Jak więc widać, Max-Q nie jest tylko kolejnym pomysłem mającym na celu dodatkowy zarobek dla NVIDII w postaci znaczka aprobaty, ale przynosi realne korzyści. Co więcej, inicjatywa ta nie ogranicza się jedynie do hasła „cienkich i wydajnych laptopów”, ale przynosi też inne zalety, choćby w postaci mniejszego zapotrzebowania energetycznego, cichszej pracy, rozwiązań Intelligent Frame Pacing i Power Efficient Game Settings czy najwyższej jakości komponentów. W rezultacie w końcu doczekaliśmy się notebooków, które zachowują swój mobilny charakter, ale jednocześnie nadają się do grania w najbardziej wymagające produkcje i to na maksymalnych ustawieniach graficznych i w wysokiej rozdzielczości (niejednokrotnie nawet 4K) - bez ogromnych gabarytów, wysokiej wagi czy też bardzo głośnej pracy.
Jeśli więc szukacie smukłego mobilnego komputera do grania i codziennej pracy czy biznesowego wykorzystania, to powinniście celować właśnie w Max-Q.
Oczywiście Max-Q wiąże się z pewnymi kompromisami, a zasadniczo to jednym, czyli nieco niższą wydajnością niż w przypadku standardowych wariantów tych samym kart graficznych. Jest to oczywiście związane z obniżeniem TDP i tym samym zegarów, ponieważ jak już pisaliśmy, NVIDIA nie celowała tu w maksymalne osiągi, ale największą efektywność, co oznacza złoty środek pomiędzy ilością wykorzystywanych watów a liczbą klatek na sekundę. Jeśli więc szukacie smukłego mobilnego komputera do grania i codziennej pracy czy biznesowego wykorzystania, to powinniście celować właśnie w Max-Q, ponieważ bilans zysków i strat wypada bardzo korzystnie dla tej inicjatywy. Technologia ta przynosi przełom, na jaki długo czekaliśmy na rynku notebooków, a wydaje się, że to tak naprawdę dopiero początek i kolejne generacje laptopów Max-Q, w tym te bazujące na architekturze Turing, mogą jeszcze mocniej namieszać w segmencie mobilnego gamingu (szczególnie, jeśli doczekają się wsparcia dla dla RTX).
Pokaż / Dodaj komentarze do: Czym dokładnie jest Max-Q i jak wpłynęło na współczesne laptopy