Darmowa wersja programu Panda Antivirus obecna jest na rynku już na tyle długo, że zdołała zjednać sobie znaczne grono użytkowników. Panda Security wciąż jednak nie przestaje rozwijać projektu, zarówno w wersji płatnej, jak i darmowej. Interfejs programu jest bardzo przyjemny i prosty w obsłudze, a dodatkowym atutem jest jego spolszczenie. Niemniej jednak pojawiają się frazy błędnie przetłumaczone oraz takie, o których zwyczajnie zapomniano. Wadą są także dość inwazyjne reklamy, pojawiające się nie tylko w głównym oknie programu, ale również w formie powiadomień.
Pakiet zapewnia ochronę zarówno w czasie rzeczywistym, jak i w postaci standardowych skanów w określonych odstępach czasowych. Dodatkowo, instalowany jest dodatek do przeglądarki, którego zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa w sieci, wyposażony w specjalny moduł mający zapobiegać phishingowi. Rozwiązaniem unikatowym dla tego programu jest monitor procesów, w którym uzyskać możemy informacje o aktualnie uruchomionych na procesach oraz określić, które z nich mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa użytkownika. Dla zainteresowanych, dostępna jest także smartfonowa aplikacja, która po połączeniu pozwoli znaleźć zagubiony telefon lub wymazać z niego dane. Z poziomu samego programu stworzyć można także bootowalny pendrive, służący do ratowania zawirusowanego komputera.
Przy skanowaniu Panda Antivirus korzysta z własnej bazy wirusów, wspieranej przez rozwiązania osadzone w chmurze firmy Panda Security. Pakiet nie działa jednak sensu stricto w chmurze, a znaczną część operacji wykonuje w oparciu o lokalne zasoby sprzętowe. Poziom zasobożerności, jak się za moment okaże, nie jest wysoki, ale producent zapomniał o możliwości priorytetowania procesów.
Testy
Skanując dysk systemowy oraz pendrive, program wykrył wszystko poza plikiem wykonywalnym, którego rozszerzenie zostało zmienione na potencjalnie niegroźne. Podobnie sytuacja miała się w przypadku plików pobieranych z sieci - tutaj plik *.pdf także nie został przeskanowany. Warto odnotować, że pozostałe pobierane pliki zostały zablokowane jeszcze przed ukończeniem tegoż procesu, i dostępna była możliwość przywrócenia ich z kwarantanny. W kwestii wykorzystania mocy obliczeniowej komputera program plasuje się na średnim pułapie w porównaniu do konkurencji: przy działaniu w tle nie zabiera zbyt dużej ilości zasobów, jednak w momencie podłączenia pamięci masowej USB, zużycie pamięci RAM potrafi wzrosnąć kilkakrotnie. Warto także zwrócić uwagę na fakt, że program potrafi czasami sam „zabić” aktywny proces, jeżeli uzna go za potencjalnie zagrożony, co w moim przypadku dwukrotnie miało miejsce przy pobieraniu zawirusowanych plików przez przeglądarkę internetową.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Przegląd darmowych programów antywirusowych na rok 2016