Nvidia pomimo dużej ogólnej przewagi na rynku GPU nie zwalnia tempa i stara się kontrować konkurencję ze strony AMD w każdy możliwy sposób, aby nie pozwolić rywalowi rozwinąć skrzydeł. I nie ma co owijać w bawełnę - robi to bardzo skutecznie. Produkt w postaci modelu GeForce GTX 1070 Ti pojawia się w samą porę, aby jeszcze lepiej konkurować z kartami graficznymi spod znaku AMD: Vega 56 oraz Vega 64. Premiera tych ostatnich miała miejsce już ponad dwa miesiące temu i jeszcze nie zdążyliśmy doczekać się niereferencyjnych wersji, które poprawiłyby niektóre bolączki (szczególnie związane z kulturą pracy) kart graficznych w architekturze VEGA wciąż ze świecą szukać, a pojawia się właśnie karta graficzna w postaci GTX-a 1070 Ti, która "robi porządek" w segmencie kart graficznych za ok. 2000-2500 zł. W porównaniu z AMD, Nvidia w tym samym względzie wykazuje się, nie pierwszy raz zresztą, dalece idącą skutecznością, ponieważ od razu na premierę partnerzy mają gotowy szereg niereferencyjnych kart, a jedną z nich mieliśmy okazję przetestować właśnie dzisiaj. Na pewno nie bez znaczenia jest fakt, że tysiąc siedemdziesiątka z oznaczeniem "Ti" wykorzystuje rdzenie graficzne, które nie przeszły testów jakości, aby zostać pełnoprawnym GTX-em 1080 (GP104-400), jednocześnie były nieco za dobre na GTX-a 1070 (GP104-200), ale mimo wszystko to ten sam GP104 na który partnerzy już dawno mieli zaprojektowane chłodzenia, więc natychmiastowe wydanie ulepszonych przez producentów wersji GTX-a 1080 Ti zapewne nie stanowiło żadnego problemu.
Wracając jednak do bohatera testu, czyli MSI GeForce GTX 1070 Ti Gaming, bo tak nazywa się przetestowany przez nas model, to model niereferencyjny oparty o znaną, z innych niereferencyjnych kart graficznych tego producenta, konstrukcję chłodzenia o nazwie Twin Frozr VI, z dwoma wentylatorami. Karta ta bardzo dobrze reprezentuje wydajność ogółu GTX-ów 1070 Ti, notując wyniki średnio o około 4-5% lepsze niż GeForce GTX 1070 czy Radeon RX Vega 64, jednocześnie o około 6-7% gorsze niż GeForce GTX 1080. Wielkich niespodzianek w fabrycznej wydajności GTX-ów 1070 Ti nie ma, bo karta została uszyta przez Nvidię na miarę. Oczywiście na miarę konkurencji z Vegą 56 i Vegą 64, gdzie celem było stworzenie oszczędnej konstrukcji, w tej samej lub niższej cenie za którą sprzedają się RX-y VEGA, ale jednocześnie ważna była chociażby minimalna wygrana pod względem wydajności przy znacznie lepszej kulturze pracy. I to zdecydowanie się udało. Niespodzianek wydajnościowych zresztą być nie mogło, bo wszystkie GTX-y 1070 Ti, przynajmniej na tę chwilę, mają taktowania na poziomie 1607 MHz (zegar bazowy rdzenia) / 2002 MHz (taktowanie ośmiu gigabajtów pamięci GDDR5), a to w połączeniu z rdzeniem GP104-300 daje przewidywalną wydajność. Dużych odstępstw od normy wydajnościowej GTX-a 1070 Ti nie zobaczymy, a wszystko to sprawka Nvidii, która niejako “zablokowała” taktowanie GTX-ów 1070 Ti. Nie, nie w takim sensie, że karty graficznej z rdzeniem GP104-300 nie da się podkręcić - po prostu partnerzy zielonych, którzy przygotowują niereferencyjne wersje GTX-ów 1070 Ti nie dostali pozwolenia na zmianę taktowań