Gdy zasiadałem do odświeżonej wersji Burnout Paradise, nie oczekiwałem niczego poza dobrą zabawą, jednakże to, co dostałem finalnie, przerosło moje oczekiwania i postawiło testowaną produkcję zaraz obok najbardziej kultowych gier wyścigowych.
Wydany przed wieloma laty Burnout Paradise pomimo oferowania dość dobrej jakości nie zdołał na dłużej przebić się do świadomości fanów gatunku symulatorów wyścigowych. Taki stan rzeczy kłócił się niejako z większością ocen wystawianych przez branżowych ekspertów. Docenili oni nie tylko ekstremalność rajdów, ale też nieskrępowany świat gry. Warto zaznaczyć, iż rzeczony Paradise nie stanowi początku całej serii, a jest jej kolejną odsłoną. Pierwotnie pojawiła się ona w 2001 roku na PlayStation 2, Xboxie i Nintendo Game Cube. Nim wszelkie prawa do tytułu trafiły w ręce Electronic Arts, całość należała do Acclaim Entertainment, które z powodu problemów finansowych zdecydowało się sprzedać markę innemu podmiotowi.
Burnout Paradise powraca po 10-letniej przerwie w zremasterowanym wydaniu
Zapowiedź odświeżonej wersji była dla wielu nie lada zdziwieniem, gdyż dotyczyła kompletnie niszowej i raczej zapomnianej produkcji. Za pracę odpowiadało studio Citerion Games, które stworzyło pierwotny szkielet produktu, co pozwalało pozostawać spokojnym o jego ostateczną jakość. Dodatkowo zapewniono nas o implementacji najnowszych rozwiązań pokroju rozdzielczości 4K przy zachowaniu stabilnych 60 klatek na sekundę w przypadku wersji na PlayStation 4 PRO (zapewne odpowiednik konsoli Sony, Xbox One X posiada identyczne udogodnienia), czy podbicia ogólnej jakości wizualnej. Fundamentalne pytanie brzmi, czy EA nie porwało się z motyką na słońce oferując praktycznie te same elementy tylko w nowym opakowaniu?
Pokaż / Dodaj komentarze do: Burnout Paradise Remastered – Recenzja gry