Sniper: Ghost Warrior 3 - recenzja gry

Sniper: Ghost Warrior 3 - recenzja gry

Zacznijmy od tego, że studio postanowiło wpisać się w ostatnie „modowe” standardy  i zaserwować nam grę z otwartym światem, co nie było chyba najlepszym pomysłem. Bo choć większość z nas lubi takie duże piaskownice, to warunkiem dobrej zabawy jest tu wypełnienie ich zawartością, która przylepi nas do ekranów na długie godziny, a tu niestety jest z tym marnie. Wystarczy zresztą spojrzeć na Far Cry, które było dla Polaków wyraźną inspiracją, a okazało się niedoścignionym wzorem. Gruzja podzielona na 3 mniejsze zróżnicowane obszary nie jest w żaden sposób zachęcająca, pomimo drzemiącego w niej potencjału, ale trudno się temu dziwić, skoro świat świeci pustkami, a klon pogania klona. Nie brakuje za to mnóstwa elementów zaczerpniętych z innych znanych gier, możemy więc zbierać znajdźki, przejmować posterunki, pojeździć samochodem, uratować porwanych ludzi, odblokowywać wieże czy pobawić się dronem – prawda, że brzmi znajomo? I jest tylko jeden problem, wszystko to jest do bólu schematyczne i naprawdę nie mamy ochoty się tym zajmować, więc skupiamy się jedynie na misjach głównych, traktując Sniper Ghost Warrior 3 jak grę z liniową rozgrywką, co wystarcza moim zdaniem za cały komentarz do tego aspektu.

Co więcej, niewiele dobrego można powiedzieć też o warstwie fabularnej, która zdaniem dewelopera miała być jednym z mocniejszych punktów nowego Snipera. Bo jeśli to ma być wzruszająca i porywająca historia „braterskiej miłości” na tle konfliktu w kontrolowanej przez separatystów Gruzji, to ja podziękuję. Mówimy raczej o stereotypowej historii porwania, w której jedna strona próbuje odnaleźć i uwolnić drugą, o zgrozo okraszonej zupełnie zbędnymi wątkami romansowymi i bardzo słabymi dialogami. Na szczęście fabuła po początkowych melodramatach zostaje szybko odstawiona na boczny tor i wbrew temu, co zapowiadano, stanowi tylko pretekst do zanurzenia się w wirtualnym świecie przedstawionym, nie przypominając o sobie praktycznie do końcówki gry.

W tym konkretnym wypadku byłem za to wdzięczny, choć jest to trochę śmiech przez łzy, bo miało być tak pięknie, wręcz hollywoodzko, a wyszło karykaturalnie, przez co warstwę fabularną możemy wpisać na długą listę niespełnionych obietnic.  Podobnie zresztą jak bohaterów, którzy są jedynie kolejną stereotypową kalką - niestety zarzut ten dotyczy też naszego głównego bohatera, co jest szczególnie bolesne, bo spędzamy długie godziny z tym kolesiem kompletnie pozbawionym charyzmy. I może gdyby aktorzy dubbingowi stanęli na wysokości zadania, to postaci zyskałyby trochę na charakterze czy prawdziwości, ale tym razem zawiedli zarówno Polacy, jak i obcokrajowcy. Trzeba też pamiętać, że jeśli podobnie jak ja cierpicie z powodu alergii na polski język w grach, to jedynym lekarstwem jest zmiana języka konsoli.

 

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Sniper: Ghost Warrior 3 - recenzja gry

 0