Test obudowy LC-Power Gaming 981S Silverback - elegancja nie dla każdego

Test obudowy LC-Power Gaming 981S Silverback - elegancja nie dla każdego

Jak mogliście się przekonać oglądając powyższy materiał video, testowana obudowa może poszczycić się bardzo solidnym opakowaniem i ma to swoje uzasadnienie, gdyż wewnątrz znajduje się wartościowy sprzęt o ekskluzywnym charakterze, a zapakowanie tegoż w cieniutki karton byłoby niczym mezalians. W końcu po produkcie wycenionym na przeszło 850 złotych, należy się spodziewać utrzymania wysokich standardów w każdym aspekcie, także w przypadku opakowania. Zawartość pudła odzwierciedla kwotę, jaką trzeba wyłożyć na zakup Silverbacka, choć mowa tu przede wszystkim o samej obudowie, bowiem wśród akcesoriów znajdziemy jedynie te niezbędne do przeprowadzenia montażu.

Od razu po wyjęciu z pudełka, obudowa przykuwa wzrok półcentymetrowymi taflami szkła akrylowego, z którego wykonano obydwa panele boczne, a także solidnym stalowym szkieletem, owiniętym przez jednorodny pas ze szczotkowanego aluminium. Grubość zastosowanych blach wynosi 1,15 milimetra, co pozycjonuje Silverbacka w gronie iścia pancernych konstrukcji. Najbardziej zaskakujące nie są jednak wykorzystane materiały, ale front ścięty pod kątem około 30 stopni, nadający dynamiki tej de facto nieskomplikowanej bryle. W tej chwili nie przypominam sobie, by jakakolwiek inna obudowa choćby przypominała flagowego LC-Powera, toteż całość zdaje się być bardzo oryginalna. Przy okazji widać, że zahaczono lekko o współczesne trendy w budownictwie.

Zgodnie z moimi wcześniejszymi spostrzeżeniami, zarówno front, jak i top zostały nakryte jednym kawałkiem aluminium. Poszycie cechuje się grubością blisko 2 milimetrów, a zwartą strukturę przełamują tylko panel I/O oraz grill dla dwóch wentylatorów. Skupiając się na zawartości wspomnianego panelu, widzimy dość standardowy pakiet: 2x USB 3.0, 2x USB 2.0, 2x audio Jack 3,5 mm oraz podświetlony na niebiesko przycisk Power. Krawędziowa iluminacja świetnie wpasowuje się w nowoczesną stylistykę całości, nadając jej nieco charakteru. Trochę szkoda, że producent najprawdopodobniej koncentrując się na estetyce, zupełnie pominął przycisk Reset. Nie uświadczymy również żadnego kontrolera prędkości obrotowej wentylatorów, co w tej cenie jest ewidentnym niedociągnięciem.

Przechodząc do topu, znajdujemy wspomniany wcześniej grill, skrywający miejsce na 2 wentylatory o średnicy 120 milimetrów. Otwory wentylacyjne mają bardzo szeroką średnicę, jednak dostawaniu się kurzu do środka zapobiega filtr siateczkowy. Dzięki zastosowaniu mechanizmu magnetycznego, proces czyszczenia filtra nie sprawia problemów. Zastrzeżenia mam jednak do samego grilla, bo tak duża obudowa aż prosi się o jednostki 140-milimetrowe, tymczasem pokłady wolnego miejsca zostały zmarnowane, co w konsekwencji ogranicza również kompatybilność z chłodnicami, ale o tym w następnym rozdziale. Na ten moment mogę tylko stwierdzić, że widać jak estetyka kłóci się z walorami użytkowymi. Zresztą od początku było jasne, czym tak naprawdę jest Silverback.

Patrząc na nietuzinkową resztę, tył wydaje się nader zwyczajny. Znajdziemy tutaj: otwór montażowy dla zasilacza, 7 wentylowanych slotów kart rozszerzeń z odkręcanymi zaślepkami oraz miejsce na 120-milimetrowy wentylator. Jakby ktoś jeszcze nie był tego świadom, przypominam, że w zestawie zabrakło jednostek tłoczących, co może uchodzić za co najmniej dyskusyjny ruch ze strony naszych zachodnich sąsiadów. Zastanawia też sposób instalacji kart rozszerzeń, które trzeba przykręcić od zewnątrz. W tym celu wykonano wycięcie służące do wyprowadzenia śledzi poza obudowę, które z racji braku maskownicy, sprzyja niestety dostawaniu się kurzu do wnętrza. Kładąc Silverbacka na jednym z boków, zyskujemy dostęp do magnetycznego filtra przeciwkurzowego.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Test obudowy LC-Power Gaming 981S Silverback - elegancja nie dla każdego

 0