fabrycznych, zapewne w obawie przed tym, że podkręcone fabrycznie GTX-y 1070 Ti będą szybsze (i jednocześnie tańsze) od tych wolniejszych GTX-ów 1080, które są również dostępne na rynku. To podejście zielonych akurat jest dla nas nieco niezrozumiałe, ponieważ nie byłby to pierwszy raz kiedy teoretycznie słabsza, ale wyżej podkręcona karta pokonuje kartę droższą i zwykle szybszą. Nie ma w tym jednak nic dziwnego i pamiętać należy, że kiedy zaczniemy podkręcać obie konstrukcje, zawsze szybszy będzie GTX 1080, czyli w pełni odblokowany rdzeń GP104-400. Drugim powodem “zablokowania” taktowań GTX-ów 1070 Ti może być chęć przystopowania nadgorliwości partnerów, którzy są skorzy do bardzo wysokiego fabrycznego podkręcania (szczególnie kiedy dany rdzeń na to pozwala), które przecież… “psuje” efektywność energetyczną. A tego akurat w GTX-ie 1070 Ti zepsuć się nie da, bo ten aspekt ma przecież być (poza wydajnością) głównym argumentem do tego, aby zdecydować się właśnie na “cichutkiego i energooszczędnego” GTX-a 1070 Ti, zamiast na konkurencję ze strony czerwonych (Vega 56 i Vega 64). I trzeba przyznać, że o ile pod względem wydajności przewaga GTX-a 1070 Ti nad czerwoną konkurencją jest naprawdę mała, to już w kwestii kultury pracy pomiędzy tymi produktami jest przepaść. MSI GeForce GTX 1070 Ti jako typowy przedstawiciel nowych kart graficznych z tej rodziny zanotował najniższy poziom natężenia dźwięku wśród przetestowanych przez nas do tej pory kart graficznych. Dwa wentylatory TORX 2.0 zamontowane na tym produkcie rozkręcały się pod obciążeniem do maksymalnie 1325 obr./min., a temperatura rdzenia nie przekraczała wtedy 70 stopni Celsjusza. Jest to duży kontrast w stosunku do VEGI 64 notującej 85-86 stopni pod obciążeniem.
MSI GeForce GTX 1070 Ti zapewnia wydajność minimalnie wyższą niż Radeony RX VEGA przy zachowaniu o wiele lepszej kultury pracy. Jeśli do tego dorzucimy jeszcze niższą cenę za nowy produkt Nvidii to wydaje się, że nowy konsument poszukujący karty graficznej za 2000 zł dostał właśnie propozycję "nie do odrzucenia"
Wszystko rozbija się oczywiście o pobór energii - cała platforma testowa w grze Wiedźmin 3 z topowym produktem czerwonych "wsysała" z gniazdka 360 W energii elektrycznej, natomiast ta sama platforma z zamontowanym w środku GTX-em 1070 Ti nigdy nie przekroczyła poboru energii na poziomie 250 W. Ponad 100 W różnicy, a co za tym idzie, 100 W więcej ciepła do rozproszenia, nie służy kartom z rodziny VEGA, natomiast niezmiennie działa na korzyść zielonych, a taką sytuację obserwujemy przynajmniej od premiery architektury Maxwell z końcówki 2014 roku. Jedyne co w GTX-ie 1070 Ti może nieco rozczarowywać to możliwości podkręcania. Nie zrozumcie źle - 1070 Ti nie podkręca się kiepsko. Nasze oczekiwania były większe, bo po prostu wydawało się, że po 1,5 roku od premiery pierwszych rdzeni GP104, proces technologiczny nieco dopracowano i maksymalne taktowania 1070 Ti powinny “odlecieć w kosmos”, szczególnie po OC. Tak niestety nie jest, a rdzeń GP104-300 zamontowany w GTX-ie 1070 Ti produkcji MSI przestał się podkręcać jeszcze przed magiczną barierą 2000 MHz - ostatecznie udało