Ja jednak kupuję gry Quantic Dream z dobrodziejstwem inwentarza i generalnie mi to nie przeszkadza, choć czasem w oczy kłują pewne animacje, ponieważ postaci poza przerywnikami i nagranymi w ramach motion-capture scenami potrafią poruszać się dość sztywno, a samo sterowanie nie ułatwia sprawy. Twórcy postarali się za to o większe zróżnicowanie gameplayu i tym razem prowadzić będziemy śledztwa, starając się o rekonstrukcję zdarzeń na podstawie zebranych dowodów lub przeprowadzonych przesłuchań, weźmiemy udział w pościgach, nie zabraknie skradania i to pod presją czasu, licznych fantastycznie wyreżyserowanych scen akcji czy też prowadzenia zwykłych czynności dnia codziennego, które mają na celu potęgowanie immersji. Najważniejsze jest tu jednak podejmowanie trudnych decyzji, które decydują o tym, jak potoczy się historia, a nie zawsze mamy czas na zastanawianie się. Poza tym, wzorem Wiedźmina 3, nie ma tu prostych dychotomicznych podziałów na dobre i złe wybory, a konsekwencje wielu z nich poznajemy dopiero po dłuższym czasie i owocują zupełnie odmiennymi skutkami. Pod tym względem wielu deweloperów, w tym Telltale Games, które daje nam często tylko złudzenie wyboru, może się dużo nauczyć od francuskich kolegów.
Nie można też narzekać na różnorodność klimatu, ponieważ twórcy w tym zakresie sięgają po takie gatunki jak thriller, obyczajowe kino, sensacyjne filmy akcji ze szpiegowskim zacięciem, typowy buddy movie czy nawet horror. Co więcej, wszystko to udało się połączyć w taki sposób, że spójność całości nie została zaburzona. Podobnie zresztą ma się sprawa oprawy wizualnej, ponieważ pomimo faktu, że cała historia rozgrywa się w Detroit i jego okolicach, to trafiamy do wielu mocno zróżnicowanych miejscówek. Twórcy nie przesadzili też z kreowaniem nazbyt futurystycznego świata i zachowali tu sporo umiaru, umiejętnie korzystając z nowatorskich rozwiązań. Znajdziemy tu więc nowinki, które obecnie wchodzą na rynek, ale dopiero za te 20 lat mają szansę stać się powszechne - poza samymi androidami oczywiście. I tak, po ulicach poruszają się autonomiczne pojazdy, a wszędzie towarzyszy nam technologia, ale czuć, że to wciąż nasz świat, a nie jakaś jego alternatywna wizja (zaskoczyło mnie, że w 2038 roku smartfony wciąż mają ramki :)).
Jeśli zaś chodzi o kwestie techniczne, to pisałem już o imponujących twarzach, ale to nie wszystko, bo generalnie oprawa Detroit robi bardzo dobre wrażenie - szczególnie, jeżeli zwracamy uwagę na takie elementy jak oświetlenie, modele postaci, naturalnie wyglądające włosy czy bardzo szczegółowe wykreowanie pomieszczeń i znajdujących się w nich obiektów. Nie zabrakło również wsparcia dla HDR, a PS4 Pro pozwala na uzyskanie rozdzielczości 4K przy wykorzystaniu checkerboardingu (standardowe PS4 zapewnia Full HD). Obie konsole oferują rozgrywkę w 30 kl./s, co przy tego typu produkcjach nie stanowi żadnego problemu. Niemniej jednak, nietrudno tu o słabszej jakości tekstury, a o pewnych sztywnych animacjach także już wspomniałem. Nie zmienia to faktu, że Detroit jako całość prezentuje się świetnie, choć trzeba pamiętać, że w wielu scenach mamy do czynienia ze swoistym interaktywnym filmem.
Na same pochwały zasługuje natomiast udźwiękowienie, chociaż jest tu pewien szkopuł. A mowa oczywiście o dubbingu, który w oryginalnej wersji jest po prostu mistrzowski. Postaci brzmią wiarygodnie i przekonująco, ich głosy idealnie pasują do wypowiadanych kwestii i charakteru bohaterów, a aktorzy zrobili kawał profesjonalnej roboty (myślę, że Detroit dla kilku z nich stanowić może mocny punkt w CV). Tego samego nie mogę jednak powiedzieć o polskim dubbingu, który na tle angielskiego wypada po prostu fatalnie. Wiem, że wiele osób lubi rodzime lokalizacje, ale jeśli chcecie otrzymać wszystko, co gra ma dobrego do zaoferowania, to w tym przypadku apeluję o przełączenie się na oryginalne głosy, które nie tylko brzmią lepiej, ale są też kluczowe w kwestii mimiki i ekspresji bohaterów. Muzyka również stanowi bardzo mocny punkt programu i dobrze buduje klimat tej produkcji.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Detroit: Become Human - recenzja gry