Gears of War 4 - Recenzja gry

Gears of War 4 to pierwsza gra z serii na całkowicie nowym już silniku bazującym na Unreal Engine 4. Gears of War: Ultimate Edition powstało w oparciu o bardzo autorską wersję UE3. Równoczesne wydanie gry na Windows 10 i Xbox One na pewno mogło napawać pewnymi obawami – zarówno w jedną jak i drugą stronę. Jednak kompletnie bezzasadnie.

Gears of War 4, nawet w wersji na Xbox One (niestety nie mam modelu Xbox One S ani telewizora z 4K i HDR), to techniczny majstersztyk, zoptymalizowany co do ostatniej linijki kodu. Mam wrażenie, że Coalition, tak jak i Playground Games zmuszone do pracowania na nieco gorszym od konkurencji sprzęcie stało się czarodziejami wydajności, niczym Naughty Dog w epoce PlayStation 3. Nie jest to gra aż tak piękna jak Forza Horizon 3, ale jeśli chodzi o wydajność i ilość użytych sztuczek jest to koderski majstersztyk.

Są pewne pojedyncze elementy do których okazjonalnie możnaby się przyczepić, jak brak przezroczystości przy wypływaniu mazi z kokonów Roju i podobnego typu efektach, chociaż dotyczą one wyłącznie wersji Xboksowej. W paru pojedynczych miejscach zdarzały się chrupnięcia, ale bardzo minimalne i proporcjonalnie stanowiłyby one mniej niż 1% gry. Tak poza tym klatkaż z żelazną konsekwencją utrzymuje płynność, która jest niesamowita jak na zablokowane 30 fps. Gra w niezwykle responsywny sposób reaguje na obracanie postaci i celowanie w różnych płaszczyznach, jakby odświeżała obraz szybciej niż tylko w 30hz. Na wielke uznanie zasługuje selektywny motion blur, znacznie usprawniony od czasu części trzeciej, która była jedną z pierwszych gier, który je wprowadził.

Multiplayer rezygnuje z niektórych efektów postprocessingowych na rzecz 60 fps, zachowując jednak ostrość obrazu w 1080p – i szczerze mówiąc, pomimo tego kompromisu nadal wygląda bardzo przyjemnie dla oka. Coalition w znaczący sposób podbiło jakość grafiki od czasu technicznej bety, ale najważniejsze jest jednak to, że płynność pozostała. Nowe Gearsy ewidentnie mierzą w esports i to przejście jest jak najbardziej udane zważywszy na to, że developerom udało się jednocześnie zachować  multiplayerowy rodowód serii.