Zdjęcie boku z akrylowym oknem ujawnia bardzo przestronne wnętrze. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to duża liczba przepustów na okablowanie, których nie zabrakło również w górnej części tacki dla płyty głównej. Przeprowadzenie dodatkowego zasilania CPU czy kabli dla wentylatorów nie stanowi żadnego problemu. Cieszy duży otwór na wysokości coolera CPU oraz miejsce na dwa 2.5-calowe nośniki danych w przedniej części. Na pewno nieco mniej okazale prezentuje się zatoka 5,25”, umożliwiająca montaż do dwóch napędów optycznych lub zewnętrznych kontrolerów. Wrażenie nieobecności tego elementu potęguje mała blaszka wspierająca, niestety cieniutka i bardzo giętka. Całe szczęście reszta konstrukcji nie przejawia tendencji do nadmiernej deformacji.
Mimo iż stop blachy nie należy do najtwardszych, rama jest dość sztywna i nie wygina się. Grubość blach rzędu 0,8 mm to w tej klasie więcej niż standard, ale świecące pustkami wnętrze sprawia, że całość waży zaledwie 6,75 kilograma. Niemniej jednak dzięki licznym przetłoczeniom na tacce płyty głównej oraz przynitowanej piwnicy dla zasilacza i dysków twardych, szkielet zdaje się być solidny. Na tym etapie nie mam uwag, a zaręczam, że nie należę do osób przesadnie delikatnych.
Jak już wspominałem wcześniej, wnętrze Aquariusa skrywa jeszcze jeden wentylator o średnicy łopatek 120 mm, a ponadto umożliwia zamontowanie dwóch kolejnych śmigieł na topie - 2x 120 mm lub 2x 140 mm. Jeśli jednak nie zdecydujemy się na zagospodarowanie tej przestrzeni, to otwarty top obudowy idealnie nadaje się do manipulacji przy złączach w górnej części płyty głównej, bądź też wymiany lub dołożenia kolejnych modułów pamięci RAM. Wszystko to odbywa się bez konieczności nadmiernego manewrowania całą obudową. Wbrew pozorom nie jest to jedyna niespodzianka, jaką skrywa najświeższa propozycja SPC.
Otóż po przeniesieniu przednich wentylatorów na zewnętrzną stronę frontu, standardowe 45 milimetrów przestrzeni pozostawione na chłodnicę rośnie do imponujących 70 milimetrów, toteż możliwości stworzenia sensownego układu LC zaczynają przekraczać deklaracje producenta. Ponadto rezygnując z zatok 5,25'', możemy upakować 45-milimetrową chłodnicę typu 360 z przynajmniej jednym rzędem wentylatorów. Widać wyraźnie ogrom dostępnej przestrzeni, a to dopiero zalążek potencjału X70W.
Zdjęcie panelu bocznego ujawnia aż 30 milimetrów wolnej przestrzeni oraz dodatkowe miejsce na kolejny 2,5-calowy nośnik danych, mocowany na adapterze. Nie zabrakło tu również licznych punktów mocujących okablowanie. Możemy też z bliska przyjrzeć się kablom sygnałowym frontowego panelu I/O, które z uwagi na całkowicie czarny kolor i dużą długość, są zarówno estetyczne, jak i praktyczne. Na deser zostaje maskownica zasilacza i dysków, czyli ostatnimi czasy bardzo pospolite rozwiązanie u SilentiumPC. Ze względu na ograniczenie narzucone przez klatkę dla dysków, dopuszczalna długość PSU wynosi do 19 centymetrów. Teoretycznie dłuższy zasilacz wejdzie, w praktyce najprawdopodobniej wystąpi problem z pomieszczeniem wychodzącego okablowania.
W bezpośrednim sąsiedztwie zasilacza umieszczono klatkę dla dysków 3,5”, w której obrębie zamontujemy dwa magazyny. Dyski należy umieścić w plastikowych sankach z mechanizmem zatrzaskowym, a następnie wsunąć do przywołanej klatki. System pozwala na montaż mniejszych nośników w formacie 2,5'', jednak z jakiegoś powodu nie został wytłumiony, co skutkuje symbolicznym, acz odczuwalnym przenoszeniem wibracji nośników talerzowych na szkielet. Daleko mi do ogólnie pojętej irytacji, choć szczerze mówiąc, jest to wada.
Pokaż / Dodaj komentarze do: SilentiumPC Aquarius X70W. Premierowy test obudowy polskiej marki