Recenzja Tony Hawks Pro Skater 1+2 – powrót na rampę
Wspólnym mianownikiem wszystkich pokoleń jest bunt. Kiedy chłopaki z Kalifornii w latach 70.tych zaczęli prezentować swój opór przeciwko światu, jeżdżąc na deskach z przyczepionymi kółkami, łatwo było ich zignorować. Szybko okazało się jednak, że ich podejście do życia, styl i mistrzostwo rozpowszechniły się po kraju, a następnie świecie. Nigdy wcześniej sport nie był tak sprzężony z ideologią i muzyką. Seria Tony Hawk's Pro Skater potrafiła to uchwycić i zarazić specyficznym stylem miliony ludzi na całym świecie. Osoby, które miały okazję grać w pierwsze dwie części THPS w okresie ich premiery doskonale pamiętają każdy poziom, trik i piosenkę. I teraz, po latach zaniedbań, Activision Blizzard w końcu postanowiło to zmonetyzować. Zaoferowali nam piękny, płynny i rozbudowany tytuł składający w jedną całość dwójkę wielkich poprzedników. Na samą myśl o ponownym składaniu wysoko punktowanych kombinacji spodnie same robią się luźniejsze.
Osoby, które miały okazję grać w pierwsze dwie części THPS w okresie ich premiery doskonale pamiętają każdy poziom, trik i piosenkę. I teraz, po latach zaniedbań, Activision Blizzard w końcu postanowiło to zmonetyzować.
Tony Hawk zasłynął tym, że jako pierwszy poprawnie wylądował po wykonaniu obrotu o 900 stopni na deskorolce, przez lata nikt nie potrafił pobić tego rekordu. Na jego nazwisku postanowiono wypromować więc markę gier o skateboardingu. Były one kwintesencją końcówki lat 90.tych, naciągając na skąpe w polygony modele skaterów tekstury starające się imitować ich twarze i loga firm towarzyszących deskorolkowej kontrkulturze. Toporne, ociosane postaci poruszały się jednak z wielką gracją, łącząc kolejne triki w efektowne combosy, tak by tylko wbić jak najwyższy wynik, nim czas naszej próby dobiegnie końca. Tak banalny pomysł wsparty kultową muzyką, świetnymi filmami z popisami mistrzów deskorolki i efektownymi animacjami upadków wypalił z niebywałą mocą. Każdy chciał grać w Tony'ego i być w niego lepszym od kolegi z ławki. Grę można odnowić, ale czy da się te emocje przenieść do 2020 roku?
Pokaż / Dodaj komentarze do: Recenzja Tony Hawk's Pro Skater 1+2 – powrót na rampę