się uzyskać stabilne taktowanie rzędu 1975 MHz (za sprawą techniki GPU Boost). Mizernie podkręciły się, przynajmniej na naszym egzemplarzu, pamięci GDDR5, ale prawdopodobnie jest to wina tej konkretnej sztuki, bo 9-procentowe przyśpieszenie to nawet nieco mniej niż udawało się osiągać na zwykłych 1070-tkach już wcześniej. Co ciekawe pamięci potrafiły pracować z zegarem wyższym nawet o 15%, ale koniec końców, w którymś momencie testów okazywało się jednak, że nie są stabilne. Cóż - Wiedźmin 3 i Rise of the Tomb Raider to wymagające najwyższej stabilności karty graficznej tytuły ;)
Cena nowych produktów Nvidii ma zamknąć się w kwocie 2050 zł - tyle właśnie mają kosztować 1070-tki z oznaczeniem Ti. Dużo? Mało? W zależności pod jakim kątem spojrzymy, wniosek będzie różny. Jeśli patrzymy pod kątem konkurencji wewnętrznej, to 1070 Ti kosztuje minimalnie zbyt dużo. To dlatego, że najtańsze 1080-tki można dostać od 2200 zł (dopłata 150 zł względem 1070 Ti), natomiast kupując 1070-tkę możemy swobodnie dostać już za ok. 1800 zł (płacimy o 250 zł mniej względem 1070 Ti). Jest to sytuacja niezbyt korzystna dla 1070 Ti, szczególnie, że czekają nas jeszcze obniżki cen GTX-ów 1070. Jednakże drugi punkt widzenia, czyli konkurencja z AMD przedstawia nieco inny obraz ceny GTX-a 1070 Ti. Tutaj widać, że Nvidia skalkulowała cenę 1070 Ti tak, aby zablokować sprzedaż serii RX VEGA. Cena sugerowana na poziomie 2050 zł za GTX-a 1070 Ti sprawia, że Radeony RX Vega, mówiąc wprost, nie mają sensu. Topowe produkty czerwonych w sklepach kosztują zawsze więcej niż 2250 zł i przypominamy, że są to tylko wersje referencyjne. To sprawia, że zarówno VEGA 56 jak i VEGA 64 są nie tylko droższe o ok. 200 zł od GTX-ów 1070 Ti, ale jednocześnie również minimalnie wolniejsze i, jak już wspominaliśmy, odznaczają się znacznie gorszą kulturą pracy.
Krótka analiza pozwala bez problemu stwierdzić, że premiera modelu GeForce GTX 1070 Ti nie wydarzyła się przypadkiem, a sama Nvidia doskonale zdaje sobie sprawę z tego co robi - niejako neutralizuje ofertę AMD w segmencie kart graficznych za nieco ponad 2000 zł. Do tej pory Radeonów z serii RX VEGA (modele 56 i 64) i tak sprzedało się stosunkowo mało, bo w jednym z najpopularniejszych polskich sklepów, od premiery, nabywców znalazło około 60-70 sztuk i dla kontrastu w tym samym czasie samych GTX-ów 1080 sprzedało się grubo powyżej tysiąca sztuk. Raczej nie ma wątpliwości, że dzisiejsza premiera GTX-a 1070 Ti, w podanej dzisiaj cenie, tę sytuację może tylko pogłębić, bo modele GeForce GTX 1070 Ti zwyczajnie warto będzie kupić. Wszystko to oczywiście przy założeniu, że ktoś nie nabył już wcześniej karty graficznej o porównywalnej (lub wyższej) wydajności lub po prostu nie czeka już tylko i wyłącznie na nową rodzinę kart graficznych o nazwie Volta.
MSI GeForce GTX 1070 Ti Gaming
wysoka wydajność, bardzo dobra kultura pracy, jakość wykonania, cena w stosunku do "czerwonej" konkurencji spod znaku RX VEGA
cena w stosunku do "zwykłego" GTX-a 1070
Cena (na dzień 2.11.2017): 2049 zł
Gwarancja: 36 miesięcy
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test MSI GeForce GTX 1070 Ti Gaming