Returnal - recenzja
Posiadacze PlayStation 5 mają powody do narzekań. Nowa konsola Sony zadebiutowała w Europie 19 listopada, czyli już blisko pół roku temu, a lista gier stworzonych z myślą o niej liczy raptem trzy tytuły. Słownie: trzy. Astro's Playroom, Sackboy: Wielka Przygoda, remake Demon's Souls (Destruction AllStars świadomie pomijam, bo jego jakość pozostawia wiele do życzenia). To wszystko. Ostatnio przy stole pojawił się jednak czwarty do brydża - Returnal. Czy jest to produkcja godna nowej generacji? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w poniższej recenzji. Na początek mogę stwierdzić dwie rzeczy. Po pierwsze - Sony wciąż potrafi wydawać intrygujące, nietuzinkowe gry. Po drugie - Sony potrafi wbrew pozorom wydawać gry, które nie są dla każdego. Returnal zdecydowanie nie jest.
Returnal to trzecioosobowy roguelike o poziomie trudności zbliżonym do Dark Souls czy Demon's Souls. Gra powstała wyłącznie z myślą o konsolach PlayStation 5 i prawdopodobnie przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom gatunku oraz wyzwań.
Returnal osadza nas w roli astronautki imieniem Selene, która podczas jednej z podróży otrzymuje tajemniczy sygnał z nieznanej planety Atropos, określony jako "Biały Cień". Niestety, lądowanie kończy się katastrofą. Statek rozbija się, a Selene ledwo uchodzi z życiem. Teraz musi odnaleźć się w nowym miejscu i znaleźć odpowiedzi na szereg pytań. Przed nami wielogodzinna eksploracja planety zamieszkałej przez obcą cywilizację, pełnej niebezpieczeństw i dziwnych zjawisk. Przemierzając Atropos można natknąć się na ewidentne inspiracje (być może tylko do pewnego stopnia świadome) "Obcym", a także twórczością H.P. Lovecrafta czy Zdzisława Beksińskiego. Jest mrocznie, jest tajemniczo, jest klimatycznie. A czasem także trochę strasznie. Klimat wypada świetnie.
Czy to jest gra dla ciebie?
To, że Returnal nie jest propozycją dla każdego, wynika z tego, jakiego rodzaju jest to gra. To trzecioosobowy roguelike o poziomie trudności zbliżonym do takich tytułów, jak Dark Souls czy wspomniane Demon's Souls. Selene po wylądowaniu na Atropos utknęła w pętli, która powoduje, że po każdej śmierci wraca do punktu wyjścia, jakim jest jej statek. Za każdym razem, gdy poniesiemy śmierć, zaczynamy od nowa. A giniemy bardzo często. Musisz się do tego przyzwyczaić. Przyznam jednak, że po pewnym czasie zacząłem czerpać z tego przyjemność. Każda śmierć oznacza nową przygodę i nowe wyzwanie. W każdym kolejnym cyklu trafiamy na planszę wygenerowaną na nowo przy użyciu gotowych sekcji, a także odkrywamy nowe obiekty, nagrania dźwiękowe poprzednich wersji Selene czy pozostałości po miejscowej cywilizacji. Samo poznawanie świata gry oraz opowiedzianej historii potrafi wciągnąć na dobre, stając się równie istotnym elementem zabawy, co walka.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Returnal - recenzja gry. Piekielnie trudny i wciągający cykl