Lamzu Atlantis - Opakowane i zawartość
Widać, że Lamzu stara się nam zaimponować od samego początku, nawet zanim wyjmiemy myszkę z jej opakowania, które swoją drogą jest po prostu tworem na miarę dzieła sztuki. Pudełko składa się z dwóch elementów, pierwszym z nich jest zwykła banderola z naniesionymi na nią informacjami i grafiką, połowicznie przedstawiającą gryzonia, aby nie szpecić części właściwej. Jest nią rozkładany jak książka box, który z zewnątrz jest niebieski i obrandowany estetycznymi znakami towarowymi. Zaś po otwarciu zalewa nas falami w stylu Wielkiej fali w Kanagawie na czarnym tle oraz podziękowaniem za zakup myszki i zaufanie wobec tej młodej marki.
Nasza "książka" posiada zamykane na magnes drzwiczki z małymi wstążeczkami do pociągnięcia. W lewej komorze znajdziemy zestaw akcesoriów dołączanych do Lamzu Atlantis tj. niezwykle przyjemny w dotyku, materiałowy woreczek, a w nim USB dongle, transmiter radiowy, przewód zasilający typu paracord, zapasowy komplet ślizgaczy, trochę papierologii w ładnej, tematycznej oprawie i grip tape w dosyć nietypowym, jaskrawo-pomarańczowym kolorze. Natomiast pierwsze 1000 szczęśliwców, którzy postanowili wesprzeć firmę i zakupić jej myszkę w ciemno otrzymało również komplet szklanych ślizgaczy wartych około 60 złotych. Zaś w prawej części pudełka, jak można by się zresztą spodziewać znajdziemy Lamzu Atlantis w całej swojej okazałości. Szczerze mówiąc, nie spodziewałbym się tak znakomitej prezentacji produktu ani bogatego wyposażenia po debiutanckim produkcie jakiegokolwiek małego producenta. Tymczasem Lamzu udało się tego wszystkiego dokonać i zamknąć w kwocie tylko 499 złotych.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test Lamzu Atlantis - ta myszka to największe pozytywne zaskoczenie roku 2022