmy za niskoprofilowymi odpowiednikami. Trzeba jednak pamiętać, że mechaniczne switche same z siebie są dość głośne, w trakcie grania (szczególnie w słuchawkach) w ogóle nie zwracamy na to uwagi, ale już przy codziennym użytkowaniu, w tym pisaniu w ciszy, mogą irytować domowników.
Podsumowanie
Reasumując, Vigor GK50 Low Profile to bardzo udana klawiatura w portfolio MSI, która udowadnia, że z firmą trzeba się liczyć nie tylko w segmencie gamingowych komputerów czy monitorów, ale i peryferiów. Na korzyść tego produktu przemawiają przede wszystkim bardzo dobre mechaniczne przełączniki o obniżonym profilu, ale także kompaktowa, a zarazem bardzo solidna konstrukcja. Sprzęt do tego prezentuje się bardzo stylowo, a to głównie z racji górnej części obudowy wykonanej ze szczotkowanego metalu, klawiszy wykonanych w ramach tzw. floating design i świetnie zrealizowanego podświetlenia w systemie RGB. Do mocnych stron urządzenia zaliczyć trzeba także komfort użytkowania, ponieważ MSI mocno przyłożyło się do kwestii ergonomii, co objawia się zarówno w kwestii samej konstrukcji, jak i klawiszy (w tym ich układu).
Vigor GK50 Low Profile to bardzo udana klawiatura w portfolio MSI, która udowadnia, że z firmą trzeba się liczyć także w segmencie gamingowych peryferiów.
Oczywiście mamy tu kilka uwag, jak brak dedykowanych klawiszy multimedialnych, uginanie się konstrukcji w środkowej części czy mało funkcjonalna aplikacja, ale w ostatecznym rozrachunku są to drobne mankamenty, które nie wpływają zasadniczo na ocenę urządzenia. Do tego dochodzi oczywiście jeszcze cena na poziomie ok. 400 PLN. Nie jest to może najtańszy z mechaników, ani też najbardziej innowacyjny, ale za produkt tej klasy kwota ta nie wydaje się być przesadzona. Otrzymujemy bowiem bardzo dobrze zrealizowany sprzęt, z jednymi z najlepszych przełączników na rynku, a drobne mankamenty z nawiązką rekompensowane są przez atuty Vigor GK50 Low Profile. Tym samym, bez wątpliwości zdecydowaliśmy się przyznać klawiaturze MSI wyróżnienie jakości i naszą rekomendację.
MSI Vigor GK50 Low Profile
niskoprofilowe przełączniki Kailh Choc, kompaktowa konstrukcja, solidne wykonanie, wierzchnia część obudowy wykonana ze szczotkowanego metalu, bardzo dobrze zrealizowane podświetlenie, ergonomia, atrakcyjny design,
brak klawiszy multimedialnych, uginanie się konstrukcji w środkowej części, bardzo podstawowa funkcjonalność oprogramowania
Cena (na dzień publikacji): od 399 zł
Gwarancja: 24 miesiące
Sprzęt do testów dostarczył:
Pokaż / Dodaj komentarze do: MSI Clutch GM30, Vigor GK50 Low Profile i Immerse GH50 - test peryferiów