PlayStation, Xbox i RTX wchodzą do baru
Liczby, które towarzyszą RTX 3090 można wykorzystać na dwa sposoby. Pierwszy to pokazanie wydajności kart NVIDII, by pokazać, jak słabe są konsole. Drugi to wspomniany wcześniej, czysty arkusz przedstawiający jak rynek adoptuje tę technologię. Bo nie ma wątpliwości co do tego, że w np. w Cyberpunk 2077 zdecydowanie najlepiej, najpiękniej, będzie się grało na 3090. Nie ma też wątpliwości, że najwięcej osób skończy ten tytuł na konsolach – do tego mijającej już generacji. Produkcja CD Projekt RED sprzeda się też zdecydowanie lepiej na konsolach niż na pecetach, które będą zasilane przez 3090 i 3080. Przerabialiśmy ten scenariusz już wiele razy w przeszłości. Może być jednak dobra strona tej całej zupełnie niezbalansowanej sytuacji, gdzie siła sprzętu i sprzedaż dawno nie stały na tak dalekich krańcach skali. Prawa rynku napędzające konkurencję powinny zadziałać mocniej niż kiedykolwiek, AMD na pewno będzie konkurować cenami/przecenami i nowymi modelami swoich kart. Za nimi powinny iść ceny innych podzespołów pecetowych, które będą dobrze współgrać z tak mocnymi GPU. Przecież pojawienie się mocarzy tego typu zapaliło w głowach ludzi lampkę „chce złożyć nowego peceta”. Żeby to dobrze zmonetyzować trzeba zejść z ceny i wykorzystać efekt skali, w którym zarabia się przede wszystkim na masie egzemplarzy. Nie na tym, że sprzeda się ich 10 tysięcy w ciągu miesiąca, ale bardzo drogo, bo zdecydowanie lepiej sprzedać ich w tym czasie 100 tysięcy, ale taniej (bardziej uprościć lekcji ekonomii już się nie da). Swoje do powiedzenia będzie miało też Sony, Microsoft i kto wie, może nawet Nintendo.
Stawiam dolary przeciwko orzechom, że PlayStation 5 i Xbox Series X szybko dorobią się bardziej dopracowanych edycji, które będą umieć nieco więcej, nieco szybciej.
Mijająca generacja nauczyła nas, że zdecydowanie opłaca się wypuszczać nowe modele konsol. PlayStation 4 Pro i Xbox One X nie były wielkimi przeskokami względem poprzednich wersji, jednak działały wyraźnie lepiej, stabilniej, szybciej. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że PlayStation 5 i Xbox Series X też szybko dorobią się bardziej dopracowanych edycji, które będą umieć nieco więcej. Na pewno sporo presji, by wypuścić takie konsole, wygeneruje rynek pecetowy. A o tym, że pojawi się Switch 4K wszyscy wiedzą (tylko nikt nie wie kiedy). Nintendo od zawsze potrafiło zarabiać na tworzeniu różnych edycji tej samej platformy i teraz też sobie nie odpuści. Nawet jeżeli nie bardzo można porównywać to co oferuje ta firma do fajerwerków godnych RTX 3090 to... wracamy do sedna całego tego zamieszania: to Big N potrafi najlepiej sprzedać to co trzyma w rękach. Cała ta pogoń za Ray Tracingiem, 4K, VR-em, za realistyczną fizyką, musi być uzasadniona ekonomicznie i poparta grami, które da się wyprodukować za „normalne” pieniądze. Dlatego skok, jaki wykonała NVIDIA, jest równie ważny co nieco na wyrost. W dobie światowego kryzysu oraz przy takich cenach ważniejszy jest sam fakt, że coś takiego jak RTX 3090 w ogóle istnieje, niż to, że faktycznie się go kupi.
Pokaż / Dodaj komentarze do: NVIDIA namieszała: RTX 3090 kontra PS5 i Xbox Series X