Nie będę rozpisywał się o grafice w Forza Horizon 4, ponieważ jak już wyznałem, są to dla mnie najładniejsze wyścigi dostępne obecnie na rynku. Na uwagę zasługują nie tylko przepiękne krajobrazy i bardzo pieczołowicie oddane modele aut, ale także dynamicznie zmieniające się pogoda oraz cykl dnia i nocy. Testowana przeze mnie gra w wersji na Xboxa One X pochwalić może się także jedną z najlepszych implementacji technologii HDR oraz wsparciem dla natywnego 4K w 30 kl./s. Po raz pierwszy seria ta na konsolach obsługuje również 60 kl./s (w tym trybie rozdzielczość obniżana jest do Full HD) i dla wielu osób tryb płynności będzie zapewne podstawowym, ale osobiście, przyzwyczajony do zabawy w 30 fpsach, stawiałem raczej na wyższą rozdzielczość. Co istotne, w obu trybach nie notujemy praktycznie żadnych istotnych spadków framerate’u, co biorąc pod uwagę, jak dużo dzieje się na ekranie, jest naprawdę imponujące. Kiedy bowiem pędzimy na łeb na szyję w dół zbocza, ścigając się z ogromnym poduszkowcem, który rozwala wszystko na swojej drodze, trudno nie zbierać szczęki z podłogi. W ogóle destrukcja otoczenia stoi tu na wysokim poziomie i nie ogranicza się jedynie do przydrożnych znaków, płotków, krzewów, ale obejmuje też np. kamienne murki, które pięknie rozsypują się po uderzeniu (choć niewiele ma to wspólnego z realizmem).
Dopełnieniem całości jest bardzo solidne udźwiękowienie, zarówno w kwestii przekonująco brzmiących odgłosów silników, jak i licencjonowanej ścieżki muzycznej. Powraca więc 6 znanych już stacji radiowych, oferujących po kilkanaście utworów w ramach danego gatunku. Dla mnie większość artystów znajdujących się na soundtracku jest raczej anonimowa, ale wynikać to może z moich osobistych preferencji (żałuję, że nie otrzymujemy osobnej heavy metalowej stacji radiowej). Nie brakuje jednak i znanych wykonawców (z mojej branży wskazać mogę choćby At The Drive-In, Foo Fighters, The Killers czy Queens of the Stone Age) oraz klasyków z najwyższej półki, czyli Mozarta, Bacha, Beethovena czy Vivaldiego (szkoda, że tym razem zabrakło wagnerowskiego Cwałowania Walkirii, które jak mało który utwór potrafi nastroić do dynamicznej jazdy).
Pokaż / Dodaj komentarze do: Recenzja Forza Horizon 4. Cztery pory roku na miarę Vivaldiego?