Tak czy inaczej, ja miałam okazję odpalić grę na kilka dni przed tym oświadczeniem, ale z pełną świadomością jej fatalnego przyjęcia przez innych recenzentów oraz graczy, którzy dawali upust swojej wściekłości w komentarzach na Steamie i profilu facebookowym Madmind. Mówiąc krótko, spodziewałam się najgorszego, ale czy słusznie? Zaraz się dowiecie, ale kończąc ten przydługi wstęp, podzielę się z Wami jeszcze krótkim wprowadzeniem fabularnym. W grze wcielimy się w pewną nieszczęśliwą duszę trafiającą do piekła, która cierpi z powodu amnezji (jakże oryginalnie) i próbując wydostać się z czeluści, poszukuje także odpowiedzi na pytanie, kim jest i dlaczego się tu znalazła. I już na początku dostajemy kilka wskazówek w tym temacie, jak list traktujący o pewnym krwawym rytuale czy spotkanie z inną duszą, nazywającą nas zdrajcą i mordercą, który podpisał pakt z diabłem, bo zamiast głową myślał… dokładnie tym, co właśnie przyszło Wam do głowy :) Tak czy inaczej, bohater ma w głowie tylko jedno - nieuchwytną, władającą piekłem tajemniczą Czerwoną Boginię, która od czasu do czasu podsuwa nam jakieś wskazówki, ale znika, gdy tylko próbujemy się do niej zbliżyć.
Może nie ma tu nic oryginalnego, ale przecież nie o to chodzi w survival horrorach, gdzie liczy się przede wszystkim klimat i umiejętność straszenia, sprawdźmy zatem, jak Madmind Studio odrobiło tę pracę domową. Po krótkim filmiku wprowadzającym, w którym z przerażeniem spadamy, trafiamy do strasznego miejsca pełnego mroku, krwi, przysłowiowych flaków i umęczonych dusz, które daje nadzieję na grę z dreszczykiem emocji. Piekło w tym wydaniu jest naprawdę wiarygodne, niemal na każdym kroku czuć tu cierpienie i z pewnością nie chcielibyśmy do niego trafić z własnej woli. Wrażenie potęgują jeszcze niezła muzyka i świetne dźwięki otoczenia, głównie jęki, piski czy odgłosy konania dręczonych i mordowanych (o ile można zabić kogoś, kto już nie żyje) przez demony mieszkańców.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Agony... niech to piekło pochłonie - recenzja gry