Genesis Astat 700 - test fotela gamingowego, w którym zasiedziałam się na długie miesiące

Genesis Astat 700 - test fotela gamingowego, w którym zasiedziałam się na długie miesiące

Genesis Astat 700 - montaż, design i jakość wykonania

Z grafik produktowych dobrze wiedziałam, jak będzie wyglądać Genesis Astat 700, dlatego spodziewałam się, że to wyraźne „odchudzenie” konstrukcji oznaczać będzie mniejszy i lżejszy karton, ale nic z tego. Pod tym względem jest dość typowo, bo wciąż mamy do czynienia z fotelem, który sam waży 18 kilogramów i zapakowany jest w pudełko, którego samodzielne noszenie nie jest najwygodniejsze, więc lepiej zawczasu zadbać o dodatkową parę rąk. Na szczęście szybko przekonujemy się, dlaczego tak jest - po otwarciu pudełka (gdzie wszystkie elementy są odpowiednio zabezpieczone folią i kartonowymi przekładkami, więc nie ma mowy o uszkodzeniach w czasie transportu) naszym oczom ukazuje się fotel o niedużych wymiarach, ale wykonany z materiałów solidnej jakości.

To zdecydowana zaleta, podobnie jak bardzo sprawny montaż, który zajmuje dosłownie kilka minut i pozwala docenić kompaktowe gabaryty fotela. W odróżnieniu od foteli skórzanych, gdzie wszystkie elementy są duże i nieporęczne, manewrowanie częściami Astat 700 nie sprawia żadnych problemów, więc możemy to zrobić w pojedynkę. Do tego specyficzna konstrukcja, która nie pozwala ukryć jakichkolwiek niedoskonałości i potknięć, wymusiła na producencie staranne przygotowanie wszystkich otworów montażowych, więc śruby pasują idealnie. Oznacza to, że po chwili wkręcania jest po krzyku i możemy rozsiąść się w fotelu… a przynajmniej teoretycznie, bo jeśli marzycie o zatopieniu się objęciach miękkich gąbek, pianek i materiałów, to nie ten adres. 

Nie da się jednak ukryć, że efekt końcowy jest intrygujący i zwraca uwagę, bo choć Genesis sięgnął po typową dla foteli ergonomicznych siatkę (materiał o nazwie PureFlow Plus, która wiele mówi o jego właściwościach), to z pewnym twistem w postaci konstrukcji ExoBase, która wyglądem przypomina kręgosłup. I jak przekonuje producent, nie jest to przypadek, bo tego typu rama ma wiernie odzwierciedlać to, jak układa się odcinek lędźwiowy naszego kręgosłupa podczas siedzenia, zapewniając mu tym samym solidne podparcie. Czy tak właśnie jest, sprawdzimy później, ale z czysto designerskiego punktu widzenia wydaje się to strzałem w dziesiątkę. Szczególnie w połączeniu z klasyczną czarną wersją kolorystyczną (jest też czerwona dla tych bardziej odważnych), która dobrze równoważy nowoczesny projekt.

Jak już wspomniałam, złego słowa nie można też powiedzieć o jakości wykonania czy spasowania elementów, bo pod tym względem Genesis spisał się świetnie. Osobiście długo nie mogłam oderwać wzroku od podstawy, która jest nie tylko aluminiowa, dzięki czemu zapewnia stabilność całej konstrukcji i trwałość na lata, ale i zdobi fotel za sprawą wyjątkowego projektu (niby mała rzecz, a tak dużo zmienia i cieszy oko). A skoro już jesteśmy w dolnych rejonach, kółka mają średnicę 60 mm i pokryte są dodatkową warstwą zapobiegającą rysowaniu podłoża. Do takich deklaracji zawsze warto podchodzić z pewną dozą wątpliwości, ale z pewnością nie można powiedzieć złego słowa o ich płynności. 

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Genesis Astat 700 - test fotela gamingowego, w którym zasiedziałam się na długie miesiące

 0