Uruchamiając Concrete Genie nie spodziewałem się niczego specjalnego. Odkryłem jednak tytuł, w którym doskonale się zrelaksowałem, przez który można przejść bez zająknięcia i który można bez strachu zostawić dziecku, rodzeństwu czy całkowicie zielonemu w temacie graczowi. Przyjemny wygląd, skala i oprawa tworzą zestaw, który obecnie trudno znaleźć w innych grach. To zadziwiające jak rzadko powstają jeszcze takie międzypokoleniowe tytuły albo inaczej – jak rzadko robi je ktoś inny niż Nintendo. To przykre, że takie rzeczy stały się niszą.
Po Concrete Genie nie spodziewałem się niczego specjalnego. Odkryłem jednak tytuł, w którym doskonale się zrelaksowałem, przez który można przejść bez zająknięcia i który można bez strachu zostawić dziecku, rodzeństwu czy całkowicie zielonemu w temacie graczowi.
Miejmy nadzieję, że to pierwszy krok na drodze do robienia kolejnych gier dla młodszych odbiorców na PlayStation. Pewne decyzje podjęte przez twórców uważam za zbyt naiwne, a rysunki z daleka krzyczą, że nie są dziecięcymi bazgrołkami tylko „rysunkami dorosłego udającego dziecko”, ale wciąż nie można odmówić grze uroku. I tego, że daje gwarancję przyjemnie spędzonego czasu. To duża wartość. Odświeżające jest też spotkanie tego typu gry z odpowiednim budżetem. To dobrze, że nie jest to kolejna produkcja indie, zrobiona na styk przez niemal głodujących twórców, którzy musieli zastawić swe domy, by wydać wymarzoną grę. W Concrete Genie miesza się wiele dobrych cech, które warto by było nieco podciągnąć i rozwinąć, ale przygoda chłopca z magicznym pędzlem to nadal rzecz warta poznania. Kto by nie chciał zrzucić ze swych barków wszystkich obowiązków, wziąć puszki kolorowej farby i po prostu malować ściany miasta? W prawdziwym świecie taka zabawa byłaby zbyt kosztowna i na pewno by się tak dobrze nie skończyła - tu jest okazja się wyszaleć.
Concrete Genie
Przystępność, malowanie świata, zwięzła formuła, oprawa, polska wersja językowa.
Schematyczność, krótki czas gry.
Cena na dzień publikacji: 129 (PS4)
Pokaż / Dodaj komentarze do: Recenzja Concrete Genie – chłopiec i wesoły diabeł kontra świat