GTX 1070 nie kręci się może źle, ale na tle swego prekursora, GTX 970, wypada raczej przeciętnie - co w dużej mierze wynika z wysokich fabrycznych nastaw, zwłaszcza w wersjach fabrycznie przetaktowanych jak omawiany Zotac. Mając na uwadze specyfikę układu Pascal GP104-200, przekroczenie 2 GHz w Boost można potraktować jako sukces. Czy się to udało?
Odpowiedź brzmi: tak. Zotac GTX 1070 AMP Edition fabrycznie skacze pomiędzy 1924 a 1936 MHz, w zależności od gry i konkretnej sceny. Ustawienie offsetu na +110 przy limicie mocy podciągniętym do maksimum, 120%, pozwala osiągnąć pod obciążeniem stabilne 2038 MHz. Czasem nawet taktowanie poszybuje do wyżej, do 2050 MHz, niemniej tylko na krótką chwilę. Ogólnie rzecz biorąc, te wartości są właściwie kalką osiągów również widniejącej na wykresach karty Asus GTX 1070 Strix Gaming OC. Nic dodać, nic ująć. Przechodząc do kwestii pamięci graficznej, pełną stabilność udało mi się zachować przy offsecie +450. Warto nadmienić, że to dokładnie 50 MHz ponad przytoczonego powyżej Striksa, gdzie zastosowano moduły Samsunga. Dla porównania - Zotac skorzystał z oferty firmy Micron.
Cóż, kolejny GTX 1070 i raz jeszcze mogę pokręcić nosem. Niemniej jednak na model Zotac GTX 1070 AMP Edition należy spojrzeć też z nieco innej strony. Fabrycznie akcelerator chińskiego producenta jest delikatnie wolniejszy od Asus GTX 1070 Strix Gaming OC, ale po manualnym przetaktowaniu obydwu tych kart sytuacja się odwraca, co pokazuje, że wyższy zegar w chwili wyjęcia z pudełka wcale nie musi przełożyć się na lepsze osiągi - w końcowej, uwzględniającej overclocking ocenie.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test karty graficznej Zotac GTX 1070 AMP Edition