Recenzja Devil May Cry 5. Powrót w piekielnie seksownym stylu

Recenzja Devil May Cry 5. Powrót w piekielnie seksownym stylu

Japońska szkoła gamedevu powraca

Nie da się ukryć, że w ostatnich latach japońska szkoła gamedevu, która swego czasu wyznaczała standardy w tej branży, mocno straciła na znaczeniu, co wynikało z faktu, że zbyt wolno przystosowywała się do zmian w dziedzinie, gdzie te następują bardzo szybko. Ostatnie poczynania Capcomu dowodzą jednak, jak duży potencjał mają w sobie deweloperzy z Kraju Kwitnącej Wiśni, co wynika głównie z odmiennej filozofii tworzenia gier, w których to rozgrywka zawsze jest na pierwszym miejscu, a cała reszta to dodatki. Kwintesencją tego podejścia jest właśnie Devil May Cry 5, który zachwyca gameplayem, dostarczając nam najbardziej przemyślany, ale i satysfakcjonujący system walki, jaki dotychczas otrzymaliśmy w slasherach. To bez wątpienia jeden z najlepszych przedstawicieli gatunku w historii i obok trzeciej części najlepsza odsłona serii, co chyba stanowi najlepszą rekomendację.

Devil May Cry 5 bez wątpienia jeden z najlepszych przedstawicieli gatunku w historii i obok trzeciej części najlepsza odsłona serii, co chyba stanowi najlepszą rekomendację.

Walka w Devil May Cry 5 to czysta frajda, a bardzo szybko łapiemy się na tym, że liczy się dla nas nie tylko rezultat, ale i uzyskanie jak najlepszej oceny stylu, przez co samoistnie nakręcamy się do eksperymentowania i czesania możliwie najbardziej skomplikowanych kombosów (ale spokojnie, nie jest to supertechniczna bijatyka, która wymaga od nas małpiej zręczności). Ogromny plus to trzech zupełnie odmiennych w walce bohaterów, a wisienką na torcie są niezwykle widowiskowe przerywniki filmowe. Co prawda levele z czasem nieco trącą monotonią, startowy poziom trudności nie wszystkich zadowoli, a osobiście chętnie wydłużyłbym zabawę o kilka godzin (warto dodać, że w kwietniu, w ramach aktualizacji, pojawi się tryb Bloody Palace, w którym będziemy mogli testować swoje umiejętności naprzeciw hordom przeciwników i porównywać swoje wyniki w rankingach), ale nie zmienia to faktu, że Devil May Cry 5 to obowiązkowy zakup dla wszystkich fanów gatunku. Cieszy też fakt, że Capcom stawia na typowo singlowe gry, szczególnie w dobie produkcji będących usługami, które naszpikowane są mikrotransakcjami. Brawo!

Devil May Cry 5

 trzy bardzo zróżnicowane grywalne postaci; perfekcyjnie zrealizowany system walki, który jest zarazem satysfakcjonujący i sprawia dużo frajdy; oprawa graficzna; ścieżka muzyczna; walki z bossami; motywuje do stylowego grania

 nieco zbyt monotonne lokacje, gra mogłaby być nieco dłuższa

Cena (na dzień publikacji) : ok. 250 zł (PC, PS4, Xbox One)

Grę do recenzji dostarczyła:

Obserwuj nas w Google News

Tagi

GamingGry

Pokaż / Dodaj komentarze do: Recenzja Devil May Cry 5. Powrót w piekielnie seksownym stylu

 0